Jako nastolatek uczestniczył w węgierskiej rewolucji 1956 roku. 23 października, w dniu wybuchu protestów, przebywał w samym centrum brutalnie tłumionych zamieszek, w okolicach budapeszteńskiego parlamentu i radia. Wspominając tragiczne wydarzenia, podkreślał, że strajkujący tłum dodawał sobie otuchy powołując się na zmiany w Polsce: "Naszym bratankom w Polsce się udało, my też wygrywamy" – mówił Piotrowi Filipkowskiemu w rozmowie opublikowanej na portalu "Relacje Biograficzne". W tłumie protestujących było wielu rannych postrzelonych przez snajperów węgierskiej służby bezpieczeństwa. "Widok był straszny (...) ubekowcy z góry strzelali, kosili po prostu wszystkich (...) zwariowali" – wspominał pianista. Szábolcs Esztényi pomagał przenosić broń dla protestujących do karetek Czerwonego Krzyża.
Ja nie wiem, co czułem, chyba nic… No trudno: trafią, nie trafią – trudno, przepadło, idę z nimi. (...) Ja nie mogłem narzekać, bo lubiłem biegać, skakać i pływać, więc byłem zwinny i silny, więc pomagałem.
– wspominał.
Udział w demonstracjach poskutkował problemami w dalszej edukacji: ledwo zdał maturę, władze zablokowały mu dostęp do edukacji wyższej. Na egzaminach wstępnych nie pytano się o jego wiedzę bądź umiejętności muzyczną, ale kwestie ideowe: znajomość dzieł Lenina, opinie dotyczące niedawnej rewolucji węgierskiej, czy przewiduje, że wybuchnie III wojna światowa. Po półgodzinnej rozmowie poświęconej polityce, spytał się komisji czy na pewno trafił na egzaminy do Akademii Muzycznej, ponieważ zadawane pytania brzmią bardziej, jakby próbował dostać się do uczelni politycznej albo wojskowej. W tym momencie komisja podziękowała mu za rozmowę, a kilka dni później poinformowano go, że z powodu braku wolnych miejsc nie zdał egzaminu.
W latach 1957–1960 uczęszczał na zajęcia do Akademii Muzycznej im. Ferenca Liszta w Budapeszcie u Magdy Vásárhelyi w zakresie gry na fortepianie oraz kompozycji Ervina Majora. Nie były to regularne studia, ale tak zwany "kursy przygotowawcze". Kursy ukończył z wyróżnieniem, na egzaminie wykonał skomponowane przez siebie miniatury na tematy polskie. Inspirował się zbiorami utworów zespołów "Mazowsze" i "Śląsk", które przesłała mu mieszkająca od 1957 roku w Polsce siostra – Eszter Ławnik-Esztényi, tłumaczka literatury polskiej, czeskiej, słowackiej, słoweńskiej i węgierskiej. Szábolcs Esztényi dołączył do niej w 1961 roku.
Oczywiście nadal komunistyczny system, ale względne... większy przepływ kultury, a na Węgrzech terror, no trudno… I siostra od 1957 roku już żyła w Warszawie w potwornie ciężkich warunkach – w barakach mieszkali i w ogóle bida, totalna bida. Ale ona wolała to, niż kisić się tam, na Węgrzech.
– wspominał kompozytor. Pomagał w utrzymaniu siostry i szwagra strojąc fortepiany i uczestnicząc w komercyjnych nagraniach, które sam nazywał "chałturami" – akompaniował muzykom popularnym i jazzowym. Później udzielał prywatnie lekcji improwizacji.
Zamieszkał w Warszawie, został przyjęty do Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Warszawie, dzięki czemu uniknął poboru do węgierskiego wojska. Studiował w klasie fortepianu Margerity Trombini-Kazuro (1961–1966). Urodzona w 1891 roku Margerita Trombini-Kazuro była uczennicą Rudolfa Strobla, Henryka Melcera i Egona Petriego, pobierała również lekcje u Wilhelma Kempffa i Wandy Landowskiej. Posługiwała się biegle francuskim, niemieckim, włoskim i angielskim. Jej studentami byli przede wszystkim muzycy zagraniczni: od bułgarskich, francuskich i węgierskich po brazylijskich, boliwijskich i kubańskich. Pracą pedagogiczną zajmowała się od 1919 roku, wykładała również w tajnym konserwatorium podczas II wojny światowej. W latach 1957–1964 kierowała Katedrą Fortepianu w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej. Jej uczniami byli m.in. Miłosz Magin, Barbara Hesse-Bukowska, Akiko Kitagawa, Robert Bravo, Elisa Alsina i Elyanna Caldas.
