Ta sama tkanina, rozcięta na cztery osobne części – sceny, została wykorzystana po raz drugi jako dekoracja polskiego pawilonu na wystawie światowej w Nowym Yorku w 1939 roku. Po wybuchu wojny wymienione cztery tkaniny Szymańskiego, razem z obrazami historycznymi autorstwa grupy "Łukaszowców", zostały przez komisarza wystawy przekazane do Le Moine College w Syracuse i znajdują się dziś w tamtejszej bibliotece jako część tzw. Le Ropp Polish Collection.
Sukces "Jana III Sobieskiego", zaprezentowanego w Polsce w 1937 roku na wystawie „Sztuka tkacka. Dawna i współczesna”, przyniósł Szymańskiemu kolejne zamówienia państwowe na projekty tkanin jak np. gobelin herbowy i "Wjazd Katarzyny Jagiellonki żaglowcem na spotkanie z Janem II Wazą", prezent urodzinowy dla króla Szwecji.
Szymański spędził lata wojny pod Warszawą, próbując przetrwać utrzymując się z doraźnych robót i sprzedaży malowanych przez siebie chustek.
W 1948 roku wystawił cztery obrazy na wystawie grupy "Powiśle" w Muzeum Narodowym. Dzięki swej przedwojennej renomie wybitnego projektanta tkanin również od komunistycznych władz dostawał zamówienia na dekoracje gmachów publicznych. Jednak jedynym sfinalizowanym projektem z tego okresu był kobierzec "Syrena" dla Miejskiej Rady Narodowej w Warszawie z 1947 roku. Artysta po raz pierwszy użył w nim wątku wełnianego o niespotykanej dotąd grubości.
Kolejne zamówienia na tkaniny, nad którymi pracował od późnych lat 40. XX wieku - do sali posiedzeń Rady Państwa (1947-48), do nowo wzniesionej Filharmonii Narodowej (1955-56), do hallu głównego Muzeum Narodowego w Warszawie (1957-58) czy do hallu ASP w Warszawie (początek lat 60.), nie przekroczyły etapu szkiców i rysunków. To kompozycje abstrakcyjne, do których realizacji nie doszło zarówno z powodu braku zaplecza warsztatowego do wykonania obiektów o tak wielkiej skali, jak i z powodu kryzysu twórczego artysty, który nie był przekonany co do wartości własnych koncepcji i nie potrafił ich sfinalizować. W tym też okresie artysta przestał malować.
Działalność pedagogiczna
W 1949 roku Szymański rozpoczął pracę pedagogiczną na ASP w Warszawie, prowadząc pracownię Klasycznych Technik Tkackich na Wydziale Malarstwa i przedstawiając program "Studium kobierca". W rzeczywistości jego pracownia miała charakter najbardziej eksperymentalny z trzech istniejących w tym czasie na Akademii pracowni tkackich. Zwracano tam uwagę na zwartą kompozycję, układ rytmiczny, niuanse barwne rozmaitych naturalnych materiałów. Uważa się, że Szymański pierwszy w Polsce zastosował w tkaninie nietradycyjne materiały tkackie. Eksperymentował wraz ze swoimi studentami użycie grubo przędzonej wełny, sizalu, suszonego chrzanu, konopi, słomy, papieru, metalu, plastiku i drutu. Te doświadczenia stanowiły konsekwencje i rozwinięcie jego przedwojennych eksperymentów. W pracowni Szymańskiego już w końcu lat 50. trwały próby przekształcania tkanin w formy przestrzenne. Był charyzmatycznym pedagogiem, traktował zajęcia ze studentami jako wspólne poszukiwania, inspirując ich do porzucania tradycyjnego pojmowania tkanin wyłącznie jako obiektów sztuki użytkowej. Poza świadectwami uczniów jedynymi materialnymi dowodami tych eksperymentów jest kilka zachowanych w Muzeum ASP prac studenckich. Sam Szymański niszczył swoje prace.
Do grona artystów zainspirowanych osobowością Szymańskiego i działaniami w jego pracowni należeli miedzy innymi: jego asystent i później prowadzący jego pracownię Zbigniew Gostomski, Jolanta Owidzka, Wojciech Sadley, a także Magdalena Abakanowicz (choć nie studiowała w pracowni Szymańskiego, udzielał jej rad i wskazywał kierunek poszukiwań w odchodzeniu tkaniny od dwumiarowej płaszczyzny). W 1962 roku uczniowie Szymańskiego wystąpili na Biennale w Lozannie z pracami na tyle odmiennymi i nieortodoksyjnymi, że określono ich nową estetykę mianem "polskiej szkoły tkaniny". On sam pozostał w cieniu tych sukcesów, choć wielu artystów wskazywało na wpływ jego osobowości twórczej i pedagogicznych metod.
Późne malarstwo
Mieczysław Szymański zakończył pracę na Akademii w 1972 roku. Od tego czasu żył w izolacji i poświęcił się całkowicie malowaniu. Twierdził, że jego przygoda życia z tkactwem była w pewnym sensie porażką, gdyż przez nią porzucił na wiele lat malarstwo. Jego obrazy z ostatnich lat pozostawały długo nieznane. Wiele z nich powstawało na obu stronach desek kreślarskich, na płytach wiórowych, na blacie stołu, były niejednokrotnie przemalowywane i pokrywane nowymi warstwami. Kompozycje te są w większości abstrakcyjne. Mają zaznaczony wyrazisty konstrukcyjny „stelaż” oraz rytm - zawsze celowo naruszony. Charakter ich powierzchni malarskiej wskazuje na wykorzystanie doświadczeń w budowaniu tkaniny – widoczna jest struktura kompozycji, jej osnowa, a zarazem organiczność "żyjącej" i jakby wykonanej z różnych materii plamy. W szkicach rozpoznać można metodę rozliczania i rozrysowywania form stosowaną przez malarza latami, zamkniętą w liczbowych proporcjach trzy do czterech. Na tym schemacie przeprowadzał spontaniczne próby rozmaitych tonacji, materiałów (tusze, farby olejne na papierze, kredki, pisaki) wysmakowane i mające przy niewielkiej skali monumentalny wyraz. Wiele z nich to projekty niewykonanych nigdy tkanin.