PWST w Warszawie ukończył w roku 1994.
"Jeden z najzdolniejszych aktorów młodego pokolenia. Nie prowadzi życia towarzyskiego, unika rozgłosu. Ma urodę amanta, ale wybiera role zaskakująco różne. Nie daje się zaszufladkować." (Janusz Wróblewski, "Zwierciadło" nr 8/2000)
Jeszcze w czasie studiów otrzymał angaż do Teatru Ateneum w Warszawie, w zespole którego od 1981 roku jest również jego ojciec. Już na początku jego drogi zawodowej krytycy okrzyknęli go największym objawieniem od czasu młodego Bogusława Lindy. W ciągu pierwszych czterech lat zagrał w kilkunastu filmach role z początku niewielkie, później główne, zauważone i opisane. Jarek w "1968. Szczęśliwego Nowego Jorku" (1992), Beniamin w "Białym małżeństwie" (1993), Bartek w "Porze na czarownice" (1994), epizod w "Pułkowniku Kwiatkowskim" (1995) i w "Cwale" (1996), Józef Andryszek I w "Historii kina w Popielawach" (1998).
Najważniejsze i najbardziej znaczące dla jego późniejszej kariery były role w telewizji. Zagrał ich tak wiele, że nadano mu miano Młodego Księcia Teatru Telewizji.
Po raz pierwszy zachwycił jako Artur Rimbaud w "Całkowitym zaćmieniu" Christophera Hamptona (1995).
"Potrafił przekonać, że artysta musi doświadczyć wszystkiego, by wiedzieć, co tworzy. W roli Rimbauda okazał się zdecydowanie bardziej wiarygodny niż Leonardo Di Caprio w filmie Agnieszki Holland." (Anna Wiejowska, "Lepszy Di Caprio", "Gazeta Lubuska", 26 września 1998)
"Świeżość, żarliwość, wrażliwość i świadomość własnego uroku sprawiły, że młodziutki aktor stworzył postać nie tylko ogromnie sugestywną, ale i niezwykle prawdziwą - przekraczającą konwencję, wymykającą się ocenom moralnym, za to ułatwiającą zrozumienie odmienności wybitnych artystów, ich potrzeb, reakcji, napięć wewnętrznych." (Maciej Dalczyński, "Antena", 29 stycznia 1996)
Potem były: Don Sancho w "Cydzie" Pierre'a Corneille'a (1996), Lavalette w "Donadieu" Fritza Hochwaeldera (1996), tytułowa rola w "Sawie" Leonida Andrejewa (1996), Eli w "Przybyszu z narbony" Juliana Stryjkowskiego (1997), Alvi w "Portrecie weneckim" Gustawa Herlinga-Grudzińskiego (1998).
"Teatr Telewizji dał mi możliwość zagrania ponad trzydziestu ról z szerokiego repertuaru najlepszych dzieł. Film w tamtym czasie nie dawał, moim zdaniem, takich szans. Dostawałem sporo propozycji filmowych. Wydawało mi się jednak, że są nie dla mnie - nie sprawią mi satysfakcji. A na graniu dla grania wcale mi nie zależy. Bez tego da się żyć." ("Rzeczpospolita", 12 października 2001)
Znakomicie przyjęta została także jego rola Briana w "Jednym dniu" Petera Nicholsa wyreżyserowanym przez Andrzeja Barańskiego (2007).
W Ateneum debiutował rolą Augustusa Coverly w "Arkadii" Toma Stopparda (1994). Potem był Carpeta w "Scenach z egzekucji" Howarda Barkera (1995), Panicz w "Korowodzie" Arthura Schnitzlera (1997), Adaś w "Domu wariatów" Marka Koterskiego (1998) i Thomas Harvey w "Herbatce u Stalina" Ronalda Harwooda (2000). Zbyszko w "Moralności Pani Dulskiej" zasłużył na szerszy opis:
"Niedociągnięcia spektaklu wynagrodzili z nawiązką dwaj aktorzy. Bartosz Opania, który w roli Zbyszka o fatalnych manierach typa z przedmieścia (nic dziwnego, rozpieściła go ta Dulska!), swojej postaci przydał nową, nieznaną wcześniej barwę. Ten Zbyszko to typ rodem z Na dnie Gorkiego." (Tomasz Mościcki, "Niech żyje kołtun", "Życie", 2 kwietnia 1999)
W Teatrze Na Woli w Warszawie zagrał gościnnie głównego bohatera w adaptacji "Przygód Tomka Sawyera" (1995), a w Teatrze Narodowym Edmunda w inscenizacji Szekspirowskiego "Króla Leara" (1998). Dużą popularność przyniosła mu rola w pierwszej polskiej komedii romantycznej. W "Zakochanych" Piotra Wereśniaka (2000) zagrał:
"amanta wielkiej klasy, superprzystojnego Mateusza, który oprócz zniewalającego wdzięku ma także życiową zasadę: kobiety są po to, aby je wykorzystywać, zabawić się, a potem..." (HW-M, "Trafiła kosa na kamień", "Dziennik Zachodni", 29 stycznia 2000)
W 2001 roku weszły na ekrany dwa wysoko ocenione przez krytykę filmy, w których Bartosz Opania zagrał główne role. W "Daleko od okna" Jana Jakuba Kolskiego jego bohater, niezrealizowany artysta, w czasie wojny kocha dwie kobiety. Żonę, z którą nie może mieć dziecka i ukrywającą się w ich domu Żydówkę, która rodzi mu córkę. Rozdarty między dwiema bliskimi kobietami nie potrafi być z żadną z nich, nie może znaleźć miejsca w życiu.
