Mikołaj Mikołajczyk ukończył Państwową Szkołę Baletową w Poznaniu, studiował socjologię i historię sztuki na Uniwersytecie Adama Mickiewicza. Różnych tanecznych stylistyk i sposobów myślenia o kreowaniu ruchu i artystycznych przestrzeni uczył sie u najlepszych, zdobywając szlify pod okiem m.in. legendarnego szwedzkiego choreografa Matsa Eka.
Pracował także z Henrykiem Tomaszewskim we Wrocławskim Teatrze Pantomimy czy Ewą Wycichowską i Emilem Wesołowskim w Polskim Teatrze Tańca w Poznaniu. Przez wiele lat był solistą Teatru Wielkiego w Poznaniu, Badisches Staatstheater w Karlsruhe. Przeszedł wszystkie szczeble artystycznej kariery: od adepta do I solisty baletu. Na koncie ma kilkadziesiąt ról, które zapisaly się w historii polskiego tańca klasycznego, m.in. w "Giselle", "Jeziorze Łabędzim", "Popołudniu Fauna", "Cudownym Mandarynie". W szczecińskiej Operze na Zamku był kierownikiem baletu, który przeobraził w autorski teatr tańca Teatr DNA – taniec zakodowany genetycznie.
W rytmie baroku
Najważniejsze są dla mnie emocje, które przekładają się także na poszukiwanie ruchu. I muzyka: szczególnie ta klasyczna, barokowa: Ryszard Wagner, Henry Purcell. Barok pulsuje w rytmie serca, jest punktem wyjścia do tego, co za chwilę może zdarzyć się na scenie. To jest mój protest przeciwko ignorowaniu tradycji - mówił Mikołajczyk w wywiadach.
Po silnej kontuzji w 2003 r., która wykluczyła go z zawodu tancerza baletowego, Mikołajczyk związał się z poznańskim Starym Browarem, gdzie po długiej przerwie zrealizował głośny, doceniany przez widzów i krytyków poruszający tryptyk taneczny: "Waiting", "Z tobą chcę oglądać świat" i "Plaisir d'amour". W sumie powstawał aż sześć lat i jest rodzajem tanecznej autobiografii wykorzystującej taneczne niedoskonałości. Czy warto było czekać na ponowną uwagę i podziw widowni?
- Dla mnie taniec jest życiem - mówił choreograf w rozmowie z Dorotą Wodecką:
"Nic innego nie umiem. Po ośmiu miesiącach procesowania się z teatrem, depresji, niechęci do życia znalazłem na nie sposób. Postanowiłem tańczyć pod chorą nogę, na chorą nogę i dla chorej nogi. I pokazać, że taniec nie jest przynależny tylko młodym, zdrowym, silnym, zwartym i gotowym, ale również tym, którzy mają potrzebę sensownego wypowiedzenia się w jego języku.Zrobiłem spektakl "Waiting", o czekaniu. Chora noga, niepotrzebny artysta, publiczność, która przychodzi i czeka na jakiś występ, i artysta, który też czeka."
Na tonącej w mroku kameralnej, pustej scenie Mikołajczyk opowiada widzom o sobie, o swojej drodze do tańca, tęsknocie za sceną, walką o zdrowie. Gra siebie, jedynym kostiumem jest nagie ciało. - Nie rozbieram się, by mnie podziwiano, ale by mnie kochano jako artystę, który nie boi się opowiadać o sobie i o swoim życiu. Nie ma tutaj nic do ukrycia. Obawiam się, że krytyka jest bezradna w takich sytuacjach. Teraz ja wam współczuję, recenzenci od teatru - mówił Mikołajczyk Stefanowi Drajewskiemu w Głosie Wielkopolski, a Jadwiga Majewska w "Didaskaliach" komentowała:
"W "Waiting", pierwszej, a już samodzielnej choreografii z 2006 roku, Mikołajczyk-choreograf ukazał nam Mikołajczyka-tancerza jako samotnego buntownika, nieposkromionego indywidualistę, walczącego z klasyczną tradycją i swoim przywiązaniem do niej. Autobiograficzna opowieść o narodzinach tancerza, o stawaniu się nim, o indywiduum, w bólach zrodzonym Ja. Spektakl "Z tobą chcę oglądać świat" to bardziej prywatna opowieść, ironiczno-oniryczna historia o świadomie wybranej samotności tancerza i umiejętności przetwarzania zwyczajności w niezwykłość, trywialności w wielkość, narcyzmu w uniwersalność. To hołd złożony własnej intymności. To swoiste „podziękowanie za współpracę” komuś, kto bliski był od zawsze, kogo autor zdolny był pokochać „jak siebie samego”
"Waiting" przez krytyków został uznany jednym z najważniejszych spektakli tanecznych ostatnich lat. Prezentowany był na Polskiej Platformie Tańca, lubelskim Maat Festivalu i Warszawskich Spotkaniach Teatralnych.