Esztényi studiował również w klasie kompozycji Witolda Rudzińskiego (1963–1969).
W Polsce węgierski pianista mógł uczestniczyć w Warszawskiej Jesieni, Jazz Jamboree, poznawać dodekafonię, serializm, muzykę eksperymentalną i elektronową. Na Węgrzech jazz był zakazany, jako zdegenerowana muzyka imperialistyczna. W ojczystym kraju jego oficjalna edukacja muzyczna ograniczała się do harmonizowania folkloru węgierskiego, ćwiczenia stylistyczne i komponowanie na tradycyjne instrumenty i składy muzyków. "Coś okropnego" – podsumowywał – zaznaczając, że wykładowcy w tajemnicy starali się pokazywać im muzykę Antona Weberna, Arnolda Schönberga czy Paula Hindemitha.
Od początku swojego pobytu w Warszawie był aktywnie zaangażowany w życie koncertowe i intelektualne. Z kolegami i koleżankami dzielił się wiedzą dotyczącą węgierskiego folkloru. "Niektórzy mieli dość powierzchowną wiedzę na ten temat, zapośredniczoną głównie przez czardasze, Brahmsa i Liszta" – opowiada we wspomnianym wywiadzie – "Wprowadzałem ich więc w linię Bartókowską". W 1968 roku ożenił się z pianistką-pedagożką Teresą Rosłoń (1942–2022). Zawsze podkreślał swoje związki z kulturą węgierską i nigdy nie przyjął podwójnego obywatelstwa, co w czasach komunizmu uniemożliwiało mu podróże na Zachód.
Myślami cały czas jestem w domu rodzinnym w Budapeszcie. Utraciliśmy go bezpowrotnie po śmierci rodziców, bowiem stanowił własność komunalną. To była stara, piękna architektura, jeszcze z czasów monarchii austro-węgierskiej. Dom leżał niemal nad brzegiem Dunaju, a otaczał go wielki, przepiękny ogród.
– opowiadał na łamach "Polityki" w 2007 roku.
Przyjaźnie i prawykonania
Dokonał wielu prawykonań dzieł polskich kompozytorów (m.in. "Pianophonie" Kazimierza Serockiego, "Wariacji na temat Paganiniego" Rafała Augustyna, "Etiud" Pawła Szymańskiego). Realizował również nagrania archiwalne dla Polskiego Radia (w archiwach radiowych znajduje się 294 nagrania, w których uczestniczył). Albumy pianisty ukazywały się nakładem m.in. Polskich Nagrań "Muza", Hungarotonu, DUX Recording, Bôłt Records i Acte Préalable.
Wśród najważniejszych kompozytorów wymieniał Tomasza Sikorskiego, Kazimierza Serockiego, Zygmunta Krauzego i Pawła Szymańskiego. Sikorski zainteresował go "muzycznością ciszy" oraz "głębią brzmienia", czyli wewnętrznym bogactwem pojedynczego tonu: barwą, strukturą harmoniczną, procesami wybrzmiewania. W rozmowie opublikowanej w książce "Symbol i symbolizowanie w muzyce Tomasza Sikorskiego" Tomasza Piotrowskiego (Warszawa, 2008) mówił:
Przypominały mi się, w trakcie słuchania ["Sonanty" Tomasza Sikorskiego] i studiowania tej partytury, te moje chwile całkowitej samotności i smutku w latach stalinowskich. Jak rzucałem kamyki do Dunaju i gapiłem się w wodę, wąchałem parę wodną i patrzyłem na słońce i na przesuwające się chmury. Wtedy czułem coś takiego, że jest mi to potrzebne do życia, bo to jest rodzaj dotknięcia istoty egzystencji – to, że rzucam kamień w wodę i patrzę na rozchodzące się fale... Samotność, cisza – słyszę, czuję, wącham, jakby ta natura wchodzi we mnie i ja jestem częścią tej natury. I chyba w tych koszmarnych czasach stalinowskich, to było dla mnie nieprawdopodobnym zastrzykiem energii i motywacją do działania.
