Dla Marii/Piotra śmierć ojca była poniekąd wyzwoleniem. Porzucił(a) rodzinny Grabów i przeniosła/przeniósł się do Warszawy. Rozwijał(a) się twórczo. Wraz Wacławem Nałkowskim i Cezarym Jellentą, z dużo starszymi i znamienitymi przywódcami antyfilisterskiego ruchu umysłowego, wydał(a) manifest literacki "Forpoczty" (1895). Był on rozwinięciem tezy o szczególnym miejscu zajmowanym w społeczeństwie przez "nerwowców", jednostki bardziej od innych uwrażliwione i subtelne. Trójce współautorów Komornicka/Włast nadał(a) miano "grupy Laokoona".
W twórczości Komornickiej od pierwszych opowiadań ze "Szkiców" występuje typowa problematyka dekadentyzmu – opozycja jednostek neurotycznych, skłonnych do autoanalizy i pesymizmu, niezadowolonych z panujących stosunków społeczno-obyczajowych – i filistrów. Jednocześnie Komornicka występowała przeciw społecznej izolacji pisarzy, przeciw hasłu "sztuka dla sztuki". Wyznawała witalizm nietzscheański, pozbawiony akcentów hedonistycznych, zbliżający się do egzystencjalizmu (samotność człowieka w świecie bez Boga i sankcji moralnych, absurdalność życia, którego przeznaczeniem jest śmierć). Pewne cechy twórczości Komornickiej pozwalają zaliczyć ją do ekspresjonistycznego nurtu w poezji polskiej.
"Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny", tom I, Warszawa 1984
W "Przeglądzie Pedagogicznym" opublikował(a) tekst "Raj młodzieży. Wspomnienia z Cambridge" (1896), w którym pisał(a) o mrzonkach emancypacji, ukazując trudności edukacji kobiet w Anglii.
Łamiąc konwenanse, wprowadził(a) się do Anny i Wacława Nałkowskich, co przysporzyło jej/jemu miana skandalistki/skandalisty. Badaczki twórczości Komornickiej/Własta spekulują, że mógł ją/jego połączyć z Nałkowskim romans – podobnie jak z Jellentą. W jego towarzystwie odbył(a) zresztą zagraniczną podróż, co rodzina dopisała do listy jej/jego karygodnych wyskoków.
Negatywne emocje znacząco skumulowały się podczas walki rodzeństwa Komornickich o spadek po zmarłym ojcu. Najstarszy brat Jan, znany z niechęci do kariery literackiej siostry, zarzucił jej/jemu spaczenie charakteru i oddalenie się od rodziny. Był to pretekst do podjęcia przez braci starań o ubezwłasnowolnienie Marii/Piotra i przejęcia kontroli nad należną jej/jemu częścią majątku.
Pożegnanie ze słabą płcią
Poczucie doznanej krzywdy zbiegło się w czasie z zerwaniem z Bolesławem Lutomskim, co Komornicką/Własta pogrążyło w samobójczych myślach. Podczas jednej z bezsennej nocy powzięła/powziął zamiar utopienia się w Wiśle. W chustce służącej na głowie, wybiegł(a) z domu.
W drodze natknęła/natknął się na carski patrol, który ją/jego uznał za prostytutkę. Na odwachu poddano ją/jego upokarzającym oględzinom lekarskim. Wprawdzie sam(a) Maria/Piotr nigdy nie wspomniał(a), że miałyby się zakończyć gwałtem, jednak trauma tych badań odcisnęła się piętnem na jej/jego życiu. Jej ślady można odnaleźć w utworze pod tytułem "Intermezzo". Badacze losów Komornickiej/Własta są na ogół zgodni, że tej właśnie nocy pisarka/pisarz po raz pierwszy pożegnał(a) się ze sobą jako kobietą. Doznana zniewaga skłoniła ją/jego do przybrania męskiej tożsamości.
W 1898 roku oświadczył(a) się o dziesięć lat starszemu, dobrze się zapowiadającemu poecie i satyrykowi Janowi Lemańskiemu. Ich małżeństwo od początku uchodziło za niedobrane.
