[Maria Jentys: Nić Ariadny. Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2006, ss. 224.]
Marii Jentys czytelnikom "Twórczości" przedstawiać nie muszę. Acz bywa często, że osoby, które znamy od lat, zaskakują nas. Ja poznałem tę autorkę w drugiej połowie lat siedemdziesiątych; pracowaliśmy w jednej redakcji Ludowej Spółdzielni Wydawniczej; to wtedy przychodził tu Edward Stachura, któremu red. Jentys redagowała książkę Fabula rasa. Była redaktorką wybitną i "zaciętą" w tej pasji. Jej kolejne lata, spędzone w "Iskrach", to było pasmo zasług dla autorów "rewolucji artystycznej" Henryka Berezy. Maria redagowała większość książek tamtego nurtu, m.in. była zaufaną redaktorką książek Tadeusza Siejaka i po dzień dzisiejszy opiekuje się jego spuścizną. Zaskoczenie, o którym wspomniałem wyżej, odnosi się do wspaniałej metamorfozy redaktorki w autorkę. Wtedy, w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, nie podejrzewałem, że w Marii Jentys drzemie talent poetki i krytyczki. A może inaczej: że wybuchnie tak gwałtownie w postaci kilku książek, wydanych po 1990 roku.
Tom, którego dotyczy ta nota, to wybór jej recenzji (sporo z nich było drukowanych właśnie na łamach "Twórczości"). Ponad pięćdziesiąt recenzji książek czterdziestu pisarzy. Sama autorka definiuje swoje teksty jako "szkice recenzyjne" i nie jest to, moim zdaniem, "nadwartościowanie"; tak, to są teksty rozbudowane, "dogłębne", pisane z taką "panoramą literacką" w tle, jakiej w rutynowych recenzjach nikomu z nas nie chce się roztaczać.
Jacek Łukasiewicz, który był recenzentem tej książki na etapie maszynopisu, napisał, że zbiór "stanowi nowe oświetlenie literatury [...] ostatniej dekady minionego tysiąclecia". Jego zdaniem, Jentys ma talent docierania do najbardziej wrażliwych miejsc tekstu literackiego, do i ich odsłaniania, jest szczególnie uwrażliwiona na "wyobcowanie jednostki" i "neurozy w warunkach transformacji", dzięki czemu jej recenzje w sposób czuły i empatyczny wnikają w tkankę tekstu, docierają do duszy autora, samą autorkę sytuują nie tylko w kręgu jej "walorów kompetencyjnych", lecz także duchowych, wchodzących w osobliwą symbiozę z kreacją literacką. Mówiąc prościej: Jentys bardzo przeżywa to, o czym pisze; temperatura jej ocen jest wysoka i przenosi się w sferę autoekspresji, nie naruszając jednak wymogów obiektywizmu.
Ten zbiór byłby znakomitym asumptem do dyskusji, do jakiego stopnia krytyk literacki ma obowiązek być literaturoznawcą, a do jakiego "prywatnym", subiektywnym czytelnikiem literatury. Staję po stronie Marii Jentys.
Nie sposób "opowiedzieć" ponad pięćdziesięciu recenzji z tej książki, pójdźmy więc według klucza, który proponuje sama autorka. Zbiór jest podzielony na sześć rozdziałów. W pierwszym, "Bólu przemijania", trzy recenzje: z książek Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Kornela Filipowicza i Ryszarda Przybylskiego. Wszystkie te trzy książki skupione na bolesnym fenomenie śmierci, wszystkie - każda inaczej, każda w innych kategoriach, a jednak podobnie - poświęcone owej dramatycznej "godzinie X" (jak ją nazwał Jalu Kurek).
Recenzentka w relacji z Baśni zimowej Przybylskiego pisze o "okrucieństwie materii niweczącej władze ludzkiego umysłu. A jednak jest w tej wielogłosowej, mądrej, pięknej, pełnej dramatyzmu opowieści światło, które daje nadzieję. Dusza ludzka nie podlega zniszczeniu".
Drugi rozdział, "Neuroza i melancholia, czyli smutek, ból i bezsens istnienia", przynosi omówienie książek m.in. Krzysztofa Nowickiego, Edy Ostrowskiej, Grzegorza Strumyka, Bohdana Zadury... Najbardziej przejmujące są tu chyba teksty poświęcone "tragicznej samoświadomości" Nowickiego, przedwcześnie zmarłego pisarza z Bydgoszczy, który w swoim Drugim życiu napisał:
"W naszym domu zamieszkał Różewicz. Tłumaczę się przed nim, dlaczego nasze pokolenie bez biografii nie zdążyło na wojnę, pokolenie, którego nie ma. Rozpadło się, rozsypało, więc teraz każdy z nas po cichutku umiera...".