Utrzymywał z Sikorskim relacje przyjacielskie, podkreślał jego "skromność i wariactwo". Kompozytor pozostawiał mu dużą swobodę i pole do interpretacji własnych utworów. "Rób jak uważasz, bardzo fajnie, bardzo mi się podoba, właśnie to jest to, tylko uważaj, unikaj sentymentalizmu, bo tego nienawidzę" – wspominał jedną z rozmów z kompozytorem. W 1989 roku Esztényi skomponował "Muzykę kreowaną nr 3 (In memoriam Tomasz Sikorski)" na fortepian, utwór nawiązujący do twórczości tragicznie zmarłego przyjaciela zarówno pod względem formy i nastroju, jak i cytatów zaczerpniętych z jego muzyki. Pianista zrealizował nagrania wielu utworów swojego przyjaciela. Szczególne miejsce w dyskografii polskiego Węgra zajmuje album "Twilight" (Bôłt Records) z 2016 roku w całości poświęcony twórczości Sikorskiego.
Serocki fascynował go energią, wyrazistością gestów i "ambiwalentnym rozgrywaniem akcji". Jego muzyka rozwinęła jego podejście do improwizacji i nowych technik gry na fortepianie. Wspominał go jako człowieka bardzo wrażliwego, ukrytego pod "takim męskim pancerzem". Nagranie "Pianophonie" zrealizowane podczas Międzynarodowych Spotkaniach Muzyki Współczesnej w Metzu w listopadzie 1978 roku zostało nagrodzone prestiżową nagrodą Prix Italia. Orkiestrą Symfoniczną Südwestfunk kierował Ernest Bour, partię solową wykonywał Szábolcs Esztényi.
Krauzego nazywał geniuszem formy, budowanej zazwyczaj w oparciu o skromny materiał motywiczny. Wielokrotnie wspólnie improwizowali. W 2016 roku ukazał się album "Grand Tour" (Bôłt Records) Zygmunta Krauzego i Johna Tilbury'ego – brytyjskiego pianisty i improwizatora, który w 1968 roku przebywał na stypendium w Warszawie. Tilbury przywiózł ze sobą partytury zachodnich kompozytorów, którzy zmieniali ówczesny krajobraz muzyki współczesnej, a do których dostęp za Żelazną Kurtyną był mocno ograniczony – Johna Cage'a, Terry'ego Rileya, La Monte Younga, Mortona Feldmana, Christiana Wolffa. Na "Grand Tour" towarzyszą im Szábolcs Esztényi i Hubert Zemler.
On się nie zmieniał, zawsze był bardzo przyjazny, spokojny, może trochę surowy. – wspominał Zygmunt Krauze na falach Polskiego Radia po śmierci Esztényiego – To był muzyk zupełnie niespotykany, w tym właśnie sensie, jak poważnie i dogłębnie, dokładnie wykonywał swój artystyczny zawód. Wszystkie jego wykonania – czy to Serockiego, czy to jego własne utwory, czy utwory Tomka Sikorskiego – to była pełna satysfakcja, pełna aprobata. To było nieskazitelne.
Paweł Szymański stał się dla Esztényiego ważnym punktem odniesienia w twórczości kompozytorskim. Węgierski twórca inspirował się jego wizją neotonalności i kwestią postrzegania faktury fortepianowej. Na łamach magazynu "Polityka" opowiadał:
Jego "Dwie etiudy", z których druga jest mi dedykowana, to bezsprzecznie arcydzieło. Wyrafinowana polimetria, układ zapętleń faz rytmicznych oraz niekonwencjonalna dyspozycja rejestrowa czynią z nich zresztą utwór o ogromnych walorach pedagogicznych, co wykorzystuję w mojej pracy zarówno w akademii muzycznej, jak i w szkole muzycznej.
Szábolcs Esztényi chętnie występował z muzykami pokolenia młodszymi od siebie. Przez wiele lat tworzył duet ze swoją uczennicą Iwoną Mironiuk, pianistką urodzoną w 1969 roku. Ich "Bramy ogrodu" (DUX) z 2007 roku to pierwszy albumem poświęcony w całości dorobkowi warszawsko-budapeszteńskiego improwizatora. Filozof muzyki Bohdan Pociej omawiając debiutanckie nagranie pianisty, nazywa go (obok Zygmunta Krauzego) współtwórcą nowego stylu muzyki fortepianowej w Polsce "o wyraźnie określonej, odrębnej poetyce i estetyce".
