Uczył się w gimnazjum w Rzeszowie, później w Tarnowie, skąd został relegowany za wystąpienie patriotyczne. Wczesną młodość miał niezbyt szczęśliwą. W 1894 stracił matkę, a stosunki z ojcem po jego powtórnym małżeństwie nie układały się dobrze. Nie miał też w rodzinie oparcia finansowego. Wyjechał na rok do Wiednia, po powrocie osiadł w Krakowie i pracował jako kopista. W charakterze wolnego słuchacza uczęszczał na wykłady na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 1899 brawurowo wkroczył na sceny teatralne i przebywa tam do dzisiaj. Po premierach wyjechał na krótko do Paryża z zamiarem starania o inscenizacje w tamtejszych teatrach. Próby te bezskutecznie podejmował jaszcze w latach 1900-1903. W Paryżu zachwycił się występującym tam wówczas japońskim zespołem teatralnym Kawakamiego. Po powrocie do Krakowa założył w 1903 pismo satyryczne "Liberum Veto". Pismo (przeniesione wkrótce do Lwowa) uprawiało nowoczesną satyrę polityczną i artystyczną, odznaczało się doskonałą szatą graficzną. Z tego środowiska narodził się legendarny Zielony Balonik, pierwszy w Krakowie kabaret artystyczny. Jego założycielami w 1905 byli wlaśnie Kisielewski, malarz Stanisław Kuczborski i brat Tadeusza Żeleńskiego-Boya - Edward Żeleński. W 1906 przeniósł się do Warszawy, pisywał do czasopism związanych z Narodową Demokracją. Dość wcześnie zaczął zdradzać objawy choroby psychicznej, które uniemożliwiały mu pracę twórczą i stopniowo nasilały się tak, że część warszawskiego życia musiał spędzać w izolacji. Zmarł w Warszawie 29. stycznia 1918.
Był autorem wielu opublikowanych w czasopismach tekstów zebranych później w tomach "Panmuseion" (1906) i "Życie dramatu" (1907). W 1902, kiedy zespół Kawakami po triumfalnym przemarszu przez Europę zawitał do Warszawy i Krakowa, opublikował głośny artykuł "O teatrze japońskim". Dla nas obecnie jest przede wszystkim autorem dwu dramatów: W sieci i Karykatury.
W 1896 "Kurier Warszawski" ogłosił konkurs na dramat. Kisielewski przysłał dwa utwory: Parias i W sieci. Pierwszy nie zainteresował komisji i nic o nim nie wiadomo: nieopublikowany nigdy manuskrypt spłonął podczas II wojny. Sztuka W sieci otrzymała jedno z pięciu wyróżnień i rekomendację do wystawienia w warszawskim Teatrze Rozmaitości, ale teatr początkowo odniósł się do niej nieżyczliwie. Na konkurs Ignacego Paderewskiego w 1898 przysłał Kisielewski sztukę Karykatury i uzyskał trzecią nagrodę. Obie miały premiery w 1899.
Sztuka W sieci składała się z dwu części: "W sieci" i "Ostatnie spotkanie". Część I wystawił Teatr Miejski w Krakowie pod dyrekcją Tadeusza Pawlikowskiego z imponującą obsadą: główne role grali Wanda Siemaszkowa i Ludwik Solski (Siemaszkowa grała rolę Szalonej Julki przez następne 22 lata we wszystkich liczących się realizacjach). Część II wystawił po raz piewszy warszawski Teatr Rozmaitości w 1903. Obie części w jednym spektaklu pokazał Teatr Polski w Warszawie w 1923. Po premierze krakowskiej sztuka natychmiast znalazła się na scenach w Warszawie, Łodzi, Poznaniu, Lwowie i Wilnie. Jednyą z najsłynniejszych realizacji był spektakl w teatrze Nowe Ateneum reżyserowany przez Leona Schillera w 1934. Do znanych realizacji powojennych należą spektakle we wrocławskim Teatrze Kameralnym(1958) i Teatrze Polskim w Poznaniu (pod tytułem "Szalona Julka" w reżyserii Izabelli Cywińskiej). Karykatury miały premierę w Teatrze Rozmaitości w Warszawie w 1899. W tym samym roku wystawił je Pawlikowski w Krakowie z Konstancją Bednarzewską i Ludwikiem Solskim w rolach głównych. Również one pojawiły się natychmiast na scenach innych miast. Obie sztuki grywane były w Rosji i Czechach. (W Paryżu nigdy się nie udało, mimo rozpaczliwych starań autora).
Kisielewski napisał jeszcze jeden dramat pt. Sonata, pozostający tak silnie pod wpływem "przybyszewszczyzny" (zob. Stanisław Przybyszewski, że graniczył niemal z jej parodią. Sonatę wystawił w Krakowie Józef Kotarbiński w 1899 i zaangażował do spektaklu Siemaszkową, Solskiego i Kazimierza Kamińskiego, ale nie zrobiła ona (i słusznie) kariery scenicznej.
