Jacek Sempoliński, "Studium przestrzeni fioletowej", 1970, olej na płótnie, 89 x 116 cm, fot. Muzeum Narodowe w Warszawie
To pierwsza po śmierci Jacka Sempolińskiego próba pokazania jego spuścizny artystycznej: od prawie najwcześniejszych obrazów z lat 50. po dzieła wykonane w ostatnich latach życia – powiedział kurator wystawy "Jacek Sempoliński 1927-2012. Próba retrospektywy", Bogusław Deptuła.
Na ekspozycji znajduje się 56 obrazów olejnych i ok. 30 rysunków. Deptuła wyjaśnił, że kluczem przy wyborze prac na wystawę był porządek chronologiczny.
Tak najprościej można ukazać zmianę stylu malarstwa Sempolińskiego, ewoluującego ze spokojnego opisu rzeczywistości, poprzez coraz bardziej emocjonalne oglądanie świata, aż po obrazy z kilkunastu ostatnich lat, których tematem – co było pewnym zaskoczeniem – stał się nagle on sam. Niespodziewanie odkrywający swoją cielesność, płciowość, a nawet seksualność – dodał kurator wystawy w sopockiej PGS.
Dzieła artysty na ekspozycję kurator wybierał w jego pracowni malarskiej, w której pozostało ok. 500 obrazów. Wyjątek stanowi jeden obraz, który Sempoliński swego czasu podarował Deptule. Część dzieł, które zawisną na ścianach sopockiej galerii, będzie pokazana publicznie po raz pierwszy.
Charakteryzując twórczość Sempolińskiego Deptuła zaliczył ją do "bardzo energetycznej abstrakcji".
Zaczynał wprawdzie od martwej natury i pejzaży, ale potem przekształciło się to w samorodny, abstrakcyjny świat, w którym najważniejsza była swoista energia zaklęta w geście malarskim. Te obrazy są często w sposób brutalny malowane szpachlami, jest na nich gruba faktura. Niektóre są wręcz podziurawione, widać w tym fizyczne zmaganie się artysty z farbą i płótnem. Sempoliński pokazuje, że w jego pojęciu tworzone dzieło nie jest dostatecznie metafizyczne czy nadprzyrodzone – ocenił Deptuła.
Jego zdaniem, wygląda to tak, jakby dla Sempolińskiego "materia, fizyczność, obrazu była niepotrzebna".
Artysta walczy z nią, chce ją zniszczyć. Oczywiście, nie może tego do końca uczynić, bo dzieła by wówczas w ogóle nie było – nadmienił.
Deptuła podkreślił, że znalezienie przez Sempolińskiego niepowtarzalnego stylu kosztowało go wiele wysiłku.
Nie miał malarskiej łatwości. To nie było tak, że miał wielki i samorodny talent, dany od Boga. Był raczej artystą, który ciężko dochodził do swojej indywidualności. Zmagał się bardziej ze sztuką, aby uczynić ją sobie poddaną - dodał.
To był wielki intelektualista, człowiek o niebywałej kulturze, oczytaniu i wiedzy. Był także głęboko wierzący, ale nie taką religijnością z kruchty, tylko mocno przeżytą i uświadomioną. Był jednym z wielkich artystów, którzy się z Bogiem spierają - powiedział Deptuła.
W 2002 r. odbyła się duża wystawa retrospektywna jego malarstwa zatytułowana "A me stesso" ("Sobie samemu") w Narodowej Galerii Sztuki Zachęta w Warszawie.
Obecnie na wystawie "Lutosławski-źródło inspiracji" w warszawskim w Domu Plastyków można też zobaczyć trzy obrazy Jacka Sempolińskiego namalowane w latach 1959 -1960, wystawiane na pierwszej indywidualnej wystawie artysty w Zachęcie w 1961 r. i tego samego roku na Drugim Biennale Młodych w Paryżu.
Źródło: PAP, opr. MG, 13.12.2013