Muzykę dwufortepianową Esztényiego organizują (jeśli to właściwe słowo) dwa rodzaje czasu: czas wydłużany ekstensywny, w muzyce tej nadrzędnie panujący oraz – epizodycznie – czas skondensowany intensywny. Powiedzieć też można, że muzyka ta urzeczywistnia się między dwoma biegunami czasu i czasowości: czasem, który płynie i toczy się, oraz czasem, który zwiera się w sobie; czasem, który swoją czasowość akceptuje i czasem, który swojej czasowości przeczy.
– pisał Pociej.
Na wydanym w 2023 roku albumie "Flows" usłyszymy zapis koncertu z warszawskiego festiwalu Trzy-Czte-Ry, na którym Esztényi wystąpił z Iwoną Mironiuk, Hubertem Zemlerem i Tadeuszem Sudnikiem. Improwizacja oparta była na zasadach: podobieństwa (powtarzania, równoległości, powracania), przeciwieństwa (kontrastu) oraz przejścia (łączenia, przeistoczenia, mutowania).
W duecie z urodzonym w 1980 roku Hubertem Zemlerem nagrał "Kreaturę" (Bôłt Records). "Fortepian Szabolcsa Esztényiego oraz perkusja Huberta Zemlera brzmią razem niczym orkiestra rytualna z Syriusza", opisywał album wydawca. Powolnie rozwijająca się improwizacja pozwalają wybrzmieć każdemu dźwiękowi. Ich gra przepełniona jest uważnością i spokojem, chociaż nie brakuje w niej ekscytujących kulminacji. Preparacje fortepianu często zbliżają jego brzmienie do perkusji.
To była osoba, która pokazała mi, że muzyka współczesna nie musi być zapisana w partyturze – opowiadał Hubert Zemler – Miałem kilkanaście lat, usłyszałem Etiudy fortepianową Pawła Szymańskiego wykonane przez profesora Esztényiego i to zmieniło moje życie. Zacząłem interesować się improwizacją niejazzową, tylko totalną – jak mawiał profesor. (...) Regularnie spotykaliśmy się na różnych spotkaniach improwizowanych (...) Byliśmy różnymi ludźmi, a mieliśmy bardzo dużo wspólnego w podejściu do muzyki i do życia. Improwizacja jest formą stylu życia. (...) Był bardzo eleganckim człowiekiem, starał się nikogo nie urażać. To był bardzo dobry człowiek.
Pianista jazzowy Kuba Sokołowski, urodzony w 1986 roku uczeń Esztényiego, nagrał płytę "Creative Music" (Bôłt Records). Usłyszymy na niej utwory z cyklu "Muzyka kreowana" w interpretacji mistrza i ucznia. W 2019 roku Sokołowski i Esztényi skomponowali wspólnie "Muzykę kreowaną (In memoriam Andrzej Bieżan)".
Przez wiele lat współpracował również z Ferencem Lantosem i Márią Apagyi, twórcami kreatywnej pedagogiki muzyczno-wizualnej i założycielami Wolnej Szkoły Artystycznej w węgierskim Peczu.
Improwizująca pedagogika
Od 1972 pracował jako pedagog improwizacji fortepianowej w Szkole Muzycznej II stopnia im. Fryderyka Chopina w Warszawie oraz w Akademiach Muzycznych w Warszawie i Łodzi. Był regularnie zapraszany przez krajowe ośrodki akademickie (Białystok, Bydgoszcz, Cieszyn, Gdańsk, Katowice, Kraków, Poznań, Wrocław), a także instytucje węgierskie (Akademia Muzyczna im. Ferenca Liszta w Budapeszcie, Wydział Pedagogiki Instrumentalnej Akademii w Debreczynie, Uniwersytet w Peczu, Centrum Edukacji w Peczu) w celu wygłoszenia ilustrowanych wykładów na temat kreatywnej pedagogiki i nauczania improwizacji. Brał udział w kursach improwizacji fortepianowej dla uczniów i nauczycieli szkół artystycznych I i II stopnia. Od 1996 roku prowadził wykłady i warsztaty improwizacji fortepianowej na letnich Mistrzowskich Kursach Współczesnej Muzyki Fortepianowej i Wokalnej w Bystrzycy Kłodzkiej i Świdnicy. W 1998 roku został profesorem sztuk muzycznych.
