Julia Kijowska i Bartłomiej Topa w "Drogówce", reż. Wojciech Smarzowski, fot. Next Film.
Siedmioro policjantów, siedem grzechów głównych, morderstwo, tajemnice i brud codzienności – w "Drogówce" Smarzowski zabiera nas w podróż po mrocznej Warszawie. Film trafi do kin 1 lutego.
"Drogówka" to historia siedmiorga policjantów ze stolicy, których poza pracą łączą: przyjaźń, imprezy, sportowe samochody, wspólne interesy, a nawet miłość. Ich mały, zamknięty świat z pozoru działa doskonale. Wszystko zmienia się jednak, gdy w tajemniczych okolicznościach ginie jeden z nich. O morderstwo oskarżony zostaje sierżant Ryszard Król (Bartłomiej Topa). Próbując oczyścić się z zarzutów, Król odkrywa prawdę o przestępczych powiązaniach na najwyższych szczeblach władzy.
"Osiem lat temu robiłem program telewizyjny pod tym samym tytułem. Siedziałem na tylnym siedzeniu radiowozu i filmowałem patrole podczas interwencji. Już wtedy wiedziałem, że policyjny język i ten świat jest bardzo energetyczny filmowo. Ziarno zostało zasiane. Tak naprawdę dopiero po 'Róży' ten projekt się wykrystalizował, bo potrzebowałem zrobić film zupełnie inny” mówił Smarzowski w rozmowie ze Stopklatką. Aby jego film nie był jedynie papierowym zapisem, Smarzowski konsultował swój scenariusz z policjantami poznanymi podczas pracy w telewizji.
"'Drogówka' to barwna opowieść o współczesnej Warszawie. Subiektywny, pulsujący światłami drogowymi, kierunkowskazami i policyjnym kogutem portret miasta. Film o głupocie kierowców, absurdalnych przepisach drogowych, korkach ulicznych, autostradach na papierze i dziurawych jezdniach w rzeczywistości. O tym, że jeśli są ci, którzy biorą, muszą być i ci, którzy dają.Najważniejsza dla mnie jest opowieść o ludziach. O człowieku. O wartościach" – pisał Smarzowski w eksplikacji reżyserskiej.
"Moja postać, Petrycki, symbolizuje grzech cudzołóstwa. To 'pies na baby' – mówił Arkadiusz Jakubik, jedna z gwiazd produkcji. - Grając tę rolę, dostałem na planie od kolegów pseudonim Latino Lover. Petrycki jest miłośnikiem solarium, dlatego przed moim wejściem na plan przy okazji charakteryzacji spryskiwano mnie specjalną farbą.
U Smarzowskiego każdy z bohaterów symbolizuje jeden z siedmiu grzechów głównych - Postać grana przez Eryka Lubosa, policjant nienawidzący ludzi o innym kolorze skóry, symbolizuje gniew. Jacek Braciak wciela się w policjanta, którego grzechem jest nieumiarkowanie w jedzeniu, a zwłaszcza w piciu. Grany przez Marcina Dorocińskiego Lisowski jest chciwy. „Grzech Ryszarda Króla, policjanta oskarżonego o zabójstwo, to pycha. Król, choć otoczony przez wielu ludzi, pragnie działać w samotni - mówił Bartłomiej Topa. - "Drogówka" to między innymi film o samotności. O samodzielnym podejmowaniu decyzji i odpowiedzialności za te decyzje. O przemianie. O lojalności i przyjaźni".
Wojciech Smarzowski określa swój film jako "opowieść kryminalną z początkiem obyczajowym" - Po "Róży" zapragnąłem zrobić film diametralnie inny. Poza tym - chciałem nakręcić film o korupcji. Kiedy myślimy o korupcji, do głowy przychodzi tylne siedzenie radiowozu – mówił w rozmowie z PAP. W jego opinii "Drogówka" to "film o ludziach, a nie tylko o tytułowych policjantach z drogówki. Nie tworzę filmów czarno-białych. Postaci rzucone są na 'ciemną stronę mocy', ale ja próbuję im pomóc. Filmy zawsze robię z uczuciem, z ciepłym stosunkiem do bohaterów" - mówił Smarzowski.
Do swego najnowszego filmu zaprosił grono ulubionych aktorów. W policjantów drogówki wcielił się Bartłomiej Topa, Arkadiusz Jakubik, Eryk Lubos, Robert Wabich, Jacek Braciak, Marcin Dorociński, Marian Dziędziel i Julia Kijowska, jedno z aktorskich odkryć ostatniego roku. Żonę sierżanta Króla, która zostaje uwikłana w kryminalne wydarzenia, zagrała Izabela Kuna, a w prokuratora wcielił się Adam Woronowicz.
U Smarzowskiego nie ma jednak gwiazd. Karolina Pasternak ze Stopklatki pisze, że aktorzy: „obsadzeni w nieoczywisty sposób, u Smarzowskiego grają jak orkiestra - nie na siebie, a na film. W 'Drogówce' fenomenalnie wypada Bartłomiej Topa , wcielający się w wielowymiarową, intrygującą postać Króla, ściganego ex-policjanta. Ale tak naprawdę reżyser wszystkich - Mariana Dziędziela, Julię Kijowską, Marcina Dorocińskiego, Eryka Lubosa - prowadzi równo, każdą z postaci niuansując, choćby takim drobiazgiem, jak powtarzane natarczywie - i często bez sensu - przez bohatera Arkadiusza Jakubika 'de facto'".
Sam reżyser mówi o swej współpracy z aktorami jako pracy wartownika. "Jeśli historia skręca w innym kierunku niż ten, na który się umówiliśmy, wtedy ja wkraczam. Poza tym nie muszę z nimi rozmawiać na planie. To bardzo dobrzy aktorzy, którzy dają mi poczucie bezpieczeństwa".
Pierwsze recenzje pełne są zachwytów nad filmem Smarzowskiego. Karolina Pasternak zauważa w Stopklatce, że w "Drogówce" "świetnie sprawdza się puzzlowa konstrukcja fabuły, która dopiero w finale składa się w obraz tego, co tak naprawdę się wydarzyło", "dialogi nawet przez moment nie szeleszczą papierem" i "dopieszczony jest każdy element drugiego planu". "'Drogówka' z jednej strony gra schematami, ale jest też thrillerem z prawdziwego zdarzenia" - pisze Łukasz Adamski w portalu wnas.pl, a Lucjan Strzyga w "Polska The Times" stwierdza, że: "reżyserska zasługa Smarzowskiego polega na tym, że pokazał nam przez chwilę policyjne bagienko. Ale mógł z równym skutkiem udać się z kamerą do strażaków, kanalarzy, kelnerów albo pielęgniarzy…".
Po pięknej, dramatycznej "Róży" Smarzowski przygotował publiczności mroczną opowieść o polskiej rzeczywistości i złu, które tkwi w każdym człowieku. Film zupełnie różny od jego dotychczasowych dokonań. "Robię to, co lubię. Mam, czego chciałem. Jest duże spiętrzenie projektów i wysokie tempo pracy. Gdybym miał robić filmy do siebie podobne, to bym się wywrócił. Dlatego dobrze, że te obrazy się od siebie różnią" - mówił. Niedługo po premierze "Drogówki" reżyser wróci na plan swego kolejnego filmu: "Anioła" według powieści "Pod mocnym aniołem" Jerzego Pilcha i zapowiada, że później chce sobie zrobić dłuższą przerwę od reżyserowania.
"Drogówka" trafi na ekrany kin 1 lutego 2013 roku.
źródła: PAP, Stopklatka, wnas.pl, Polska The Times, opr. BS.