Zuzanna Ginczanka nie miała szczęścia do wydań i opracowań swojej twórczości. Pierwszy wybór, opracowany przez Jana Śpiewaka w 1953 r. - i wznowiony przez Czytelnika w 1980 – był daleki od doskonałości także z tego powodu, że jego autor (który Ginczankę znał osobiście jeszcze z lat młodości w Równem) w niektórych przypadkach zdecydował się "poprawić" wiersze poetki. Pisze o tym Izolda Kiec, autorka pierwszej monografii Ginczanki, która - już w latach 90. - dotarła do wielu pierwodruków jej wierszy znajdujących się w Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie. Okazało się wtedy, że twórczość Ginczanki jest znacznie bogatsza niż prezentował to wybór Śpiewaka, a niektóre wiersze zawierały oczywiste pomyłki, opuszczenia (cała strofa w przypadku wiersza "Przypadek") i inne "ulepszania" w zakresie metaforyki i prozodii. - Także jej ostatni wiersz, pochodzący z 1942 roku, został "poprawiony". Tym razem przez Juliana Przybosia – konkluduje badaczka.
W swojej monografii "Zuzanna Ginczanka. Życie i twórczość" z 1994 r. Kiec przedrukowała odszukane przez siebie wiersze. W efekcie w jej książce znalazło się około 70 wierszy i 20 satyr (drukowanych w warszawskiej prasie w 2. poł. lat 30.). Ten niezwykle cenny materiał pozwolił lepiej usłyszeć głos Ginczanki w chórze poetów debiutujących na poczatku lat 30. w cieniu Skamandrytów i jakby z przyszytą łatką ich kontunuatorów (jak Światopełk Karpiński czy Janusz Minkiewicz). To krytyczne opracowanie Kiec stało się też podstawą zawierającego 44 wiersze wyboru "Wniebowstąpienie ziemi" przygotowanego przez Tadeusza Dąbrowskiego dla serii "44. Polska Poezja od Nowa" wydawanej przez Biuro Literackie.
O Ginczance czytaj też w artykule "Sana, Saneczka, Gina - piękno i piętno zuzanny Ginczanki"
"Agrafkami wpinam się w świat..."
O niełatwej do zaklasyfikowania poezji Ginczanki – dowodem choćby dezawuująca etykietka "Tuwim w spódnicy" (jej autorem jest Adam Ważyk) - napisano wciąż bardzo niewiele. Oprócz monografii Kiec, dysponujemy dziś jeszcze tylko opracowaniem Agaty Araszkiewicz pt. "Wypowiadam wam moje życie. Melancholia Zuzanny Ginczanki". A przecież o tej poezji z wielkim uznaniem pisał już w 1955 roku Michał Głowiński w "Twórczości":
"już w swoich najwcześniejszych, najbardziej młodzieńczych utworach nie była Ginczanka epigonem, nie przejmowała bezkrytycznie stylu, obrazowania od poetów starszych, nie patrzyła na swiat ich oczyma. Przypuszczam, że nawiązania do Tuwima i Leśmiana [...] nie powstały tylko z urzeczenia ich twórczością. Poetka wyrażała ten sam właściwie stosunek do świata – stosunek jakby zachłannej wrażliwości na jego stronę zmysłową, biologiczną. Ginczanka jakby 'agrafkami wpina się w świat' - by sparafrazować fragment jej wiersza. Nie kontempluje piękna przyrody, nie analizuje go, ale jakby wchłania tkwiący w niej ruch."
W tym jednym z pierwszych rozpoznań poezji Ginczanki Głowiński pisał także:
"Nie zna ona wyrazów łagodnych, miękkich, pieszczotliwych. Bardzo często ostrośc sformułowań prowadzi aż do brutalności – oczywiście jest to brutalność zamierzona, zawsze umotywowana artystycznie."
W tym momencie Głowiński zauważa to, co widzimy wyraźniej dopiero dzisiaj. Poezja Ginczanki to nie jest poezja "kobieca" (chociaż w takim ujęciu próbowano ją czasem widzieć, patrz: "Tuwim w spódnicy"). Przeciwnie, jej poezja to raczej, jak pisze Agata Araszkiewicz, projekt na wskroś genderowy, zawierający rys androgyniczny, który stanowił próbę przezwyciężenia zdeterminowanej przez płeć kondycji kobiety.
Wniebowstąpienie ziemi
Wybór przygotowany przez Tadeusza Dąbrowskiego i wydany teraz przez Biuro Literackie w 70. rocznicę śmierci Ginczanki zawiera 44 wiersze, co w przypadku tej poetki oznacza mniej wiecej połowę jej dorobku. To dużo: w tomie znalazły się zarówno wiersze młodzieńcze, jak debiutancka "Uczta wakacyjna" (napisana przez ledwie 15-letnią gimnazjalistkę), analizowane przez Głowińskiego "Dziewictwo", czy "Gramatyka", wydrukowana w 1935 roku w "Wiadomościach literackich". Są oczywiście wiersze z jedynego wydanego za życia tomiku "O centaurach" (1936), jak niezwykłe "Futro":
O rysie żbiki i pumy wypchane jak najpuszyściej
lisy o żółtych podszewkach i żółtych oczach ze szkła,
o runo rozwieruszone, rozpięte płasko i chytrze,
poranki rozwieruszone,
napięte ciasno na snach,
o grząskie, wilcze igliwo leśne jak sosen włosie,
chaosie niedźwiedziej szczeci,
zamęcie zmaconych dni -
czeszę cię ostrą pogardą
o futro rozwianych mych wiosen,
sypkie kosmate futro
bez mięsa
kośca
i krwi.
Przykładem satyr - publikowanych przez Ginczankę w warszawskiej prasie w 2. poł. lat 30. - może być utwór "Pochwała snobów". W nim podobnie jak w wierszu "Maj 1939" ("Raz wzbiera we mnie nadzieja, / raz jestem niespokojna. / Zbyt wiele rzeczy się dzieje - / coś przyjdzie: miłość lub wojna") odbijają się wydarzenia społeczne i polityczne, które już wkrótce położą się straszliwym cieniem na życiu Ginczanki. Jest oczywiście i ostatni wiersz "Non omnis moriar".
"Paliwem poezji Ginczanki jest pragnienie prawdy, a dokładniej – wydobycia własnej tożsamości spod niezliczonych warstw kulturowych i ideologicznych skamielin, ról społecznych i płciowych, znajdujących odbicie w spetryfikowanym języku, przez który należy się przebić językiem nowym, żwieżym, niedialektycznym – czyli poezją" – pisze autor wyboru Tadeusz Dąbrowski w posłowiu do "Wniebowstąpienia ziemi"
i nawołuje:
"Uratujmy Ginczankę przed jej polskością. Uratujmy Ginczankę przed jej żydowskością. Przed jej obezwładniającą urodą. Przed metodologią cielesną i pięknoduchowską. [...] Czytajmy ją bez litości. Niech dzięki tej antologii pozostanie dyskretna, rozpoznawalna, lecz nierozpoznana."
Jest duża szansa, że akurat to się uda.
Książka "Wniebowstąpienie Ziemi" ukazała się w serii "44" wrocławskiego Biura Literackiego, w której ukazują się nowe wydania wierszy klasyków polskiej poezji, m.in. Władysława Broniewskiego, Anny Kamieńskiej, Władysława Sebyły, Anny Świrszczyńskiej.
Autor: Mikołaj Gliński, 16.03.2014
Zuzanna Ginczanka
"Wniebowstąpienie Ziemi"
Wybór i posłowie: Tadeusz Dąbrowski
Biuro Literackie, Wrocław 2014