Początek lat 80. to dla reporterów czas trudnych wyborów. Tworzyć w zgodzie z wizją partii czy z własnym sumieniem? Wielu decydowało się na autocenzurę i nie poruszało niewygodnych tematów, ale nie ona.
Montażu uczyła się podczas realizacji scenek języka angielskiego w Polskim Radiu. Do redakcji reportaży drzwi otworzył jej materiał "Mam dopiero 21 lat" opowiadający historię niczym z Dostojewskiego: o procesie młodych mężczyzn, którzy zabili lichwiarkę. W sierpniu 1980 r. nie uzyskała zgody od kierownictwa radia na wyjazd na Wybrzeże. Janina Jankowska wzięła więc dwa dni "opieki nad dzieckiem" i pojechała. Została dwa tygodnie. Była pierwszym dziennikarzem radiowym na terenie Stoczni Gdańskiej, ale nie ujawniła, kogo reprezentuje.
W kwietniu następnego roku ponad 70-minutowy reportaż, skomponowany na wzór utworu dramatycznego, był gotowy. Przeszedł cenzurę, gdyż ambicja zgłoszenia audycji na prestiżowy konkurs była większa niż instynkt samozachowawczy komunistycznej władzy. Wyemitowano go jednak w nocy, żeby dotarł do jak najmniejszej liczby słuchaczy. Jesienią 1981 r. "Polski Sierpień" zdobył Prix Italia w kategorii "Dokument". Kilka tygodni później, po wprowadzeniu stanu wojennego, reporterkę internowano i zwolniono. Do Polskiego Radia wróciła w 1989 r.; zaś w 1998 r. otrzymała wyróżnienie Prix Europa za koncepcję Konkursu Stypendialnego im. Jacka Stwory dla młodych twórców i zaczęła kierować nowo powstałym Studiem Reportażu i Dokumentu PR.
Dzisiaj adepci dziennikarstwa radiowego mogą uczyć się sztuki montażu na reportażach Jankowskiej. W "Polskim Sierpniu" jest dramaturgia, ale też oczekiwanie. Kontekst dla strajku robotników stoczni w sierpniu 1980 r. (i rzeczowych negocjacji) stanowią protesty grudniowe sprzed dekady (i strzały w tle). Relacje bohaterów obu wydarzeń prowadzone są paralelnie, zmianę miejsca i czasu sygnalizują muzyczne przejścia oraz głos lektora. To także przykład narracji polifonicznej, prowadzonej z perspektywy robotników, władz państwowych i mediów zarówno polskich, jak i zagranicznych. Jankowska stopniuje napięcie, odzwierciedlając w ten sposób nastroje społeczeństwa. Gdy jedni mówią o godnym życiu, drudzy poświęcają informacji o "przerwach w pracy" 12 sekund czasu antenowego.
Sierpień ’80 był impulsem do przemian ustrojowych w kraju. Podczas gali wręczenia Melchiorów w 2015 r. Jankowska została nazwana "iskrą reportażu, która rozpala płomień". Po transformacji przyszedł czas na kolejne reporterskie wyzwania (również technologiczne).
Dżingiel
"Ja mam nazwisko, a Marysia talent" – odpowiada Wanda Wasilewska na pytania dziennikarzy o współpracę z Marią Blimel. Każda z osobna jest znakomita w swoim fachu, razem są wprost genialne. Największe sukcesy osiągnęły właśnie w duecie, zdobywając m.in. Grand Prix konkursu Premios Ondas 1999 za "Zawód na czasie".
W tym reportażu zagrał temat: miłośnik sztuki radiowej zakłada rozgłośnię w domu. Pierwszy mikrofon z pudełka od zapałek z czasem zastępuje bezprzewodowym, adapter udaje konsoletę, a akwarium – szybę studyjną. Audycje nadawane są na żywo, utwory muzyczne i dżingiel odtwarzane z Cobry. Zasięg: 25 metrów, więc poza domownikami radia słucha najbliższy sąsiad. Jednak wieść o amatorskiej stacji dociera do dziennikarzy. Niewinny artykuł o życiowej pasji staje się podstawą do zgłoszenia sprawy o nielegalne nadawanie do prokuratury. Jest tylko jeden kłopot: operator stacji Tomasz Puchalski ma 11 lat. Zamiast sprawy karnej badane są więc "przejawy demoralizacji". Tymczasem młody reporter informuje swoich słuchaczy o powstaniu nowego schroniska dla zwierząt, przeprowadza sondę nt. podwyżek cen paliw i podaje numer konta, na które można wpłacać pieniądze dla uchodźców z Kosowa.
Autorki materiału w barwny sposób ukazały absurd sytuacji: ambicje i determinację chłopca oraz bezmyślność urzędników i ich wątpliwą rehabilitację: sąd nie wszczął postępowania. Blimel i Wasilewska cieszą się opinią mistrzyń reportaży społecznych, których bohaterami są dzieci.