Komornicka miała naturę bardzo skomplikowaną; przy umyśle racjonalistycznym, paliły się w niej niesamowite ognie i żądze. Lemański, pomimo swego talentu satyrycznego, był lirykiem wyjątkowej miękkości i słodyczy; usposobienie miał dziecięce niemal, dobroć nadzwyczajną. Zamknięty w sobie, ukrywał przed najbliższymi mu ludźmi mękę, jaką przechodził. A męka była okropna. Od pierwszych chwil po ślubie żarła go zazdrość.
Jan Lorentowicz, "Spojrzenie wstecz", Warszawa 1935
Podczas podróży poślubnej, 15 września 1898 roku, nocną porą pod pomnikiem Jadwigi i Jagiełły na krakowskich Plantach, Lemański w szale zazdrości skierował broń przeciw nowo poślubionej/poślubionemu i jej kuzynowi Juliuszowi Oszackiemu. Po oddaniu sześciu strzałów przyłożył lufę rewolweru do własnej skroni, lecz wtedy zabrakło już amunicji.
Pani Lemańska otrzymała dwie lekkie rany w oba ramiona. Stan jej zdrowia jest dziś zupełnie pomyślny.
"Czas", Kraków, 20 września 1898
Maria/Piotr często odwiedzał(a) męża w areszcie i przechadzał(a) się przed zakratowanym oknem, przez które wrzucał(a) mu do celi kasztany. Bronił(a) go przed sądem. Wydobytą z ramienia kulę kazał(a) oprawić i nosił(a) jako breloczek u zegarka.
Dziś rano o godz. 9 przed zwyczajnym trybunałem odbyła się rozprawa przeciw p. Janowi Lemańskiemu z Warszawy, który dnia 15 z. m. [zeszłego miesiąca] sześć razy strzelił z rewolweru na plantacjach [Plantach] do żony swej Marii i p. Oszackiego. […] Przebieg rozprawy wykazał, że zazdrość, jaka objawiła się u p. Lemańskiego względem jego żony, nie miała żadnych podstaw i działał on w krytycznej chwili pod wpływem nadmiernego użycia trunków, ogarnięty szałem i prawie nieprzytomny. Po ukończeniu rozprawy ogłosił p. radca Ferens wyrok uwalniający p. Lemańskiego.
"Czas", Kraków, 14 października 1898
Pogodzeni małżonkowie wybrali się w dalszą podróż po Europie. Nie stronili od hazardu, więc ich zasoby szybko stopniały do zera. Maria/Piotr telegrafował(a) do domu, agresywnie dopominając się finansowego wsparcia, czym znacząco pogłębił(a) istniejący rozdźwięk z rodziną. Do kraju małżonkowie wrócili jednak skłóceni. Ich związek po dwóch latach zakończył się formalną separacją. Zazdrosny Lemański nadal jednak nachodził i śledził Marię/Piotra.
Oblicze wykolejonej ambicji
W 1900 roku Komornicka/Włast opublikował(a) "Baśnie. Psalmodie", stylizowane na język biblijny, z postacią ojca tyrana. Od 1901 roku datowała się jej/jego współpraca z "Chimerą" redagowaną przez Zenona Przesmyckiego "Miriama", którego Maria/Piotr nazywał(a) "magiem". W "Chimerze" zamieszczał(a) poezje – między innymi cykl "Czarne płomienie" (1901), tłumaczenia.
W "Chimerze" [...] intensywnie pracowała, jako poetka i recenzentka działu powieści, Maria Komornicka, żona Jana Lemańskiego, uchodząca w redakcji za znakomitą przedstawicielkę poezji neoromantycznej. Jej wiersze, osobno nie wydane, oraz kilka tomików poetyckiej prozy ("Baśnie. Psalmodie" 1900, "Biesy" 1903), podobnie jak próby dramatyczne nie wyszły poza szablon Przybyszewskiego, z tą jednak różnicą, że gdy autor "Na drogach duszy" skupiał uwagę na męskiej połowie androgyny i jej losy w "praiłach" bytu malował. Komornicka robiła to samo z połową żeńską, znajdując dla swych pomysłów (w cyklach "Na szlakach duszy", "Na szlaku ducha") wyraz wymowny nieraz, ale mało oryginalny. Jedynie w subtelnych i lotnych pejzażach nadwodnych zdobywała się na zadziwiającą melodyjność i wdzięk prawdziwy, były to jednak wypadki całkiem wyjątkowe.
