Części przewidziane są do wykonania attacca.
Lutosławski zamierzał napisać koncert fortepianowy jeszcze przed wojną. Powstały wtedy nawet pierwsze szkice, które kompozytor wykorzystał później w innym utworze, Particie. Po wojnie Lutosławski próbował jeszcze kilkakrotnie, do napisania koncertu namawiał go Witold Małcużyński, ale powiodła się dopiero próba w roku 1987. Praca trwała przez cały ten rok, "Koncert" był gotowy 20 stycznia 1988 roku. Jak mówił sam Lutosławski problemy nie miały podłoża pianistycznego. Jako wykształcony i w swoim czasie koncertujący pianista znał wszystkie sekrety fortepianu. Kompozytor wyznał:
To była kwestia czysto muzyczna. Dopiero w momencie, kiedy mój język zaczął się już kompletować, wzbogacać - wtedy dopiero mogłem sobie pozwolić na zaatakowanie fortepianu po raz trzeci.
Utwór Witolda Lutosławskiego spotkał się z olbrzymim entuzjazmem publiczności i krytyki, a także wykonawców. Włączyli go do swego repertuaru tacy wybitni pianiści polscy, jak Ewa Pobłocka i Piotr Paleczny.
Witold Lutosławski powiedział (wypowiedź z 1 października 1990 roku, "Studio" nr 9/1996):
Chopin odegrał w moim życiu niezwykle ważną rolę i jest dla mnie zawsze źródłem najsilniejszych przeżyć. To geniusz, którego można porównać tylko z największymi twórcami, takimi jak Beethoven czy Bach. Nic więc dziwnego, że było moim pragnieniem trochę tego Chopina - nie powiedziałbym: ukraść, ale w każdym razie trochę go skonsumować i przetrawić przez mój język muzyczny, który jest rezultatem paru dziesiątków lat pracy. I takie chopinowskie echa znaleźć można właśnie w 'Koncercie fortepianowym'. Czyż to nie najlepsze miejsce dla Chopina? Te echa były wprowadzone świadomie, próbowałem nawet na ich podstawie zbudować cały utwór, niekoniecznie jednak na zasadzie jakichś zapożyczeń z Chopina. Chodziło mi o nawiązanie do tradycji wielkiego pianizmu Chopina, ale także Liszta i Brahmsa. I echa tego pianizmu są w tym utworze. Nie miałbym nic przeciwko świeższemu pianizmowi, ale uważam, że od czasów tych kompozytorów nikt już do tego pianizmu wiele nie dodał, trochę Debussy, Prokofiew. Wyjątek stanowi Messiaen, co wynika z faktu, że on jest organistą, klawiatura więc to jego żywioł. Ale w swoich czysto pianistycznych utworach, jak niektóre z "Vingt Regards sur l'Enfant Jésus", jest bezpośrednim kontynuatorem Liszta, zupełnie oczywistym. Jest nawet taki utwór z "Vingt Regards", że aż człowiek się dziwi, że to Messiaen napisał a nie Liszt. A jest to bardzo piękne. Tak więc chciałem nawiązać w "Koncercie fortepianowym" do Chopina, Liszta i Brahmsa. Myślę, że warto podtrzymywać kontakt z takimi wielkimi duchami przeszłości. To pomaga wznieść się w jakieś lepsze sfery...
Polskie Centrum Informacji Muzycznej, Związek Kompozytorów Polskich, listopad 2001.