W 1990 roku ukończył Wydział Aktorski Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. W 1995 roku, na tej samej uczelni, uzyskał dyplom na Wydziale Reżyserii.
Jeszcze w czasie studiów reżyserskich nakręcił ciekawe filmy krótkometrażowe, "Moją ostatnią kobietę" (1994), "Smród" (1994), "M plus M" (1995), które nagrodzono na festiwalach w Europie i Stanach Zjednoczonych. Jego debiutem fabularnym był, nakręcony w 2000 roku i kilkakrotnie nagrodzony, film "Bellissima" - historia czternastolatki (Maria Góralczyk), która za sprawą egzaltowanej i niezrealizowanej mamy (Ewa Kasprzyk), zostaje modelką. Urbański opowiadał w nim o sytuacji, kiedy dziecko staje się z czasem bardziej dojrzałe od swojego rodzica, obrazował także przeklęte i śmieszne zarazem piekiełko polskiego show-businessu. W "Bellissimie" codzienność nabierała groteskowego charakteru. Było w niej dużo
"(...) podpatrzonych spontanicznych gestów, charakterystycznych 'pustych' dialogów, sytuacji nie deklarujących zbyt łopatologicznie filmowego przesłania" - pisała Anita Piotrowska ("Tygodnik Powszechny" 17.06.2001).
Na scenie dramatycznej Urbański debiutował w 1993 roku. W łódzkim Teatrze im. Jaracza przygotował "Equusa" Petera Shaffera. W 1996 roku w Teatrze Studyjnym '83 w Łodzi zrealizował polską prapremierę dramatu "Splendid's" Jeana Geneta. Ostatnie, jak do tej pory, spektakle Urbańskiego to przygotowane na scenie TR Warszawa realizacje współczesnego dramatu - "Howie i Rookie Lee" Irlandczyka Marka O'Rowe'a (2001) i Obróbka Brytyjczyka Martina Crimpa (2002). Już w pierwszym swoim teatralnym spektaklu, który był próbą scenicznego przedstawienia psychoterapii i związków rodzących się pomiędzy lekarzem i pacjentem, Urbańskiego interesowała przede wszystkim psychologiczna gra, jaką prowadziły między sobą postaci. W "Splendid's" reżyser zmierzył się z mistyczno-szyderczą dramaturgią Geneta uwypuklając sferę międzyludzkich gier i interakcji. Z tekstu Marka O'Rowe'a uczynił opowieść o polskich blokersach i o piekielnych miejscach, gdzie rodzi się przemoc i zło.
"Z dość banalnego tekstu o niewygodnej dla teatru strukturze, bo w gruncie rzeczy sztuka jest dwoma sklejonymi monodramami, zrobił niezwykle interesujące przedstawienie, skromnie, po cichu, na boku, na małej scenie Rozmaitości" - pisał Piotr Gruszczyński. - "(...) Urbański świetnie pokazuje, gdzie leży siła teatru, tworząc w swoim przedstawieniu szczeliny, poprzez które do rzeczywistości dramatu wnika rozpacz świata w nim opisywanego, ale nieopisanego. ("Tygodnik Powszechny" 18.11.2001)
"Obróbka", podobnie jak "Howie i Rookie Lee", była przedstawieniem nie epatującym okrucieństwem, zrealizowanym z dystansem i bez sentymentów. W zimnej, wielkomiejskiej przestrzeni reżyser snuł opowieść o przenikaniu się dwóch światów - świata fikcji i prawdy, mówił o producentach polujących na krwisty, z życia wzięty dramat i o ludziach, którzy w tym dramacie uczestniczą.
"Interesuje mnie człowiek" - przyznawał Urbański - "Ludzkie historie. Jestem ciekaw, dlaczego dokonuje takich, a nie innych wyborów, dlaczego kłamie, co sprawia, że tak trudno mu spotkać się z kimś innym, dlaczego zdradza albo dlaczego jest wierny i masę jeszcze mógłbym takich pytań tworzyć. To interesuje mnie w pracy w teatrze i w filmie. Cała reszta ma znaczenie drugorzędne." ("WiK" 2002, nr 9)
Artur Urbański pracował także w Teatrze Telewizji. W 1998 roku na małym ekranie zrealizował "Gwiazdę sezonu" - sztukę, której, jak przyznawał, nie wybrał sam. Zrealizował ją w konwencji Teatru Telewizji sprzed 30 lat, odwoływał się do estetyki "Kobry". Spektakl nakręcił na czarno-białej taśmie, scenografia była płaska i papierowa, posłużył się także konwencją komiksu dorysowując postaciom dymki, aktorzy zaś zagrali w sposób nadekspresyjny. Komedia Johna Patricka opowiadała o perypetiach nieudacznika - pracownika banku, który zamieniał się w gwiazdora.