Co spowodowało spektakularny sukces dwóch pierwszych dramatów? Przede wszystkim doskonała technika teatralna. Kisielewski wprowadza na scenę tłumy postaci zindywidualizowanych i celnie scharakteryzowanych. Każda z nich mówi własnym językiem. Czasem mówią jednocześnie - ciekawe polifoniczne chóry tworzą np. przekrzykujący się studenci czy goście w restauracji hotelowej. Specyficzna jest w tych dramatach rola rozbudowanych didaskaliów, które stanowią integralną część utworów. (Dlatego Teatr Rozmaitości uznał początkowo W sieci za sztukę niesceniczną). Didaskalia opisują miejsca akcji, podają dokładne krakowskie adresy, informują o upływie czasu, przedstawiają stan ducha bohaterów. Przyczyniają się do tworzenia obrazu Krakowa - tego mieszczańskiego i tego artystycznego. Kisielewski podejmuje bowiem - i to jest druga przyczyna jego sukcesu - najważniejszy dla Młodej Polski temat: artysty i jego sytuacji w społeczeństwie. Podejmuje go jednak w sposób oryginalny, daleki od czarno-białego stereotypu. Mieszczaństwo jest zasadniczo kołtuńskie, zakłamane i konwencjonalne, choć zdarzają się wyjątki. Ale i artyści bywają pełni pozy i fałszu, oszukują siebie i innych, nie są zdolni do poświęcenia się sztuce. Bohaterką W sieci jest Julia Chomińska, adeptka szkoły malarskiej, szalona i zbuntowana przeciw swojej mieszczańskiej rodzinie. Rodzina jest rzeczywiście dość straszna: Tatuś - niezamożny urzędnik, z trudem utrzymujący żonę i siedmioro dzieci. Mamusia - wciąż domagająca się pieniędzy, drżąca o reputację rodziny, marząca o wydaniu córek za mąż. Siostry obawiające się, że artystyczne (i nie tylko) wybryki Julki zmniejszają ich szanse na rynku matrymonialnym. Zamożny, ale nudny - przynajmniej w oczach Julki - narzeczony, od którego tatuś wyłudza karciane pożyczki. Ale sama Julka, zbuntowana, egzaltowana do granic histerii, nie decyduje się ostatecznie na wyjazd z kochającym ją początkującym pisarzem i wybiera małżeństwo. Jej motywacja jest dwuznaczna: twierdzi, że nie może zranić człowieka, który ją głęboko kocha. Ale też wyraźnie boi się ryzyka, biedy, utraty reputacji. Sympatia autora jest tutaj po stronie biednej artystycznej młodzieży, ale tylko wtedy, kiedy ona dochowuje wierności sobie.
W "Ostatnim spotkaniu", które jest rodzajem epilogu , dom państwa Rolewskich przedstawiony jest jako pole bitwy. Julka ma dziecko, mąż otacza ją dostatkiem, nie ma nic przeciwko jej profesji malarskiej. Nie wymaga za wiele: trochę czułości i dotrzymania mu czasem towarzystwa. Tymczasem ona urządza histeryczne awantury, oskarża wszystkich o złamanie jej życia i kariery, niszczy siebie i poczciwego męża. Jej spotkanie po latach z byłym ukochanym, obecnie autorem głośnego romansu, ukazuje bilans ich życia: ona ma poczucie totalnej przegranej, on - początki być może świetnej kariery i suchoty. W tym epilogu Szalona Julka nie jest już nawet postacią dwuznaczną; jest zdecydowanie niesympatyczna.
W Karykaturach z artystą jest jeszcze gorzej. Antoni Relski, ubogi student, dobrze zapowiadający się poeta, otoczony rojem podobnych sobie biednych artystów, z litości przygarnia pochodzącą z nizin Zosię. Mieszkają razem, mają dziecko, Relski obiecuje małżeństwo. Ale tak naprawdę gardzi Zosią, irytuje go jej prostactwo, naiwność i oddanie. Oblał egzaminy, pracuje w znienawidzonym biurze, wydał tom sonetów i udziela korepetycji ładnej panience z mieszczańskiego domu. Oczywiście zakochują się oboje. Zosia odkrywa to i zmierza go opuścić, żeby nie zawiązywać mu życia. Tymczasem pan Borkowski, ojciec panienki, odgaduje jej uczucia i gotów jest je zaakceptować. Docenia talent potencjalnego zięcia i zamierza pomóc mu w karierze. Ale kiedy ten "straszny mieszczanin" o wrażliwym sercu udaje się do klitki Rolskiego, aby pobłogosławić jego związek z córką, odkrywa prawdę. Trudno się dziwić oburzeniu , którym wybucha. W tej sztuce racja moralna jest po stronie naiwnej Zosi i kochającego ojca; artysta uczynił ze swojego życia tytułową karykaturę.
Wnikliwa obserwacja obyczajowa pozwoliła Kisielewskiemu stworzyć złożony obraz relacji: artyści - mieszczańskie społeczeństwo. Jego przesłanie jest jasne. Społeczeństwo powinno wspierać talenty, ambicje i aspiracje twórców sztuki, doceniać ich osiągnięcia. Ale artyści także powinni być uczciwi wewnętrznie, wierni sobie i swemu powołaniu nawet za cenę poświęceń.
"Dramaty", Ossolineum Wrocław 1956, wydanie krytyczne i wstęp Roman Taborski.
Autor: Halina Floryńska-Lalewicz, kwiecień 2004.