Seifert stawał się ważną postacią także i europejskiej sceny, a kontrakty koncertowe realizowane za granicą doprowadziły go do nawiązania szerokich kontaktów z europejskimi muzykami. Zaczął pojawiać się w zespołach Alberta Mangelsdorffa, grywać z Joachimem Kühnem, Chrisem Hinze, Wolfgangiem Daunerem oraz zwrócił na siebie uwagę jazzmanów amerykańskich Charliego Mariano czy wielkiego McCoya Tyner.
Pojawienie się na europejskiej scenie jazzowej tak oryginalnego improwizatora i doskonałego pod względem technicznym instrumentalisty zaowocowało w końcu pojawieniem się propozycji płytowych. W kolejce po muzykę Seiferta ustawiali się managerowie z Capitol Records oraz wielcy promotorzy jazzu w Europie, jak Joachim Ernst Berendt – który w tym czasie właśnie postanowił zaistnieć na rynku jazzowym także jako wydawca płyt.
To dla jego powstającej wówczas wytwórni MPS Records (Musik Production Schwarzwald) Seifert zdecydował się nagrać swój pierwszy zagraniczny album sygnowany własnym nazwiskiem. Tak powstała płyta "Man Of The Light" album, który otworzył Seifertowi drogę za ocean. Nazwisko polskiego wirtuoza można było zobaczyć na afiszach m.in. Monterey Jazz Festiwal, gdzie wystąpił wspólnie z legendarnym współzałożycielem Modern Jazz Quartet, pianistą i kompozytorem Johnem Lewisem. W USA prędko rozeszła się wieść o wybitnym skrzypku z Europy, który gra na skrzypcach, tak jakby grał John Coltrane, gdyby był skrzypkiem.
W USA Seifert poznał kolejnych słynnych muzyków i wkrótce zaczął z nimi nagrywać. Lista jest prawdziwie imponująca: John Scofield, Eddie Gomez, Jack De Johnette Richie Beirach i Nana Vasconselos na jednej z najważniejszych seifertowskich płyt zatytułowanej "Passion of Zbigniew Seifert", Michael i Randy Brecker, Philipe Catherine, John Fadis ("Zbigniew Seifert") czy formacja Oregon na albumie "Violin".
Doskonale zapowiadającą się wielką światową karierę gwałtownie przerwała choroba. Walkę z nowotworem toczył Seifert dzielnie i z zadziwiającą pogodą ostatecznie przegrał 15 lutego 1979 roku w Buffallo w stanie Nowy Jork.