Umiejętność improwizowania to szczególna zdolność muzyczna. Kiedyś była wśród muzyków umiejętnością powszechną. Wspaniałymi improwizatorami byli Bach i Beethoven, wiele utworów Liszta to zapisane improwizacje. Liszt reprezentuje zresztą przypadek wyjątkowo harmonijnego zespolenia talentu kompozytora i wykonawcy, a to jest właśnie charakterystyczna cecha improwizatora. Dzisiaj umiejętność prawdziwego improwizowania należy wśród muzyków "poważnych" do rzadkości, muzykę i życie muzyczne zdominowała partytura, która ulotne dźwięki zamienia w trwałe i niezmienne znaki. Improwizacja kwitnie natomiast w jazzie i jest podstawą muzyki jazzowej. Praktykę improwizacji można jeszcze spotkać w kościołach, ale tylko wśród zdolniejszych i bardziej ambitnych organistów, a tych jest już niewielu. Na tym tle Szábolcs Esztényi – pianista, kompozytor i pedagog – stanowił wyjątkowe zjawisko. Uprawiał improwizacje w kilku muzycznych dziedzinach: improwizował na fortepianie, komponował utwory "improwizowane", wreszcie uczył improwizacji w Akademii Muzycznej i w średniej szkole w Warszawie. To właśnie nauczanie improwizacji wyróżniało Szábolcsa Esztényi'ego w sposób szczególny. Czy jednak można umiejętności improwizacji nauczyć?
Ależ tak – odpowiadał w wywiadzie udzielonym miesięcznikowi "Studio" – przecież każdy z nas niemal bez przerwy improwizuje w życiu. Przecież prowadząc rozmowę, właśnie improwizujemy. Oczywiście - pewne ramy zakreśla temat rozmowy. Improwizacja w muzyce polega dokładnie na tym samym. Skąd się bierze łatwość, z jaką improwizujemy rozmawiając? Ponieważ robimy to niemal od urodzenia, najpierw naśladując słowa 'mama', 'tata', potem ucząc się na coraz wyższych stopniach abstrakcji. W końcu osiągamy poziom, kiedy nie myślimy już o języku, o odmianie wyrazów, deklinacji. To samo trzeba zrobić z improwizacją w muzyce, muzyka to przecież mowa dźwięków, żywy język. Trzeba więc spowodować, żeby dźwięki były środkiem swobodnej wypowiedzi. To można uzyskać przez naukę improwizacji od przedszkola po akademię muzyczną. Jeszcze w XIX wieku improwizacja była sztuką powszechną. Wystarczy wymienić Liszta, Chopina - oni byli równocześnie pianistami, znakomicie improwizowali, każdy aranżował, transkrybował, wykonywał utwory przyjaciół. To byli muzycy w najpełniejszym tego słowa znaczeniu. (...) A muzyka to tworzenie i odtwarzanie. Zarówno kompozytor, jak i wykonawca powinni czuć obie te dziedziny. Chciałbym, żeby kompozytor miał radość wykonawczą, a wykonawca - poczucie tworzenia. Improwizacja jest takim aktem twórczo-odtwórczym, dzięki któremu muzyk może się harmonijnie rozwijać. I o to mi chodzi w mojej pedagogice. Chciałbym, żeby moi adepci rozwijali się harmonijnie, żeby byli w sensie muzycznym, artystycznym mądrzy, spokojni. Spokój jest nam przecież w tej epoce ogromnie potrzebny. To era brutalnej konkurencji, materializmu i barbarzyństwa. Ogromna gonitwa, brak czasu, brak cierpliwości. Aż boli. Ja uprawiam pedagogikę - tak mniemam - humanistyczną, nie chcę nikogo kreować, idzie mi tylko o harmonijną edukację przyszłego muzyka zawodowca. Chcę wyzwolić z każdego pełnię człowieczeństwa, ono tkwi w każdym z nas, nie wolno tylko poddać się straszliwej presji naszych okrutnych czasów."
