Krzysztof Zaleski ukończył Wydział Filologii Polskiej na Uniwersytecie Warszawskim w 1971 roku i Wydział Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie w 1986 roku.
Jeszcze jako student polonistyki, razem z Kołem Naukowym warszawskiej PWST, wystawił na scenie szkolnej "Ślub" Witolda Gombrowicza (1974). Pracę na zawodowej scenie rozpoczął jako student pierwszego roku szkoły teatralnej w warszawskim Teatrze na Woli w czasie dyrekcji Tadeusza Łomnickiego. Był jego asystentem przy realizacji "Pierwszego dnia wolności" Leona Kruczkowskiego (1976) i "Protokołu z pewnego zebrania" Aleksandra Gelmana (1976). Wówczas samodzielnie wyreżyserował także sztukę George'a Büchnera "Leonce i Lena" (1976).
W 1978 roku rozpoczęła się jego współpraca z warszawskim Teatrem Współczesnym, przygotował tutaj "Przebudzenie wiosny" Franka Wedekinda (1978). W tym czasie związał się również ze szczecińską sceną Teatru Współczesnego, gdzie wystawił "Słonia" Aleksandra Kopkowa (1979) i "Mieszczanina szlachcicem" Moliera (1980). Na scenie warszawskiego Teatru Współczesnego realizował spektakle do 1986 roku. Powstały tutaj: "Świecznik" (1979) i "Lorenzaccio" Alfreda de Musset (1986), świetna inscenizacja "Smoka" Eugeniusza Szwarca przy współpracy Janusza Wiśniewskiego (1981), która była protestem przeciwko wszelkim odmianom totalitaryzmu oraz znakomita "Mahagonny" Bertolta Brechta i Kurta Weilla (1982) – przedstawienie, w którym ujawniły się nieprzeciętne zdolności Zaleskiego w komponowaniu spektakli muzycznych. Joanna Godlewska pisała w książce "Najnowsza historia teatru polskiego - wprowadzenie":
Pierwszym w latach osiemdziesiątych ogromnym sukcesem kasowym i prestiżowym Współczesnego stała się premiera "Mahagonny" Brechta i Kurta Weilla. Adaptację przygotowali Jacek St. Buras, tłumacz tekstu, i Zaleski – reżyser. Przedstawienie ukazywało świat przeżarty podłością, wyzuty z zasad, zaludniony przez indywidua – prostytutki, alfonsów, rozrabiaków – prostackie, brutalne, które świat ten współkształtowały i zarazem były przez niego formowane. Rzeczywistość "Mahagonny" zdawała się bezczelnie wręcz zła i szpetna, ale owa brzydota emanowała uwodzicielską siłą teatralną. Był to jeden z najbardziej ponurych i jeden z najperfekcyjniejszych musicali na polskich scenach, i to nie tylko w tamtej dekadzie. Aktorstwo, muzyka, śpiew, choreografia opracowane zostały nader starannie i równie starannie zrealizowane. Młody wówczas w dużej mierze zespół wypadł w tym spektaklu znakomicie.
Wanda Rulewicz pisała o "Mahagonny" w Tygodniku Kulturalnym:
Jest to niewątpliwie jedna z najlepszych prób przedstawienia polskiemu widzowi mniej znanych utworów Brechta z Brechtowskim dystansem i intelektualnym wyobcowaniem.
Do formy musicalowej Zaleski powrócił na deskach Współczesnego jeszcze w 1984 roku realizując scenariusz przygotowany wspólnie z Agnieszką Osiecką – "Niech no tylko zakwitną jabłonie".
W 1983 roku powstała ważna inscenizacja w dorobku Krzysztofa Zaleskiego. Reżyser ponownie przygotował "Ślub" Witolda Gombrowicza, wystawił go na deskach Teatru Współczesnego. Barbara Kazimierczak notowała w Tygodniku Kulturalnym:
(...) reżyser dał propozycję raczej teatralnie ascetyczną (...) "Ślub" warszawski (...) jest rodzajem "teatru politycznego", o wiele szlachetniejszym niż ten, do jakiego publiczność warszawska, tak łasa na aluzje, zdążyła się przyzwyczaić.
Janusz Majcherek pisał z kolei:
Świat "Ślubu" Zaleskiego jawi się jak po ekshumacji (...) Przedstawienie jest niezwykle precyzyjne myślowo, rzekłby ktoś, że wręcz suche. Ma doskonałe tempo i rytm, coś się w nim nieustannie rozkręca i zaraz sypie, zamiera, coś trwa i w swym trwaniu samo się komentuje. I jeszcze jedno: "Ślub" Krzysztofa Zaleskiego jest śmieszny, oscyluje ku dziwnej komedii, a kontrapunktem śmiechu staje się coraz groźniejsza konsekwencja rozpędzonej machiny słów i gestów.
