Kadr z filmu "Mój rower", reż. Piotr Trzaskalski, fot. ITI Cinema.
Niezabliźnione rany, wzajemne oskarżenia. U Piotra Trzaskalskiego ojcowie i synowie naznaczeni niezdolnością do przekazywania uczuć szukają siebie nawzajem. Wzruszający "Mój rower" w kinach od 16 listopada.
W lodówce zostawiła kotlety, a na szafce – pożegnalny list. Po kilkudziesięciu latach wspólnego życia Barbara (Anna Nehrebecka) odeszła od Włodka (Michał Urbaniak). Został sam, z zaawansowaną cukrzycą, sympatycznym psem o imieniu Koleś i zamiłowaniem do alkoholu. Aby pomóc choremu ojcu, do kraju przyjeżdża Paweł (Artur Żmijewski), światowej sławy pianista. Wkrótce dołączy do nich jego syn, Maciek (Krzysztof Chodorowski), który po rozwodzie mieszka z matką w Londynie. Spotkanie całej trójki uruchomi międzypokoleniową lawinę żalu, przemilczanych krzywd i oskarżeń. Gdy dziadek, syn i wnuk pojadą na Mazury, by przekonać Barbarę do powrotu, będą musieli skonfrontować się z własną przeszłością.
W błędnym kole
Bohaterowie Trzaskalskiego są jak starzy kochankowie z piosenki Brela, dzień po dniu toczący między sobą "potyczki czułe dwojga serc". Trzej panowie zmęczeni własnym towarzystwem pamiętają o wszystkich bolesnych rozczarowaniach, kłamstwach, dawnych przewinach. Ranią się, co rusz rzucając w twarz przykre prawdy o nich samych. Ojcowie i synowie powielają te same błędy, jakby przekazywali sobie uszkodzony gen odpowiadający za brak empatii, emocjonalny chłód, niezdolność do okazywania czułości. Gdy najmłodszy z trójki zapyta ojca: "Cieszyłeś się, gdy się urodziłem?", ten odpowiada: "Oczywiście, że się cieszyłem. A co miałem robić?". Bohaterowie Trzaskalskiego kryją uczucia za maską zgorzknienia, chowają się w pancerzu, by nie dać się zranić i samemu nie wyrządzać kolejnych krzywd. Opowiadając o międzypokoleniowym konflikcie, Trzaskalski mówi o dziedziczeniu emocjonalnego kalectwa.
"Mój rower" - zwiastun from Culture.pl on Vimeo.
Piotr Trzaskalski to kolejny polski twórca, który na wielkim ekranie poddaje wiwisekcji ojcowsko-synowskie relacje. Figura ojca okazuje się bowiem jedną z najważniejszych w nowym polskim kinie. Powracała choćby w poruszającym "Lęku wysokości" Bartka Konopki o chorobie, która dzieli ojca i syna. Na międzypokoleniowej osi osadzony był "Kret" Rafaela Lewandowskiego o miłości w cieniu SB-eckich teczek oraz piękne "Erratum" Marka Lechkiego, jeden z najdojrzalszych polskich filmów ostatnich lat. U Trzaskalskiego konflikt pokoleń nie ma takiej wagi jak u Lewandowskiego czy Lechkiego, jest nieco komiksowy, rysowany zbyt wyrazistą kreską. Nie jest to jednak wadą filmu Trzaskalskiego, ale konsekwencją jego reżyserskich wyborów. Twórca "Ediego" po raz kolejny tworzy przypowieść o ludziach, którzy muszą odnaleźć w sobie utracone uczucia. I znowu sięga do tej samej palety pastelowych barw, którymi maluje filmowy świat.
Pastelowy świat
Trzaskalski stawia na kino obyczajowe. Proste i bardzo rzetelne. Wierzy w opowieści i siłę ludzkich emocji. Podczas gdy wielu rodzimych twórców próbuje być nadwiślańskim Bergmanem, Hanekem czy Fellinim, Piotr Trzaskalski ma zadatki, by zostać polskim Lasse Hallstromem. Tak jak filmy szwedzkiego reżysera: "Co gryzie Gilberta Grape’a?", "Kroniki portowe" czy "Wbrew regułom" tak i filmy Polaka charakteryzuje nie tyle tematyczna jedność czy stylistyczne podobieństwa, ale temperatura filmowych emocji. "Edi", głośny debiut Trzaskalskiego, część widzów raził sentymentalizmem, innym zaś dostarczał wielu wzruszeń. Późniejszy "Mistrz", choć nieudany, także był próbą opowieści o porywach serca ubraną w niepozorny kostium prowincjonalnego melodramatu.
W "Moim rowerze" reżyser znów korzysta z prostego języka filmowego. Na marginesie wykłada swoją wizję kina i sztuki jako takiej. Jedna z licznych osi konfliktu pomiędzy Pawłem i Włodkiem dotyczy muzyki. Wybitny pianista koncertujący w najbardziej prestiżowych salach świata i starszy pan, który grał na letnich koloniach i "do kotleta", ścierają się także w kwestii podejścia do sztuki. Pierwszy patrzy na sale koncertowe jak na świątynie, a muzykę postrzega jako misterium przeznaczone dla wybranych, drugi stawia na egalitaryzm. Trzaskalskiemu bliższy jest Włodek, zafascynowany klasyką jazzu, ale grający głównie po to, by sprawiać radość publiczności, tworzyć iluzje lepszych światów. W przesłodzonej, banalnej finałowej scenie, Paweł przyzna rację swemu ojcu. Bo u Trzaskalskiego sztuka nie jest narzędziem samorealizacji, ale sposobem rozmowy ze światem i ludźmi, platformą wymiany uczuć.