"Wrażliwość Kolskiego, jego sposób patrzenia na rzeczywistość, są bliskie temu, co sam odczuwam. Podoba mi się jego dbałość o szczegóły, wyczulenie na prawdę. W kinie wiele osób nie zwraca nawet uwagi na charakteryzację, na to, czy kołnierzyk koszuli bohatera jest wytarty. A Kolski potrafi godzinami to sprawdzać. Sam patynuje kostiumy. W każde ujęcie chce tchnąć życie." (Bartosz Opania "Zwierciadło" nr 8/2000)
Kolejnym osiągnięciem aktora była rola Szymona w filmie Michała Rosy "Cisza". Opania gra młodego człowieka, który jako dziecko spowodował wypadek. W wypadku zginęli rodzice pięcioletniej dziewczynki. Powodowany wyrzutami sumienia przez dwadzieścia lat szuka Magdy i gdy ją znajduje, wywiera niebagatelny wpływ na jej życie.
"Mój bohater to prosty facet, kolejarz. Ma obsesję na punkcie Mimi i zakochuje się w niej. Ona pochodzi z zupełnie innego świata, on nigdy do końca nie uwierzył, że ta miłość się spełni. Działa instynktownie. Nie zakłada, że jego świat jest lepszy. Mam wobec każdej roli dokładnie takie samo poczucie, że to nie jestem ja, tylko postać przeze mnie grana. Nie staram się sprzedawać siebie jako postaci. Największą zaletą zawodu aktora jest to, że daje się życie komuś nowemu." ("Świat bałamutny", "Rzeczpospolita", 30 listopada 2000)
W kolejnych latach Opania wciąż czekał na filmową rolę na miarę jego umiejętności. Zdobył sympatię widzów jako doktor Latoszek w popularnym serialu "Na dobre i na złe", to jednak nie przełożyło się chyba na propozycje ról na wielkim ekranie, gdyż mogliśmy go ostatnio oglądać jedynie w epizodach w "Statystach" (2006) czy "Wkręconych" (2014).
W teatrze zagrał m.in. Raskolnikowa w wyreżyserowanej przez Barbarę Sass "Zbroni i karze" w Teatrze Ateneum (2006). Sztuka została przyjęta dość chłodno, mimo udanej roli Opani. Janusz R. Kowalczyk pisał:
"Trzeba mieć wiele samozaparcia, by pod tym zlepkiem form i pomysłów dostrzec jakikolwiek jasny punkt, na przykład Bartosza Opanię w świetnej roli głównej Rodiona Raskolnikowa. Jednak i on ma momenty ewidentnie źle pomyślane, co już nie jest winą wykonawcy, lecz inscenizatorki. Mocno dyskusyjna wydaje mi się koncepcja ożenienia postaci Rodiona z Księciem Myszkinem z "Idioty", przez co choroba duszy zabójcy ukonkretnia się tu w atakach epilepsji. Ekspresja aktorska Opani zyskałaby też na wyrazie, gdyby nie musiała się ujawniać w niestosownych aktach agresji, co pozostaje w opozycji z koncepcją jego bohatera w oryginale" ("Rzeczpospolita" nr 236, 09.10.2006).
Dobrze przyjęto za to "Procę" Nikołaja Kolady wystawioną w warszawskim Teatrze Prezentacje przez Romualda Szejdę. W zaskakującej, trudnej roli beznogiego Ilji Opania sprawdził się doskonale, grając przeciw warunkom amanta. O pracy nad tym spektaklem mówił:
"Istotą aktorstwa jest ucieczka od sztampy. Ale zazwyczaj gramy siebie w różnych wariantach. I bywamy obsadzani tak, jak podpowiadają nam nasze warunki, nasza fizyczność. Zagrać coś wbrew nim zdarza się bardzo rzadko. A tak właśnie się dzieje w tym wypadku" ("Twój Styl" nr 4/2008).
U tego samego reżysera zagrał jeszcze w "Niebezpiecznej grze" Erica Assousa w 2010 roku. W 2015 wystąpił w "Happy now?" Lucindy Hoxon w reżyserii Adama Sajnuka.
Nagrody:
- 1997 - wyróżnienie za rolę Elego w "Przybyszu z Narbony"Juliana Stryjkowskiego w Teatrze Telewizji w 3. Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej
Opracowanie: 2002, aktualizacja: NMR, lipiec 2016.