Julian Krzyżanowski, "Neoromantyzm polski 1890–1918", Warszawa 1980
W 1902 roku powstały "Biesy". Niezwykła autoanalityczna proza rozpoczynająca się od słów: "Było to za czasów mej manii samoprześladowczej":
Zostawało mi tylko zwierciadło. Całe godziny spędzałam z oczyma na swym odbiciu fizycznym. Ale i tu niepodobna było ustalić ani jednego ostatecznego wrażenia. – Niekiedy z lustra słaniała się ku mnie swawolna radość życia, – to znowu nędzarka wyciągała niemą twarz z błaganiem o śmierć. – Czasami oglądałam gorzko wykrzywione oblicze wykolejonej ambicji, – to znów czystą, płomienną twarz niespożytego geniusza; chude, złośliwie błyszczące lica drapieżnej pokusy osiadały na niewinnych rysach bezcielesnego anioła; – martwota niedokończonej głowy marmurowej przekształcała się w mych oczach na larwę koboldową – bolesność madonny ustępowała cynicznemu szyderstwu więdnących wszetecznic... Ale było jedno odbicie, które mnie przejmowało mistyczną trwogą, a zjawiało się, ilekroć spojrzałam w zwierciadło znienacka lub gdy długo, nieruchomo trzymałam na nim wzrok: – było to zjawienie obłoku twarzy o niknących konturach, w którym z pożerającą uporczywością rozszerzały się do potwornych rozmiarów chłonne, długimi błyskawicami rozświetlające się otchłanie oczodołów. – Była w niej bezcielesność i groza demoniczna, – jakby mi się ukazywało, mrożąc w żyłach krew, – nieodgadnione i złowrogie oblicze mego Ducha. – Wzrok mój ziemski, mózg mój nie znosiły ciemnej potęgi tych upiorowych otchłani. – – Z dreszczem zwierzęcego strachu uciekałam od nich, pewna, że jeszcze chwila patrzenia – a legnę trupem lub oszaleję, lub… Jeszcze straszniejsze przeczucia niewypowiedzianej zgrozy, przeraźliwych objawień, bezpowrotnych zawrotów wstrząsały mą nędzną ludzką miazgą na widok tej mary szatańskiej.
W środowisku literackim zyskał(a) opinię osoby wyzwolonej, o postępowych poglądach, szerokich horyzontach myślowych, śmiało przełamującej konwenanse, niestroniącej od obyczajowej prowokacji. Pisał(a) trafne i odważne prace krytyczne, między innymi recenzje "Popiołów" Stefana Żeromskiego, "Próchna" Wacława Berenta i "Pałuby" Karola Irzykowskiego. Recenzje, których nie uważał(a) za oryginalną twórczość, podpisywała Piotr Włast – za podpowiedzią jej matki.
Oderwała się była od natury, aby wieść żywot burzliwy między intelektem a czuciem Maria Komornicka. W przeciwieństwie do innych kobiet piszących, często bardzo uzdolnionych, ale bezosobowych, więcej okazuje indywidualności niż talentu ściśle artystycznego. Indywidualność to czasu przejściowego, burzliwa, poszukująca, buntownicza – nieukojona. Za silna, by być powojem, za słaba, by być dębem. Niecierpliwa intelektualistka, w młodzieńczym tomie śmierć wieszczyła realizmowi, przyszłość "liryce prozy"; wszystkie dalsze jej utwory są fermentem, który nigdy nie miał dojrzeć do harmonii. Ileż bolu w tych krzykach, jakież tu nieraz błyski świetne, jakiż dar analizy w niektórych rozbiorach, bezimiennie drukowanych w "Chimerze" (o "Popiołach" Żeromskiego!). Żywy człowiek na przełomie okresu kultury daje tu spowiedź z walk i porywów kobiety, chcącej wyzwolić w sobie czyste człowieczeństwo.
Wilhelm Feldmann, "Współczesna literatura polska 1864–1918", część druga, Kraków 1985
Zawalił się sufit…
W 1905 roku Komornicka/Włąst udał(a) się samotnie do Paryża, gdzie zwrócił(a) na siebie uwagę nietypowym zachowaniem: klęcząc pośrodku lektorium Biblioteki Polskiej zanosił(a) głośne modły, to znów dostawał(a) ataków histerii, czując na swym ciele zimne potoki spływającej wody.