Festiwale i nagrody
Jako kompozytor i solista występował w kraju oraz za granicą na wielu festiwalach (m.in. na "Warszawskiej Jesieni", "Poznańskiej Wiośnie Muzycznej", Warszawskich Spotkaniach Muzycznych, Festiwalu "Musica Polonica Nova" we Wrocławiu, Festiwalu Muzycznym w Łańcucie, Forum im. Witolda Lutosławskiego, Festiwalu Pianistyki Polskiej w Słupsku, Biennale Zagreb, Budapesti Zenei Hetek, Donaueschinger Musiktage, Festiwal Pianistyczny w Bergamo-Brescia, Festival d'été de Lanaudière w Quebec, Nordiskie Musikdage, Recontres Internationales de Musique Contemporaine Metz). Współpracował z wybitnymi artystami, m.in. Jerzym Artyszem, Andrzejem Hiolskim, Heinzem Holligerem, Romanem Jabłońskim, Jadwigą Kotnowską, Kwartetem Wilanów, Haliną Łukomską, Olgą Pasiecznik, Jadwigą Rappé, Warsztatem Muzycznym Zygmunta Krauzego, Jerzym Witkowskim, Iwoną Mironiuk (z którą od 1999 roku występował w duecie fortepianowym), Hubertem Zemlerem i Kubą Sokołowskim.
Szábolcs Esztényi był laureatem I nagrody I Ogólnopolskiego Konkursu Improwizacji Fortepianowej (1968). "To było spore zaskoczenie, bowiem wcześniej nie poświęcałem szczególnej uwagi tej formie twórczości. Dowodzi to tylko faktu, iż spontaniczna kreatywność jest nieodłącznym składnikiem prawdziwej muzykalności" – komentował na łamach "Polityki" pianista.
W 1988 otrzymał medal Związku Kompozytorów Polskich za popularyzację polskiej muzyki współczesnej, w 1989 – nagrodę "Orfeusz" przyznaną przez Sekcję Krytyków Stowarzyszenia Polskich Muzyków za wykonanie utworów Tomasza Sikorskiego na 32. Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Współczesnej "Warszawska Jesień", a w 1993 – doroczną Nagrodę Związku Kompozytorów Polskich.
W 2009 roku został odznaczony przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. W 2023 roku otrzymał tytuł członka honorowego Związku Kompozytorów Polskich.
Ważniejsze kompozycje:
- Quartetto per batteria (1968)
- Concerto na taśmę i fortepian (1971)
- Znak jakości: 1, muzyka konceptualna (1972)
- Duo na dwa fortepiany (1972)
- Concertino per due pianoforti (1973)
- Motet na 3 recytatorów polskich (1973-74)
- Sześć etiud na dwa fortepiany (1979)
- Muzyka kreowana nr 1 in memoriam Andrzej Bieżan na fortepian (1987)
- Muzyka kreowana nr 3 in memoriam Tomasz Sikorski na fortepian (1989)
- Muzyka kreowana nr 4 in memoriam 1956 na fortepian i taśmę (1990)
- Muzyka kreowana nr 5 na fortepian (1995)
- Bramy ogrodu na dwa fortepiany (1999)
- Dedykacja na dwa fortepiany (2002)
- Trzy nowe etiudy na dwa fortepiany (2003)
- Muzyka do przedstawienia poetycko-literackiego O ćwierć wyżej na fortepian totalny (2003)
- Bez tytułu na fortepian (2005)
- Toccata na 2 fortepiany (2006)
- Muzyka kreowana pamięci prof. A. Karużasa na fortepian (2007)
- Spojrzenie z oddali na alt i 2 fortepiany (2007)
- Metamorfozy na głos i fortepian totalny (2009)
- Dzwony na fortepian totalny z komputerowym przekształceniem dźwięku [współautor: Tadeusz Sudnik] (2010)
- Torus z projektu Chopout na interaktywny komputer i Disklavier [współtwórcy projektu Chopout: Krzysztof Czaja, Andrzej Kopeć] (2010)
- Kamienie niepamięci z cyklu Partytury fotograficzne wersja na fotografie i dwa fortepiany – muzyka improwizowana do fotografii Mariusza Wideryńskiego [współautor: Jerzy Kornowicz, autorzy koncepcji cyklu: Ryszard Latecki i Mariusz Wideryński] (2011)
- ENIGMA? muzyka kreowana na fortepian solo (2012)
- Introduzione e Toccatina per pianoforte (2015)
Autor: Małgorzata Kosińska, Mieczysław Kominek, Polskie Centrum Informacji Muzycznej, Związek Kompozytorów Polskich, październik 2003; Filip Lech, czerwiec 2024.