Praca, która ukazała się w roku 2003 w "Przekroju" zamyka słynną serię fotografii "Pozytywy", w której Zbigniew Libera odtworzył znane zdjęcia prasowe, ale zmienił ich wymowę.
Porównując prace z serii "Pozytywy" do ich pierwowzorów, można znaleźć wiele podobieństw: kadr, kompozycję, charakterystyczne pozy u osób pokazanych na zdjęciach. Te symboliczne przejęcia były "próbą gry z traumą", jak mówił artysta. Libera zwracał uwagę na sposób funkcjonowania obrazów w mediach i ich odbiór. "Mamy zawsze do czynienia z zapamiętanymi widokami rzeczy, nie z rzeczami samymi w sobie" – dodawał. W nowych pracach podważony został status cytowanych oryginałów, które konserwowały przeszłość w traumatycznych stopklatkach.
W serii "Pozytywy" Libera odwrócił wymowę oryginalnych fotografii, stworzył ich antytezę. Utrwalone w pamięci zbiorowej ikoniczne prace zostały zdekonstruowane, otwarte. Czytam to nie tyle jako działanie demaskujące łatwość manipulacji fotografii, a raczej gest wskazujący na rolę, jaką obrazy odgrywają w procesie tworzenia wyobrażenia wojny czy wizji historii. Libera zwrócił uwagę na to, jak wojny oddziałują na zmysły i jak mocnym orężem może być obraz.
Styl wyświetlania galerii
wyświetl slajdy
"Sen Busha", odwrotnie niż większość prac z cyklu, był odniesieniem do wydarzeń aktualnych – w 2003 roku rozpoczęła się II wojna w Zatoce Perskiej. Polscy żołnierze byli częścią międzynarodowej koalicji.
Praca odwołuje się do nowych narracji z pola bitwy. Zamiast zdjęć zrobionych przez fotografa, a wybranych przez fotoedytora do gazety, przekaz z wojny był zdominowany przez transmisje z quasi-obiektywnych kamer, noktowizorów czy satelitów. Wszystkie one tworzyły nieustanny spektakl w telewizji, który powodował, że nie sposób było dostrzec ofiar wojny, tak jak np. kilka dekad wcześniej na zdjęciach Nicka Uta z Wietnamu. Zamiast tego oglądaliśmy niewyraźne krajobrazy, zdjęcia z okopów, wystrzały pocisków i międzynarodowy kontyngent mający stabilizować sytuację na ulicach. Ofiary pojawiły się później – np. na zdjęciach z więzienia Abu Ghraib – choć i one były pozbawione tożsamości, często miały zakryte twarze.
Libera w "Śnie Busha" sportretował kobietę wylewnie witającą żołnierza koalicji. Artysta w tej ironicznej pracy nawiązuje do kinowych przedstawień triumfu dobra nad złem. Posługuje się estetyką kiczu, by przejaskrawić rozdźwięk między wyobrażeniami a rzeczywistością, który według niego cechował prezydenturę przywołanego w tytule Busha.
Tytuł (nagłówek do zdjęcia)