Taką otwartą księgą są losy Hani Bojmistruk, ocalałej z pogromu polskiej wsi Gaj, a wychowywanej przez ukraińską rodzinę. Od tej opowieści autor rozpoczyna reporterskie śledztwo, podczas którego natrafia na kwestie niechętnie podejmowane w dyskursie historycznym. Sam konstatuje to słowami: „Nas w naszej historii tylko mordowali, nie ma miejsca na takich, co próbowali ratować (…). Szczerze mówiąc, to w ogóle o nich nie pamiętamy”. Szabłowski stara się oddać im sprawiedliwość, więc zaczytuje się w dokumentach, chodzi od drzwi do drzwi. Sam nie stawia z góry określonych tez i nie wysnuwa wniosków, a oddaje głos swoim bohaterom.
Z ich wypowiedzi wyłaniają się dwa oblicza Wołynia: tego przedwojennego, sielskiego, w którym życie „było trochę bajkowe” oraz wiejącej grozą krainy z niezabliźnioną raną. Krajobraz zabarwiony wiśniowymi sadami i spływający krwią. Jedni sięgają głęboko, do dziecięcych marzeń, żeby „umrzeć od kuli, a nie od siekiery”, inni wracają do tych małych cudów i wyrażają wdzięczność, niektórzy po prostu milkną. Czytelnik zatrzymuje się, a po chwili kontynuuje lekturę. Gorzką, ale i w pewnym sensie kojącą, przywracającą wiarę w humanitaryzm, a przede wszystkim przemyślaną, syntetyczną.
Do zarysowanych na początku wątków reporter powraca w późniejszych partiach tekstu, dokładając elementy brakującej układanki. Na pozostałych bohaterów natrafiamy tylko raz, lecz są to momenty intensywne, jak choćby spotkania rozdzielonych rodzin. Szabłowski odpiera też argument o tendencyjnym przedstawieniu rzezi wołyńskiej z perspektywy polskiej lub ukraińskiej i uzmysławia przy okazji, że to historia nie tylko tych dwóch narodów. Tło społeczno-polityczne wydarzeń kreśli czeski pastor Jan Jelinek, będący trochę przewodnikiem, a trochę moralistą mówiącym, że „nie morduje nacja ani religia”, a człowiek. Przeżycia księdza jak i paru innych postaci odtworzone zostały ze wspomnień, pamiętników, również nagrań. One są dopełnieniem rozmów, krótkich i wielogodzinnych, intymnych i szczerych, które autor przeprowadził ze świadkami bądź ich potomkami w ciągu trzech lat pracy nad książką. O Wołyniu już nieraz pisano, ale wciąż za mało.
Wydaje się, że Szabłowski doskonale odnajduje się w tematach niewygodnych, na pograniczu dwóch światów (jak w „Zabójcy z miasta moreli”) – tak bliskich i tak odległych zarazem. W „Sprawiedliwych zdrajcach” widać to rozdarcie, konflikt stający się doświadczeniem wspólnym. Wobec takiej lekcji historii nie sposób przejść obojętnie.
Witold Szabłowski
„Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia”
Wydawnictwo Znak, Kraków 2016
Liczba stron: 384
ISBN: 978-83-240-4318-7
Autor: Agnieszka Warnke, wrzesień 2016