Siwobrody, długowłosy syn wieszcza, zawsze krzątający się pośród książek i czytelników Władysław Mickiewicz zaczął jej się multiplikować w oczach, potem gdzieś głębiej. Wyobraźnia podsuwała jej niezwykłe obrazy, które wpełzały w realne widzenie świata. Atak szału. Tam, w ciszy biblioteki nagle chlusnęła kustoszowi w twarz szklanką wody. Władysław Mickiewicz zawiadomił o zajściu powieściopisarza Wacława Berenta; autor "Próchna" wspólnie z Antonim Potockim, działaczem kulturalnym na emigracji, nadawszy telegram do Warszawy, do Miriam-Przesmyckiego, ruszyli wraz z lekarzem i sanitariuszem do pracowni Marii Komornickiej. W stanie katalepsji przewieziono ją do szpitala.
Marek Sołtysik, "Jan w cieniu Marii, Maria jako Piotr w mroku", "Palestra", 5-6/2006
Matka wraz z najmłodszą siostrą pospieszyły do Paryża. Lekarze zdiagnozowali u poetki/poety "depresję wywołaną przepracowaniem". Komornicka/Włast spędził(a) miesiąc w sanatorium dla nerwowo chorych, po czym wrócił(a) do Paryża, skąd przesyłał(a) kolejne utwory Przesmyckiemu.
Po powrocie do kraju Maria/Piotr wyczytał(a) w "Kurierze Warszawskim", że w budynku Dumy państwowej w Petersburgu zawalił się sufit. Nikt wprawdzie nie zginął, on(a) jednak – jak zwierzył(a) się bratu – "uczuła, że jej coś się w głowie stało i że do normy jej umysł już nie wróci". Rodzina uznała ów moment w 1907 roku za początek choroby psychicznej Marii/Piotra. W fabularyzowanej relacji jednej z krewnych, Marii Dernałowicz, znalazł się opis innego istotnego wydarzenia z tegoż 1907 roku. Trzydziestojednoletni(a) Komornicka/Włast, podróżując z matką do sanatorium w Kołobrzegu, w kominku poznańskiego hotelu Bazar spalił(a) kobiece suknie. Ubierał(a) się odtąd wyłącznie w męskie stroje i używał(a) nazwiska Piotr Odmieniec Włast.
Maria Komornicka, z jej graniczącą z fanatyzmem namiętnością do filozofii Fryderyka Nietzschego, była zjawiskiem niezwykłym. [...] Jej poezja [...] jest [...] wyrazem gwałtownej obrony nieograniczonej wolności jednostki, w tym przypadku swego rodzaju superkobiety. Frapujący jest fakt, że również życie osobiste pisarki stało się odbiciem losu Nietzschego: w roku 1907 zaczęła cierpieć na zaburzenia psychiczne i musiała poniechać literatury. Nie udało jej się już później rozwinąć talentów literackich i jeśli tu o niej wspominamy, być może niesłusznie, pomijając jednocześnie wiele innych nazwisk, to czynimy tak dlatego, że jej osobowość była bardzo charakterystyczna, przynajmniej na tle obyczajowości tamtych czasów.
Czesław Miłosz, "The History of Polish Literature", New York 1969
Uznana/uznany przez rodzinę za szaloną/szalonego, rozpoczęła/rozpoczął siedem lat tułaczki po zakładach dla psychicznie chorych. Wybawieniem od szpitali psychiatrycznych okazał się wybuch wojny w 1914 roku – wrócił(a) do rodzinnego Grabowa, żył(a) samotnie na marginesie rodziny, mieszkając na opuszczonym piętrze dobudówki do domu brata. Tam powstała zadedykowana matce "Xięga poezji idyllicznej", ostatnie dzieło jej/jego życia. Oddawał(a) się ponadto skomplikowanym ćwiczeniom gimnastycznym, chcąc swoje ciało uczynić zdatnym do latania. W surducie i z cygarem zachodził(a) do wiejskiego sklepiku po – pite w dużych ilościach – herbatę i kawę. Krewni traktowali ją/go z pobłażaniem, nazywając "dziadziem Piotrem"; wiejskie dzieci Marię/Piotra prześladowały.