"Komedia ta uderza w sam środek amerykańskiej pop-kultury: w mechanizm gwiazdorstwa" - pisał o przedstawieniu Roman Pawłowski. - "(...) Zjadliwa satyra na amerykańskie mity, w które wierzy pół Polski, w połączeniu z aktorstwem Kosińskiego i Agnieszki Krukówny dała najlepsze jak dotąd przedstawienie sezonu." ("Gazeta Wyborcza" 10-11.11.1998)
W Teatrze Telewizji Urbański wystąpił także jako aktor, zagrał Larsa w "Beztlenowcach" Ingmara Villqista - przedstawieniu Łukasza Barczyka z 2001 roku.
Po dłuższej przerwie, spowodowanej przeprowadzką do USA, gdzie wyjechał ze swoją żoną, modelką Małgorzatą Belą, w teatrze zrealizował m.in. "Powrót do domu" Harolda Pintera (Teatr Współczesny we Wrocławiu, 2008), "Ona i ona" Augusta Strindberga (Teatr Wytwórnia w Warszawie, 2009) i "Wiarołomnych" według Ingmara Bergmana (TR Warszawa, 2010).
"W warszawskich "Wiarołomnych" najbardziej uderza towarzyszący spektaklowi chichot widowni. Zdarzają się nawet głośne wybuchy śmiechu. Twórcy robią coś, co na pierwszy rzut oka zakrawa na kpinę lub herezję - ponury, chwilami wstrząsający tekst Bergmana doprawiają humorem i ironią. To właśnie ten zabieg staje się w końcu główną zaletą spektaklu" - pisał Paweł Schreiber ("Teatr, nr 4/2010).
W 2010 roku w warszawskim Laboratorium Dramatu wystawił własny tekst - "Lunę" - monodram z Karoliną Porcari w głównej roli, a rok później, w Teatrze im. Stefana Jaracza w Łodzi, "Gorące lato w Oklahomie" Tracy Letts.
Po "Bellissimie" długo nie stawał za kamerą. W 2005 roku, podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych, nakręcił dokument "Czasami, jak budzę się w nocy, to nie wiem, gdzie jestem", opowiadający o Danielu, polskim emigrancie w USA, który po latach odwiedza rodzinne strony. Jego wygląd wzbudza jednak zaskoczenie - w Stanach znalazł przyjaciół w klubie motocyklowym Unknown Bikers.
Powrotem na kinowe ekrany jest dla niego, w dużej mierze autobiograficzny, "Ojciec" (2016), w którym sam zagrał jedną z głównych ról, w tytułowej obsadzając Zygmunta Malanowicza.
"Agnieszka Holland odradzała mi, żebym grał w swoim filmie. Bo będzie mi trudno zachować dystans, do roli, ale też do filmu i do historii. Ale ja uświadomiłem sobie, że wcale nie chcę tego dystansu. Wszystkie moje filmy i spektakle są w jakimś sensie o mnie. „Bellissima” też była o mnie" - mówił w rozmowie z Anną Luboń (Gazeta.pl Weekend, czerwiec 2016).
O braku dystansu, jako cesze nie reżysera, lecz jego ekranowego alter ego, pisał Janusz Wróblewski:
Luźna konstrukcja dramaturgiczna, łącząca sceny małżeńskiej codzienności z retrospekcjami oraz surrealistycznymi majakami, daje w sumie nie do końca spójny, lecz wciągający obraz wewnętrznej szamotaniny bohatera niepotrafiącego spojrzeć na siebie z dystansem ("Polityka", 7.06.2016).
Nagrody:
- 1995 - I nagroda za film krótkometrażowy "Smród" na Międzynarodowym Festiwalu Studenckim w Nowym Jorku
- 2001 - nagroda za reżyserię filmu "Bellissima" na Koszalińskich Spotkaniach Filmowych "Młodzi i Film"; nagroda za debiut reżyserski, film "Bellissima", na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni
- 2002 - nagroda Young Marco Polo Premio dla najlepszego młodego reżysera, za film "Bellissima" na Międzynarodowym Festiwalu Telewizyjnym w Wenecji; nagroda dla reżysera za kształt sceniczny spektaklu "Howie i Rookie Lee" Marka O'Rowe'a z Teatru Rozmaitości w Warszawie na 2. Festiwalu Dramaturgii Współczesnej "Rzeczywistość przedstawiona" w Zabrzu
- 2003 - "Złamany szlaban" - nagroda główna festiwalu za przedstawienie "Howie i Rookie Lee" Marka O'Rowe'a z Teatru Rozmaitości w Warszawie na 14. Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym "Na Granicy" w Cieszynie
- 2010 - Konkurs "Sztuka Monologu" w Warszawie - nagroda za tekst "Luna"
Autor: Monika Mokrzycka-Pokora, listopad 2004, aktualizacja: NMR, czerwiec 2016.