Stasiuk nie oszczędza "realnego socjalizmu". Jednak oskarżając PRL, Związek Radziecki czy Chiny Ludowe, bierze w obronę zwykłych mieszkańców, docenia ich indywidualizm i typowe dla nich, przekazywane z pokolenia na pokolenie, sposoby radzenia sobie ze znojem codziennego życia – bez względu na to czy źródłem tego znoju są ludzie, wielka polityka, czy też przyroda. Czasem jednak górę bierze emocjonalna natura i pisarz pozwala sobie na trochę protekcjonizmu i wyższości, szczególnie gdy nieustannie słyszy jak mantrę "kiedyś było lepiej". Kiedyś, w czasach komuny, ludzie w PGR-ach "dostali po kawałku ziemi i mogli uprawiać kartofle. Ale większości się nie chciało. Przecież nie mogli umrzeć z głodu. Ich los był szczegółowo zaplanowany", ironizuje Stasiuk. Ale gdy komunizm upadał, ci sami ludzie potrafili dzięki swojemu indywidualizmowi poskładać świat do kupy z "miazgi kolektywizmu".
"Wschód" przepełnia nostalgia, ale pozbawiona złudzeń i sentymentu, bo świat w końcu potoczył się w odpowiednią stronę. Ale czy na długo? Pustkę po komunizmie wypełnił dziki kapitalizm. Oba systemy to wedle Stasiuka awers i rewers tej samej lucyferycznej nowoczesności, która w swojej pysze zbuntowała się przeciwko ludziom w imię abstrakcyjnej, arbitralnej idei Człowieka. Dlatego rozumie on lęki i ciężką dolę słuchaczy Radia Maryja, dlatego pogardza galeriami handlowymi, a tęskni za Stadionem Dziesięciolecia, największym bazarem Europy, gdzie Wschód spotykał się z Zachodem, a "wyklęty lud ziemi" wreszcie "sięgał po to, co mu się należy".
"Ponieważ zawsze byłem za ludem, chociaż wiedziałem, że lud zawsze przegrywa. Więc choć w myślach pozwalałem mu zwyciężać. Żeby […] możni tego świata nie mieli doń dostępu. Żeby mógł żyć tak, jak mu się podoba. Żeby nikt go nie zmuszał ani do uległości, ani do wolności. Taka była moja utopia."
"Wschód" to książka bardzo polityczna. Lecz jej polityczność omija bieżące sprawy parlamentarno-medialnej codzienności i stara się sięgać do ich nieuświadomionej głębi, do "tektoniki historii". Walcząc z zaangażowaniem o swoją filozofię prostego człowieka, Stasiuk przekonuje nas, że to najwłaściwsza wizja ludzkości. Z tą anarchistyczną w duchu metafizyką można się nie zgadzać, można dyskutować, ale nie da się pozostać na nią obojętnym. "Wschód" po prostu robi wrażenie.