W pracy reżyserskiej Krzysztof Zaleski koncentrował się na spójnym przekazie opracowywanego tekstu, podporządkowując mu lub przynajmniej równoważąc materię słowa przekazem czysto teatralnym. Nie chciał szokować, odżegnywał się od awangard. Mówił:
Widza nie trzeba bulwersować ani poruszać. Widzowi trzeba zostawić jego intymność. Niech sobie siądzie w ciemności i ma czas, aby trochę pomyśleć, po swojemu.
Uchodził za tradycjonalistę, w dobrym znaczeniu tego słowa. Szukał, zawsze opierając się na tekście, własnej interpretacji. Mówił:
Nie zamierzam traktować tekstu sztuki teatralnej jako pretekstu do czegoś, co stanie się wyłącznie moją, autorską wizją. Takich ambicji ani potrzeb nie mam.
Pomagało mu w tym niewątpliwie uniwersyteckie, filologiczne wykształcenie. Andrzej Żurowski pisał w 1984 roku w Polityce:
Krzysztof Zaleski zwraca uwagę, iż filologia uczy czytania nie tylko tekstów, ale i procesu literackiego i – szerzej – kulturowego; procesu, który dzięki trwałości dzieł literackich jest łatwiej uchwytny od procesu teatralnego. I doskonały to punkt wyjścia do takiego widzenia teatru, jakie reprezentuje właśnie Zaleski – widzenia w procesie, w drodze, na której przeszłość jest składnikiem współczesności a współczesność cegiełką Historii.
W realizacjach scenicznych Zaleski skupiał się na badaniu międzyludzkich gier "uprawianych" w ramach społeczności. Jak przyznawał w Filmie:
Interesowały mnie dotychczas dramaty, których tematem jest teatralność sama, rozumiana jako kategoria istnienia.
Takimi próbami przeanalizowania społecznych ról i funkcji była już pierwsza samodzielna realizacja – "Leonce i Lena" Büchnera, a także "Przebudzenie wiosny" Wedekinda, debiut reżyserski w Teatrze Telewizji – "Parady" Jana Potockiego (1978), czy wreszcie, swego rodzaju ukoronowanie tych poszukiwań – "Ślub" Gombrowicza.
Rok 1983 przyniósł drugą bardzo istotną, po "Ślubie", realizację Zaleskiego. Reżyser po raz pierwszy zmierzył się z polskim repertuarem romantycznym - na warszawskiej scenie Teatru Dramatycznego zrealizował "Księdza Marka" Juliusza Słowackiego.
"Ksiądz Marek" był spektaklem dyskusyjnym, ale poprowadzonym konsekwentnie, dostrzegano w nim spójną wizję reżysera. Andrzej Wanat pisał, że Zaleski
Chciał zrobić "skameralizowany" rapsod o Duchu wielkim i nieugiętym, człowieku pomimo klęski niezłomnym. Powyrzucał więc z "Księdza Marka" tłumy, zrezygnował z wielkiego widowiska i "tyjatru", całą rzecz uspokoił, pozbawił egzaltacji.
Powstało szlachetne i surowe, poetyckie widowisko, które nie raziło patosem, zbliżało się ku współczesności. Świetne role stworzyli tutaj Zbigniew Zapasiewicz (Ksiądz Marek) i Jadwiga Jankowska-Cieślak (Judyta).
Od 1989 roku Krzysztof Zaleski związany był przede wszystkim z warszawskim Teatrem Ateneum. Jego pierwszą premierą na tej scenie był "Paweł Pierwszy" Dymitra Mereżkowskiego (1989). Równocześnie współpracował także m.in. z Teatrem Powszechnym w Warszawie, gdzie zrealizował Fredrowskiego "Męża i żonę" (1993) i monodram z Januszem Gajosem "Msza za miasto Arras" Andrzeja Szczypiorskiego (1994), Teatrem Polskim we Wrocławiu, Teatrem Nowym w Poznaniu i gdańskim Teatrem Wybrzeże – powstały tu realizacje klasyki – "Kilka zdarzeń z życia braci Karamazow" wg Fiodora Dostojewskiego (1997) i "Medyk mimo chęci" Moliera (1999).
W Ateneum Zaleski przygotował m.in. spektakle na podstawie prozy Tadeusza Konwickiego – "Małą apokalipsę" wg nie wydanej jeszcze wtedy oficjalnie powieści (1989) i w blisko dziesięć lat później spektakl "Tak daleko, tak blisko" (1998). W latach 90. na warszawskiej scenie zrealizował ciekawą "Burzę" Szekspira (1991). Barbara Osterloff pisała:
I nagle przedstawienie, które, jak słusznie pisano, eksponuje motyw teatru w teatrze, jest autotematyczne, przenosi się w inne rejony, gdzieś ku metafizycznemu dramatowi kondycji ludzkiej. A zarazem dramatowi sztuki, która od zarania była aktem oswajania świata, przezwyciężania zagrożenia śmierci.
