Akcja powieści rozpoczyna się w podwarszawskim miasteczku w czasach schyłkowego PRL-u. I jak to często w literaturze bywa, i tu spokojna z pozoru mieścina jest wylęgarnią wielkich dramatów.
Bohaterkami są trzy nastolatki. Zuzanna jest "miastową", jej rodzina niedawno przeprowadziła się do miasteczka i długo tu też nie zabawi, gdyż zdaniem matki nie jest to odpowiednie miejsce do wychowywania córki. Rodzina nie tak dawno osiągnęła awans społeczny i córka musi sprostać mieszczańskim ambicjom matki.
Helena jest zwyczajna do szpiku kości, niczym szczególnym się nie wyróżnia, ani ona ani jej rodzina. Matka szyje i zajmuje się domem, ojciec pracuje w Geesie.
Ewa jest córką lokalnej dziwaczki zwanej "Łysą Marią", żyjącej ze zbierania wszelkich odpadków jakie wpadną jej w ręce. Nie potrafi się zaadaptować ani w środowisku szkolnym, ani rówieśniczym. Marzy, żeby w końcu stać się "zwykłą patologią", to wtedy wszyscy dadzą jej święty spokój i nie będą nad nią litować. Z czasem też przeistacza się w "miastową" – zostaje wysłana do szkoły specjalnej do Warszawy.
Jest jeszcze Mirek: mały, cichy, wycofany i ma matkę "ruską". Idealnie nadaje się na obiekt drwin innych dzieciaków, a i on sam do ich towarzystwa się nie garnie, błąka się całymi dniami po lasach w towarzystwie bezpańskiego psa Bazyla. Gdy popełnia samobójstwo, każda z dziewczyn z jakiegoś powodu czuje się temu winna i ta śmierć odbija się na ich dalszym życiu. Wkrótce ich drogi się rozchodzą.
Narracja nie jest liniowa: teraźniejszość przeplata się ze wspomnieniami przeszłości, które nachodzą jak widma w najmniej oczekiwanych momentach. Po 25 latach Zuzanna, niespełniona artystka, pracuje w międzynarodowej agencji kreatywnej, która "nie reklamuje towarów, a ludzkie myśli". Helena pozostała w miasteczku, założyła rodzinę, a potem wpadła w kierat codziennych obowiązków. Chciała zostać projektantką mody, ale nie wyszło: na mazowieckiej prowincji jej vintage'owe kreacje nie byłyby żadną konkurencją wobec eksplozji sklepów z używaną odzieżą. Ewka jest bezdomna, a jej oczekiwania od życia kończą się na możliwości zakupu butelki wódki i przenocowania w opuszczonym domku na ogródkach działkowych. Nie wiemy co się z nią działo od momentu opuszczenia miasteczka.
Okładka i opis na odwrocie książki przywołują na myśl skojarzenia z tzw. literaturą kobiecą rodem z billboardów w metrze. Daleko jej jednak do współczesnych mutacji harlequinów. Przeważa tu erotyzm brutalny, pozbawiony złudzeń i romantycznych uniesień. Motywem przewodnim są tu też przemilczenia, wycofywanie się w wewnętrzny świat, czego ucieleśnieniem jest młody grecki malarz cierpiący na afazję, porozumiewający się ze światem tylko za pomocą obrazów przedstawiających szeregi cyfr.
Olga Tokarczuk napisała o "Nieważkości", że to opowieść o tym, że "dojrzewanie nigdy się nie kończy". To też gorzka historia o cierpieniu, jakie niesie za sobą dostosowywanie się do oczekiwań innych. Irytuje nieco banalne założenie, że pochodzenie i dzieciństwo determinują przyszłość, pokazane na przykładzie losów trzech "typowych" bohaterek: singielka z agencji reklamowej, sprzątaczka, bezdomna. Sama historia jest jednak na tyle wciągająca, że można na to przymknąć oko.
Autor: Patryk Zakrzewski, marzec 2015
Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2015
Liczba stron: 288
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
ISBN: 9788364700682