U twórcy "Ediego" gwarantem prawdziwych emocji są aktorzy. Artur Żmijewski pokazuje, że serialowa aktywność przez lata nie przytępiła jego aktorskiego słuchu: jego Paweł jest jak naburmuszony nastolatek delektujący się własnym bólem. Aktorskim objawieniem okazuje się Michał Urbaniak. Światowej sławy jazzman , który u Trzaskalskiego debiutuje na wielkim ekranie ma w sobie urok niegrzecznego chłopca i zmęczenie starca przesyconego poczuciem winy. "Przez wiele miesięcy nie mogłem przestać być filmowym Włodkiem – mówił Urbaniak podczas festiwalu Tofifest.- Musiałem skorzystać z porady psychologa, by wrócić do siebie". Efekt jego identyfikacji z postacią jest jednak imponujący - postać Włodka wnosi do filmu ożywczą energię.
Kino drogi
Trzaskalski jest jednym z nielicznych polskich reżyserów, którzy próbują na swoim podwórku realizować "kino środka", które kierowane jest do szerokiej publiczności, a zarazem nie obraża inteligencji bardziej wymagającej publiczności. Czy to się udaje? Głosy krytyki były podzielone, a wśród wielu pochwał, trafiały się i łyżki dziegciu. Joanna Ostrowska z Filmwebu pisała, że "w tym baśniowym obrazeczku drażni przede wszystkim sielskość i anielskość. Męski rytuał inicjacyjny plus żartobliwe dialogi dziadziusia z za dużym brzuszkiem, odprawiane przy szklaneczce bimberku trącą biesiadą".
"Mój rower" broni się jednak czymś więcej niż łatwymi emocjami. To przede wszystkim film rzetelnie zrealizowany, ze znakomitą muzyką Wojciecha Lemańskiego i fenomenalnymi zdjęciami Piotra Śliskowskiego, dzięki którym "Mój rower" jako jeden z dwóch polskich filmów (obok "Obławy" Marcina Krzyształowicza) zakwalifikował się do prestiżowego konkursu sztuki operatorskiej Camerimage.
Film spotyka się z entuzjastycznym przyjęciem na kolejnych festiwalach. Po ciepłym przyjęciu na festiwalu w Gdyni, film Piotra Trzaskalskiego wywołał owacje na stojąco podczas Festiwalu Polskich Filmów w Melbourne i Sydney oraz na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Busan.
2 listopada "Mój rower" otwierał także Polish Film Festival in America, a film spotkał się z tak dużym zainteresowaniem publiczności, że organizatorzy musieli zorganizować dodatkowy pokaz. Obraz Trzaskalskiego spotkał się z ciepłym przyjęciem pierwszych amerykańskich krytyków: Drew Hunt z "Chicago Reader" pisał, że lektura filmu "to prawdziwa przyjemność", a Neil Young z "Hollywood Reporter" przyznawał, że film "porusza tłumy", jednocześnie zaznaczając, że jest to kino raczej dla widzów sentymentalnych.
Wkrótce film Trzaskalskiego trafi na kolejne festiwale. 13 listopada prezentowany będzie na Arras Film Festival w sekcji Odkrycia Europejskie. Natomiast w 2013 roku pojawi się m.in. na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Palm Springs, Festiwalu Filmowym w Sundance, Tribeca Film Festival, na Cinessonne Festival, Montreal World Film Festival oraz Edinburgh International Film Festival.
Film trafi na ekrany kin 16 listopada 2012
"Mój rower" na Wyspach
30 listopada 2012 roku "Mój rower" wejdzie 30 listopada 2012 na ekrany brytyjskich i irlandzkich kin. Film będzie można zobaczyć w kinach należących do sieci Cineworld w Londynie, Dublinie, Luton, Glasgow, Edynburgu, Southampton, Nottingham i Bradford. Dystrybucją filmu na Wyspach zajmie sie firma Hexon Europe oraz polonijne czasopismo "Goniec Polski".
Informacje o kinach, w których będzie można zobaczyć "Mój rower" w Wielkiej Brytanii i Irlandii na stronie: www.facebook.com/MojRowerUK.
- "Mój rower", Polska 2012. Reżyseria: Piotr Trzaskalski, scenariusz: Wojciech Lepianka, Piotr Trzaskalski, zdjęcia: Piotr Śliskowski, muzyka: Wojciech Lemański, scenografia: Wojciech Żogała, kostiumy: Iwona Perlińska, montaż: Cezary Kowalczuk, dźwięk: Kamil Radziszewski, Wojciech Cwyk. Występują: Michał Urbaniak (Włodzimierz Starnawski), Artur Żmijewski (Paweł Starnawski), Krzysztof Chodorowski (Maciek Starnawski), Witold Dębicki, Anna Nehrebecka (Barbara Starnawska), Piotr Szczepanik, Marcin Tyrol, Maria Maj, Teresa Szmigiel-Pawłowska, Katarzyna Kwiatkowska, Urszula Bartosiewicz, Sawa Fałkowska, Alicja Topaczewska. Produkcja: Federico Film, Koprodukcja: TVN. Dystrybucja: ITI Cinema. Czas trwania: 90 min. W kinach od 16 listopada 2012 roku.