Utrwalić nieobecność
Sensacyjna biografia Komornickiej jest głównym powodem, dla którego przez dziesięciolecia nieobecna w kanonie historycznoliterackim pisarka w ostatnich latach zaczęła robić zawrotną karierę, stając się przedmiotem badań i studiów prowadzonych przede wszystkim z perspektywy feministycznej, choć nie tylko. Jej tajemnicza przemiana w mężczyznę, ale także niepojęta metamorfoza pełnej życia, werwy i mocy, nieprzeciętnie utalentowanej, lewicującej bojowniczki o równouprawnienie kobiet w głęboko religijnego, zgryźliwego, niestrudzenie nawracającego otoczenie starca patriarchę, skłaniają do spekulacji i są pożywką dla niepohamowanej aktywności badaczy. Przez długi czas jednak naznaczenie piętnem choroby psychicznej odbijało się negatywnie na recepcji twórczości Komornickiej.
Brigitta Helbig-Mischewski, "Strącona bogini. Rzecz o Marii Komornickiej", Kraków 2010
W 1944 roku wojna wypędziła Komornickich ze zrujnowanego Grabowa. Zajmująca się sprawami Marii/Piotra siostra Aniela umieściła ją/go w domu starców. Mimo wielokrotnych apeli do siostrzanych uczuć Maria/Piotr spędzi resztę życia w zakonnym przytułku.
Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego w Warce-Winiarach zorganizowało w 1979 roku skromną wystawę poświęconą życiu i twórczości Marii Komornickiej. W ekspozycji umieszczono fotografię – prawdopodobnie z 1943 roku. Maria Komornicka – Piotr Odmieniec Włast znajduje się na niej na czwartym planie. To się nazywa "utrwalić nieobecność"! Bo postać jest nieobecna, odwrócona (można ją poznać tylko po podniesieniu głowy), twarzy nie widać, ledwie zarys osoby... Inne postaci trwają na pierwszym planie, ona pozostaje daleko od nich, wtopiona w zieleń parku w Grabowie. Właściwie to duch zieleni, duch miejsca, duch poezji. To jedna z najprzedziwniejszych fotografii, jakie udało mi się w życiu zobaczyć, właśnie dlatego, że tu – w paradoksalny sposób – fotografia u t r w a l i ł a n i e o b e c n o ś ć .
Maria Janion, "Gdzie jest Lemańska?", w: "Odmieńcy. Transgresje", t. 2, Gdańsk 1982
Maria Komornicka (Piotr Odmieniec Włast) umarł(a) 8 marca 1949 roku, w Dniu Kobiet, w zakładzie leczniczym w Izabelinie. Opiekujące się nią/nim zakonnice do pochówku ubrały ją/go w czarną suknię. W mroźny marcowy za skromnym konduktem żałobnym szły dwie zakonnice i siostra Marii, Aniela.
Jako niezwykłą twórczynię, zwłaszcza poezji i prozy poetyckiej, pierwsza doceniła Komornicką w kilku szkicach historycznoliterackich wybitna badaczka Młodej Polski Maria Podraza-Kwiatkowska. Decydujący zwrot w recepcji twórczości pisarki przyniósł nawiązujący do idei antypsychiatrii, krytyczny wobec przymusów kultury patriarchalnej legendarny szkic Marii Janion "Gdzie jest Lemańska?" (w: "Odmieńcy. Transgresje", t. 2, Gdańsk 1982). Charyzmatyczna profesor wypowiedziała się jednoznacznie przeciw patologizacji poetki i za przywróceniem jej literackiego autorytetu oraz należnej pozycji jako podmiotu twórczego. Jednocześnie uwzniośliła jej obłęd, interpretując go jako wyraz protestu przeciw ograniczającym rozwój osobowości wzorcom kobiecości oraz rezultat autentycznego poszukiwania tożsamości.
Brigitta Helbig-Mischewski, "Strącona bogini. Rzecz o Marii Komornickiej", Kraków 2010
W XXI wieku nastąpił renesans Komornickiej/Własta. Życiem i twórczością pisarki/pisarza interesują się krytyczki feministyczne, badacze LGBT, dziennikarze, twórcy filmowi i teatralni.