"Po zapoznaniu się z Tryptykiem sądzę, że warto czekać latami na niektóre spektakle - recenzowała Anna Królica. - Wielu widzów niecierpliwiło się podczas tego wielogodzinnego widowiska, a szczególnie uciążliwe były przerwy techniczne. Natomiast ciekawa okazała się reakcja publiczności, konfrontowanej z nagraniem, w którym występowała, uchwycona po pierwszym spektaklu. Widzowie jakby z niedowierzaniem oglądali siebie samych na ekranie, kiedy pełni energii podczas pierwszej przerwy na pytanie pozbawione kontekstu – odpowiadali – że warto czekać. Trudno porównać ten entuzjazm z ich późniejszym zmęczeniem" - komentowała na portalu taniecpolska.pl
"Tańczył będę nawet z ośmioma dychami na karku"
We wrześniu 2012 roku odbyła się premiera spektaklu tanecznego z elementami teatru dokumentalnego "Teraz jest czas " w reżyserii i choreografii Mikołajczyka, z udziałem działającego przy Zakrzewskim Domu Kultury „Dom Polski” chóru śpiewaczego "Wrzos". Była to pierwsza premiera, zrealizowana w ramach nominowanego do Paszportów Polityki społęczno-artystycznego projektu "Wielkopolska: rewolucje", której kuratorką jest Agata Siwiak.
Sam twórca tak mówił o spektaklu: "Tańczył będę nawet z ośmioma dychami na karku. W tańcu nie chodzi tylko o sprawność techniczną czy fizyczną. Równie dobrze mogę samymi palcami tańczyć, tworząc taki koncept, że cała uwaga widza skupi się na nich. Nie potrzeba odrywać się od ziemi pół metra, by zatańczyć. "
Rok później swoją premierę miała kolejna, druga odsłona rewolucyjnego projektu. Mikołajczyk wspólnie z seniorami z Zakrzewa zainspirowany powieścią Marii Dąbrowskiej przygotował spektakl-performans "Noce i dnie", który szerokim echem odbił się w całym kraju. Przedstawienie powstało we współpracy z Małgorzatą Dziewulską, scenografem i artystą wideo Mirkiem Kaczmarkiem, kompozytorem Zbigniewem Kozubem, Iwoną Pasińską i Adamem Ferencym. Literacka historia Wielkopolski posłużyła im do zadania pytań o podsumowanie życia, jego spełnienie i niespełnienie.
-Dla mnie to spotkanie było niezwykłe i niepowatrzalne - pisala na portalu teatralia.pl Marta Seredyńska:
"W jednej z ostatnich scen – seniorzy odgradzają się od publiczności biało-czerwoną taśmą, tworząc zamknięty krąg. W jego środku znajdzie się natomiast Mikołajczyk. Jego solo wydaje się najbardziej ekscytującym fragmentem spektaklu. Początkowo dwie z obecnych na scenie pań rozbierają artystę, by potem każdy mógł białą farbą zostawić na jego ciele ślad. Naznaczają go w ten sposób, jakby cała zła energia miała teraz skumulować się w jednym ciele. Taniec Mikołajczyka jest niesamowity, ekstatyczny, bardzo przejmujący. Wyraźna inspiracja estetyką japońskiego butoh sprawia, że traktuję go jako taniec śmierci." - relacjonuje recenzentka.
W grudniu swoją premierę miała takża solowa choreografia Mikołajczyka, "Projekt Lutosławski… Jesteś kimś, kogo kiedyś znałem". Jest także autorem ruchu scenicznego do wielu spektakli, wśród których warto wymienić m.in. "Lulu" z Narodowego Starego Teatru w Krakowie, "Wieczór sierot" Michała Borczucha, "Marat-Sade" Mai Kleczewskiej i "Odyseję" Krzysztofa Garbaczewskiego.
20 czerwca 2015 roku, podczas obchodów 80-lecia Zakrzewskiego Domu Kultury "Dom Polski" został odznaczony oznaką honorową "Zasłużony dla Kultury Polskiej".
Mikołajczyk występował na wielu festiwalach, m.in. w Edynburgu, Sofii, Lill, Carcassone, Berlinie, Hamamatsu, Xanten, Luksemburgu, Brukseli, Brugii, Kownie, Warszawie, Poznaniu, Łodzi, Krakowie, Lublinie. Jest również współtwórcą festiwali tańca: Letnie Spotkania Artystyczne w Kutnie, Lądeckie Lato Baletowe w Lądku Zdroju oraz warsztatów tańca w Sieradzu i Szczecinie, a także warsztaty w ramach programu Instytutu Muzyki i Tańca "Myśl w ruchu".
źródła:taniecpolska.pl, Didaskalia, Głos Wielekopolski, Gazeta Wyborcza, teatralia.pl, mikolaj-mikolajczyk.pl, oprac. AL, styczeń 2014r.; aktualizacja kwiecień 2016 (ND)