" 'Walce wolne, walce szybkie' Adama Poprawy to zapis przygód współczesnej polszczyzny, a zwłaszcza żywej mowy, nierzadko chromej i niedorzecznej, oraz naznaczonej powagą oficjalności, choć równie kuriozalnej, mowy urzędowej. W tytułowych walcach, tańczonych, jakże by inaczej, 'w kontekście', znalazły się rozmaite figury języka: malapropizm i fleckerl, kalambur i wirówka, pleonazm i whisk, metagram i promenada. Wycinają je chwacko roztańczeni użytkownicy języka, gdy żywioł słów przejmuje nad nimi władzę. A Poprawa, który ma szczególnie wyczulone ucho na osobliwości 'polszczyzny stosowanej', kroi im choreografię.
Ale 'Walce' to także swoisty dziennik współczesnego, Państwo pozwolą, inteligenta. Z jego raptularza krokiem posuwistym wyłania się postać, wskutek niebanalnych zainteresowań i ponadprzeciętnej erudycji nieco wyobcowana, z dystansem, choć nie bez namiętności, podpatrująca kulturę masową i strywializowaną obyczajowość epoki. Przypadkiem nosi to samo imię i nazwisko co autor 'Walców'. Tak jak on zna na wskroś literaturę taneczną od Joyce'a do Białoszewskiego, jest koneserem filmu i wytrawnym znawcą sztuki przekładu, a muzykę, od Bacha przez Coltrane'a po Beatlesów, nosi secum, zawsze ze sobą. Aha, i mieszka tuż obok.
Mowa rwie się do przodu, a 'słownik nie nadąża' - zauważa dość dwuznacznie bohater 'Walców', po czym zaprasza nas, nie tyle do tańca, ile do wspólnego wyścigu z językiem. Nadążymy?" (Jerzy Jarniewicz)
Adam Poprawa (urodzony w 1959 roku), krytyk literacki i muzyczny, kiedyś poeta. Pracuje na polonistyce Uniwersytetu Wrocławskiego. Wydał m.in. tomiki poetyckie Komentarz do Dantego (1990) i Koncert na adwent (1995), monografię Kultura i egzystencja w poezji Jarosława Marka Rymkiewicza (1999), zbiór szkiców Formy i afirmacje (2003). Publikował m.in. w "Jazz Forum", "Kresach", paryskiej "Kulturze", "Literaturze na świecie", "Odrze", "Pograniczach", "Twórczości", "Tygodniku Powszechnym".
Źródło: www.wbp.poznan.pl
Książka została nominowana do Nagrody Literackiej "Nike 2010".
- Adam Poprawa
Walce wolne, walce szybkie
Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu, Poznań 2009
135 × 210, 164 ss., miękka oprawa
ISBN: ISBN 978-83-60746-48-6
www.wbp.poznan.pl
"Gazeta Wyborcza" prezentuje książki nominowane do nagrody "Nike 2010":
"Ja wszystek z Beatlesów"
Zapiski inteligenta zmagającego się z Polską XXI wieku
Co robi inteligent? Podsłuchuje. W pociągu, w sklepie, na ulicy, na uczelni, na cmentarzu, na sympozjum naukowym. Z tym że nie podsłuchuje osób, tylko język. Język tańczy, myli się, zacina, podsuwa nam nie te wyrazy, które trzeba, otwiera w głowach szufladki z bezużytecznymi skojarzeniami. Wodzi nas na pokuszenie. Wywodzi na manowce komunikacji.
Książka Adama Poprawy, krytyka i historyka literatury, to nietypowy dziennik, zbudowany z mikroscenek zapis przygód współczesnego inteligenta w Polsce pierwszych lat XXI wieku, w rzeczywistości "post" - heroicznej, romantycznej i hierarchicznej - w której sacrum coraz częściej występuje w kostiumie profanum i vice versa. Tak być może pisałby Miron Białoszewski, gdyby dożył naszych czasów.
Kiedyś etos inteligencki realizował się w publicznej służbie, w pozytywistycznej pracy u podstaw. Dzisiejszy wykładowca uniwersytecki, traktowany jako dostarczyciel usługi edukacyjnej, bastionem etosu czyni swój świat prywatny. Irytację na głupotę polityków, narodową tromtadrację, stadną religijność, tendencje do bałwochwalstwa powierza własnym zapiskom. Nie walczy o lepszą Polskę. Zmaga się z księgarzami, antykwariuszami i konkurentami z aukcji internetowych, kompulsywnie uzupełniając swoją kolekcję joysianów. Patrzy krzywo na niewybredne gusty prostego człowieka, choć sam też nie jest święty - nie pogardzi Jamesem Bondem ani nowym filmem Tarantino, a U2 i Beatlesów ceni tak samo, a może nawet wyżej niż Bacha i Johna Coltrane'a. Jest wierny swoim intelektualnym fascynacjom i odrzuceniom, a także życiowym ekscentryzmom (jedząc śniadanie, ustawia zawsze przed sobą trzy słoiki, z których każdy zawiera inny rodzaj dżemu).