Rozdział trzeci, "Demony historii", to omówienia książek m.in. Wilhelma Dichtera, Tadeusza Nowaka, Mariana Pankowskiego, Bogdana Wojdowskiego... - różne pokolenia, różne czasy, książki podyktowane przez kolejne odsłony historii i zawsze sytuujące swoich bohaterów gdzieś pomiędzy mieczem z wyroku egzystencji a toporem z wyroku historii. Demony losu, demony czasu...
W rozdziale czwartym, "Społeczne, polityczne i cywilizacyjne korzenie neurozy", Jentys recenzuje m.in. Stefana Chwina, Wojciecha Kuczoka, Marka Nowakowskiego, Kazimierza Orłosia, Edwarda Redlińskiego... Dużo tu przede wszystkim paranoi peerelowskiej, tamtej szamotaniny między koniecznością a wolą, realnością a marzeniem, fasadowością a "prawdą prywatną". Jentys pokazuje książki, które budowały świadomość nie zawsze uświadomionego rozdarcia.
Piąty rozdział - "Koła ratunkowe: sacrum, mit, archetyp, sen" - to relacja z lektur m.in. Anny Boleckiej, Czesława Dziekanowskiego, Piotra Szewca, Henryka Wańka... Pisząc o powieści Olgi Tokarczuk Prawiek i inne czasy, Maria Jentys stwierdza:
"Ludzie przestali rozumieć Boga, dlatego że - w obawie przed niestałością rzeczy - przypisali Mu wieczystą niezmienność i absolutną doskonałość. Podobnie w zmianach przejawia się anioł, uosabiający anielską czułość i miłosierne współczucie, widzący ogromną drabinę bytów, 'niezwykłą budowlę i zawarte w niej Osiem Światów', i z trudem skupiający uwagę na ciemnym, niczym mętny staw, pełnym cierpienia świecie ludzkim"
(niechaj to będzie próbka wyjątkowego języka tych recenzji).
I w końcu w rozdziale szóstym - "Narzędzia walki: ironia, kpina, groteska" - Maria Jentys dzieli się uwagami na temat najnowszych książek Jerzego Pilcha, Pawła Przywary i Piotra Wojciechowskiego. O Pilchu czytamy, że należy on do tych pisarzy,
"którzy widzą nie tylko tragizm egzystencji, ale i jej komizm, szukają nie tylko jej sensu, ale i - bezsensu. A może wyłącznie biorą pod lupę swej pisarskiej dociekliwości bezsens? Po to, by go pokazać - że jest, że ma nad nami władzę, że darmo szukać przed nim ucieczki. Że to za jego przyczyną jesteśmy śmieszni nawet w śmiertelnej powadze, groteskowi w buncie, rozpaczy...".
Tak, Maria Jentys poukładała swoje lektury z wielu lat w zwartą wizję świata, życia, losu. Po nici wielu fabuł dochodziła do kłębka egzystencjalnych problemów, przeznaczeń i dramatów. Od sfery mimetycznej wędrowała ku katharsis. Miała znakomity, obfity materiał egzemplifikacyjny; z tylu książek, z tylu dobrych książek można taką wizję ułożyć - wszakże najgłębszą istotą literatury jest przekładanie życia, losów, historii na język pojęć i aksjomatów filozoficznych, sęk w tym, że tylko krytyka literacka dużego formatu chce i potrafi to czynić. Jentys należy do tej gildii krytycznej. Ma ponadto tę "czułość" czytania literatury i pisania o niej; ona z tego "zajęcia" sama czyni swój los. Dziś to już misja rzadka. Krytycy są wypychani przez "dziennikarzy od książek"; język wielkich przekonań i zasad nie jest językiem kultury masowej.
Dobrze się stało, że ten zbiór recenzji obejmuje kilka pokoleń autorów. Dopiero w takim zestawieniu wyraźnie widać, że języki i formy różnicujące modele narracji niekoniecznie różnicują ogląd świata. Prawda jest prosta: egzystencja ma swoją "zmienną ekspresję", lecz niezmienne problemy - to też uświadamia Nić Ariadny.
Cieszę się, że Maria tak aktywnie ostatnimi laty zajmuje się literaturą, że śmiało chwyciła za pióro; ma wiele do powiedzenia, ma wiele do obudzenia w nas, zwykłych, wiecznie śpieszących się połykaczach słowa pisanego.
Leszek Żuliński
© by "Twórczość" 2008