Zdjęcie pochodzi z książki dokumentującej pierwszą fazę transformacji ustrojowej, która nastąpiła w Polsce po upadku socjalizmu w 1989 roku.
Witold Krassowski fotografował polską codzienność przez blisko dwie dekady. Swoich bohaterów często znajdował poza głównym spektaklem politycznym. Jeździł po wsiach, upadających PGR-ach, koncertach disco-polo. Utrwalał pojedyncze twarze i sceny rodzajowe. O swoich pracach powiedział po czasie:
Text
Starałem się oddać atmosferę tamtej epoki, z definicji przejściowej, stworzyć rodzaj syntetycznych portretów grup społecznych, uważając je za bardziej charakterystyczne niż ulotne wydarzenia.
Szybko zmieniającą się rzeczywistość Krassowski zamknął w czarno-białych ujęciach. Jego prace wyglądają jak miks fotoreportażu humanistycznego i czarnego reportażu z lat 70. XX wieku. Momentami groteskowe zdjęcia pokazują prozaiczne sytuacje, którym towarzyszy wiele sprzecznych uczuć.
W powyższej pracy Krassowski utrwalił scenę rozgrywającą się przy wiejskiej drodze, na tle typowego polskiego krajobrazu. Skruszony mężczyzna oparty o rower słucha rad pochylającego się nad nim katolickiego księdza. Kadr wygląda jak wyjęty z popularnej komedii "U Pana Boga za piecem", tyle tylko, że Krassowski nie obśmiewa swoich bohaterów ani nie patrzy na nich z wyższością. Swoich bohaterów z prowincji fotograf utrwalił w niemal rzeźbiarskich pozach, z szacunkiem. Sposób ustawienia ich ciał zdradza ich uczucia i wzajemny stosunek. Mężczyźni pozostali anonimowi – z ich twarzy nie można nic odczytać, bo szczegóły zniknęły w cieniu. Dzięki temu zabiegowi praca wyszła poza prostą dokumentację, a zyskała bardziej uniwersalny czy przypowieściowy wymiar.
Tytuł (nagłówek do zdjęcia)