"Garwolińską do końca i w prawo Makowską wzdłuż torów w stronę Olszynki. Czasami aż do samej lokomotywowni. W ciepłe dni przy ulicy, która przypominała wiejską drogę, siedzieli faceci i popijali. Znad płotów zwieszały się gałęzie owocowych drzew. Jeśli było inaczej, niech ktoś mnie poprawi. Wczesną wiosną snuł się zapach palonych traw pomieszany z wonią kreozotu. Słońce nagrzewało zarośla i podkłady. Tam się kończyło miasto. Dalej było królestwo kolei, chwastów i ogródków działkowych (…) Tam był koniec. Miasto zatrzymywało się w pół kroku jak nad urwiskiem (...) Dalej rozlewały się niskie i ciemne wody, na których unosiły się rajskie wyspy, wyspy diabelskie, wraki, oderwane skrawki miejskiego lądu, pokruszona i przemieszana kra industrialu i rekreacji."
Grochów, część warszawskiej Pragi, gdzie dorastał Andrzej Stasiuk, ze swoimi specyficznym klimatem "glinianek, psich wygonów, blaszaków, torowisk i całego tego badziewnego cudu" idealnie pasuje do historii o śmierci, która jest tematem łączącym cztery opowiadania nowej książki autora "Fado".
W pierwszym zatytułowanym ("Babka i duchy") Stasiuk wspomina babkę z Podlasia, która obcowanie z umarłymi traktowała jako najbardziej oczywistą rzecz pod słońcem.
"Babka wierzyła w duchy (…) Oto wracając letnim wieczorem od jednej ze swoich licznych ciotecznych sióstr, widziała babka białą postać pomiędzy kopkami zboża. Ni to człowiek, ni to zwierz, biegł miedzą, to na dwóch, to na czterech nogach, wyraźny w świetle księżyca, lecz wcale nie materialny. Innym razem, po śmierci bliskiego krewnego, widziała, jak nieboszczyk wchodzi do kuchni, skrzypią drzwi, a gość zagląda do wszystkich szuflad i szafek kredensu, a potem odchodzi, nic ze sobą nie zabierając (…) Do czego zmierzam w tym ni to wspomnieniu, ni to opowiadaniu? Niebawem umrą ostatnie babki, które na własne oczy oglądały świat duchów. Oglądały z wiarą i spokojem, oczywiście z lękiem też. Żywa, istniejąca nadprzyrodzona rzeczywistość odejdzie wraz z nimi."
W kolejnych, opowiada o odchodzeniu Augustyna Barana, odkrytego przez siebie pisarza z Izdebek ("Augustyn") i o powolnym rozstaniu z 16-letnim psem ("Suka").
"Piszę o tym wszystkim, ponieważ pierwszy raz oglądam powolną, długą śmierć istoty, z którą przez lata dzieliło się właściwie każdą chwilę. Rozmawiam o tym z ludźmi, którzy mówią, że najrozsądniej byłoby ją uśpić (…) Wiem, że to rozsądne, że tak się robi i że ci, co to robią, mają poczucie, że ulżyli, skrócili męki i tak naprawdę zachowali się po ludzku. Mnie też przez chwilę przebiegło to przez myśl. Postanowiliśmy jednak, że będzie inaczej."
W ostatniej opowieści, tytułowym "Grochowie (opowiadaniu dla Olka)", Andrzej Stasiuk pisze o śmierci przyjaciela z czasów młodości, z którym od lat 80. wspólnie jeździł po Polsce, a potem po Europie. Opowiadając o tej niezwykłej przyjaźni, wraca pamięcią na warszawską Pragę.
"Opowiadanie ma wspaniałą, zawrotną konstrukcję, jest podróżą w czasie i przestrzeni, w przód i wstecz, próbą ogarnięcia całego przebiegu życia w kilku koncentrycznych kręgach. Obrazy współczesnej wyprawy nad Adriatyk przenikają się z obrazami dzieciństwa na warszawskim Grochowie - tam, gdzie 'miasto zatrzymywało się w pół kroku jak nad urwiskiem, jakby traciło oddech (...) Na ulicy Garwolińskiej, Makowskiej, po pracy siedzieli przed domami faceci z podciągniętymi nogawkami, popijali, 'sycąc własną melancholię' (…) Przeszłość i teraźniejszość łączy postać świadka grochowskiej młodości i towarzysza współczesnej podróży na Bałkany. Ta podróż wygląda inaczej niż poprzednie włóczęgi Stasiuka - śmiertelnie chory przyjaciel nie umie cieszyć się drogą. Narkotyczna jazda przed siebie okazuje się daremną ucieczką." (Tadeusz Sobolewski, "Gazeta Wyborcza")
"Ta książeczka (niewielka, liryczna i pełna uroku) przypomina nieco zbiorek "Fado", ale też jedną z najpiękniejszych książek Stasiuka, czyli "Duklę", która była medytacją nad rozpadem. Tutaj mamy rozpamiętywanie intensywności świata w obliczu śmierci. Powrót w ten niesłychany moment życia, kiedy myślimy, że 'jesteśmy bohaterami powieści, która nigdy się nie skończy'". (Justyna Sobolewska, "Polityka")
"Stasiuk stosuje - i to jak! - stary trik ludzkości: na złość śmierci delektować się przemijaniem, smakować jego gorycz" – recenzuje "Grochów" Tadeusz Sobolewski.
"W swych przejmujących opowiadaniach Andrzej Stasiuk mówi o samotności, na którą skazuje nas cywilizacja (...) Z tej książki nie sposób skreślić choćby słowo. Ta pięknie zrytmizowana proza, której każde zdanie zapada w pamięć, każde słowo przeszywa. Stasiuk w najwyższej formie" - pisze w "Rzeczpospolitej" Bartosz Marzec.
Źródło: czarne.com.pl, wyborcza.pl, polityka.pl, kultura.onet.pl
LS, marzec 2012
- Andrzej Stasiuk
"Grochów"
Z ilustracjami Kamila Targosza
Czarne, Wołowiec 2012, premiera - 28 marca 2012
125 x 195 mm, ss. 96, twarda oprawa
ISBN: 978-83-7536-288-6