Czy w Polsce nastąpił zmierzch inteligencji? Walce wolne, walce szybkie są w jakimś sensie zapisem osamotnienia i izolacji, "życia na wyspach", które na początku lat 90. przepowiadał Czesław Miłosz. Tyle że to izolacja całkiem przyjemna, wolna od resentymentów, otwierająca przestrzeń dla własnych intelektualnych pasji. Czy w tradycyjnym etosie inteligenckim, który wymagał od inteligenta, by był kimś więcej, nie kryła się przypadkiem pogarda dla kultury? Czy normalność nie przychodzi w momencie, gdy w bohaterze dziennika Poprawy, który potrafi dywagować w nieskończoność nad tłumaczeniem jednego zdania z Joyce'a, potrafimy dostrzec osobę wartościową i pożyteczną?
Ale czy inteligent podśmiewający się pod nosem, zamiast grzmieć i protestować, jest jeszcze inteligentem? Nie zapominajmy, że inteligenci widzieli siebie w dwóch rolach. Jedna to rola mistrza i przewodnika. A druga? "W tarocie wyszło, że jestem Królem Mieczy. Mogło być gorzej, choć wolałbym, jeśli, kartę z błaznem." Adamowi Poprawie w kostiumie błazna jest naprawdę do twarzy.
Rozmowa z Adamem Poprawą:
Juliusz Kurkiewicz: Wyraźnie lubi pan podsłuchiwać...
Adam Poprawa: Mam uszy otwarte i raczej słyszę, niż podsłuchuję. No dobrze, od czasu, gdy piszę te kawałki prozą, staram się słyszeć trochę dokładniej, a nuż się przyda? Ale bez przesady, pamięta pan tę postać z Czechowa, która skarży się na ciężki los pisarza, bo bez przerwy musi uważać i zapamiętywać? Spokojnie, ja nie z tych. A w języku, w językach słyszanych, mówionych, pisanych, czytanych dużo się dzieje. Tyle że usłyszeć to jedno, trzeba jeszcze dobrze zapisać.
JK: Czuje się pan inteligentem?
- Oczywiście. Choć może dzisiaj w Polsce ten, kto się czuje inteligentem, jest już tak naprawdę klerkiem? Bardziej analitykiem niż społecznikiem?
JK: Na co komu klerk?
- Przede wszystkim potrzebny jest sobie, żeby w miarę dokładnie wiedział, gdzie żyje i co się dzieje. A i innym może się przydać. Inteligencja zresztą jest niezbędna jako grupa od norm i wzorów, dzięki której życie społeczne różni się od przypadkowego cyklu stadnych odruchów. Owszem, ciężkie nastały dla nas czasy - ale kiedy są lekkie? Najsmutniejsze, gdy nominalni inteligenci przejmują style i mody nizinne, gdy, mówiąc skrótem, myślą (myślą jeszcze?) telewizją, a nie po przeczytaniu książki.
JK: Co drażni inteligenta w dzisiejszej Polsce?
- O, dobre słowo: drażni, bo różne rzeczy raczej mnie drażnią, aniżeli przejmują. Można by zacząć wymieniać, ale potrzeba by na to paru stron w "Gazecie". Więc w skrócie: czuję się bardziej polonistą niż Polakiem i to jest mój sposób na przeżycie w tym kraju.
JK: Jako polonista zajmuje się pan rzeczami, które niemal nikogo nie interesują. Czy polonista odczuwa własną zbędność, resentyment?
- E tam, zaraz "niemal nikogo". Bez przesady. Co najmniej od czasu, gdy publiczność w Cannes wygwizdała Przygodę Antonioniego, nie warto przejmować się zdaniem większości. A poza tym i tak każdy z nas zejdzie z tego świata w pojedynkę, więc wolę zejść po Białoszewskim, Bachu, Coltranie, Joysie i paru tego typu sprawach niż po wspólnotowościach. A resentyment? Nie to, żebym był społecznie afirmatywny, ale dopóki nie czuję się zagrożony... Niestety, czasami te zagrożenia są realne.
JK: Co to za polonista, któremu bliżsi są Beatlesi niż Mickiewicz?
- Nie wycofuję się z tego, co napisałem, ale gwoli ścisłości: tylko zacytowałem tę słynną przesadę Krasińskiego, że niby my wszyscy z Mickiewicza, i przeciwstawiłem jej moją, że ja wszystek z Beatlesów. W każdym razie na bezludną wyspę (o ile byłby na niej odtwarzacz) wziąłbym oba zremasterowane boksy Beatlesów, bo spodziewałbym się tam jeszcze znaleźć coś nowego - inaczej niż u mojego imiennika. A pozwolę sobie przypomnieć, że wiem, co wybieram: jestem współautorem gadanej monografii Mickiewicza. Oczywiście, więcej w niej mówił Rymkiewicz, ale ja też się przyłożyłem.
JK: Woli pan walce wolne czy szybkie?
- Najbardziej te przetworzone jak u Mahlera.
Autor: Juliusz Kurkiewicz - wyborcza.pl, 22 czerwca 2010