W Ateneum powstała także klasyczna farsa Eugène'a Labiche'a "Słomkowy kapelusz" (1992), "Opera za trzy grosze" Bertolta Brechta (1994), "Garderobiany" Ronalda Harwooda (1997), "Skąpiec" Moliera oraz "Pan inspektor przyszedł" Johna Boyntona Priestleya (2003) – sprawnie zagrane przedstawienie, które "(...) przynosi ciekawe portrety ludzi, którym pomieszały się kryteria wartości" (Janusz R. Kowalczyk, "Rzeczpospolita" 19.11.2003).
W latach 90. Zaleski powrócił także do twórczości Gombrowicza i Potockiego. W 1992 roku wyreżyserował "Operetkę" w Teatrze Polskim we Wrocławiu, natomiast w 1998 roku ponownie zrealizował "Parady", tym razem na scenie dramatycznej, w Teatrze Nowym w Poznaniu.
Zaleski związany był również z Teatrem Telewizji. Po debiutanckich "Paradach" zrealizował m.in.: "Łuk Triumfalny" Ericha Marii Remarque'a (1994), "Szkołę uczuć" Gustawa Flauberta (1996), "Sprawę Stawrogina" wg Fiodora Dostojewskiego (1997), "Chińską kokainę czyli sen o Paryżu" wg Michaiła Bułhakowa (1999) i, ostatnio, współczesną "Rysę" Pawła Mossakowskiego (2002), podejmującą temat polsko-żydowski. Na małym ekranie przygotowywał także, według własnych scenariuszy, cykl przedstawień dla dzieci – "Legendy o świętych" ("Legenda o świętym Krzysztofie", 1996, "Legenda o świętym Mikołaju", "Legenda o świętym Wojciechu", "Legenda o świętym Antonim Pustelniku", 1997).
Reżyserował także recitale i koncerty Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Zrealizował spektakl muzyczny, blues-operę Jacka Kaczmarskiego "Kuglarze i wisielcy" wg "Człowieka śmiechu" Victora Hugo z muzyką Jerzego Satanowskiego w Teatrze Nowym w Poznaniu (1994) i spektakl baletowy do muzyki Igora Strawińskiego "Święto wiosny" wg choreografii Wacława Niżyńskiego w Teatrze Wielkim w Warszawie (2001).
W swoim dorobku ma także role filmowe. W 1977 roku zagrał Józefa Monetę, bohatera walczącego o zachowanie zasad moralnych w czasach komunistycznego konformizmu, w filmie Janusza Kijowskiego "Indeks". W 1979 roku wcielił się w postać przebojowego i niemoralnego nauczyciela wf-u Janoty w "Szansie" Feliksa Falka – filmie, który, podobnie jak "Indeks", opowiadał o ludziach z pokolenia 1968 roku. Zaleski zagrał także m.in. Marka Rudę w psychologicznym filmie Janusza Kijowskiego "Głosy" (1980), prowokatora "Czarnego" w "Gorączce" Agnieszki Holland (1980), Romana Króla w "Matce Królów" Janusza Zaorskiego (1982) i Pana Witka w "Kochankach mojej mamy" Radosława Piwowarskiego (1985).
Ważniejsze nagrody:
- 1979 - Złoty Szczupak - nagroda za debiut reżyserski w Teatrze Telewizji - spektakl "Parady" Jana Potockiego na Festiwalu Filmów i Widowisk Telewizyjnych w Olsztynie
- 1981 - nagrody za role męskie: Romka w "Dziecinnych pytaniach" Janusza Zaorskiego, Marka Rudy w "Głosach" Janusza Kijowskiego, prowokatora "Czarnego" w "Gorączce" Agnieszki Holland, Józefa Monety w "Indeksie" Janusza Kijowskiego na 8. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdańsku
- 1983 - Radar '83 - nagroda przyznawana na spotkaniach poetyckich im. Edwarda Stachury w Toruniu za całość dorobku inscenizacyjnego ze szczególnym uwzględnieniem "Mahagonny" Bertolta Brechta z Teatru Współczesnego w Warszawie oraz za umiejętność budowania pracy zespołu teatralnego
- 1988 - Honorowa Nagroda za przedstawienie "Osiem dni tygodnia" z PWST w Warszawie za kreację zbiorową w spektaklu muzycznym o wyjątkowym stopniu trudności wokalnych na 6. Ogólnopolskim Przeglądzie Spektakli Dyplomowych Szkół Teatralnych w Łodzi.
Autor: Michał Bujanowicz, sierpień 2004.