"Jestem pracownikiem tego urzędu, więc muszę go jakoś godnie reprezentować i bronić jego honoru" - taką konstatacją rozpoczyna się film Marii Zmarz-Koczanowicz, jeden z najlepszych polskich dokumentów lat osiemdziesiątych. Autorka poświęciła go komornikom, funkcjonariuszom publicznym wykonującym wyroki sądów dotyczące egzekucji dóbr materialnych (w 2005 roku Feliks Falk nakręcił zbliżony tematycznie film fabularny, zatytułowany "Komornik").
Oglądamy codzienną pracę tych ludzi, opartą na sformalizowanych - często bezdusznych - przepisach prawnych. Nieraz uciekają się do podstępu, a nawet przemocy. Niektórzy o swych klientach mówią z pogardą: "Przychodzi się właściwie do tych najgorszych, to są tzw. śmieci, które trzeba pozamiatać, aby był porządek". Często bezduszni, obojętni wobec ludzkiej biedy i nieszczęść, z bezwzględnością egzekwują obowiązujące prawo. Nie ma żadnych usprawidliwień, prawo musi być prawem. Potem opowiadają o swojej pracy z satysfakcją, zwłaszcza gdy udało im się kogoś "trafić". Mięczakom w tej profesji nie ma czego szukać.
Mentalnością przypominają tytułowego bohatera znanego dokumentu Krzysztofa Kieślowskiego "Z punktu widzenia nocnego portiera" (1977). Liczy się tylko litera prawa, regulamin. "Wszystkie ludzkie uczucia muszą mi być obce" - wyznaje jeden z komorników. I dodaje: "Ja nie współczuję nigdy nikomu, ja serce mam w domu".
Dokument Zmarz-Koczanowicz zawiera autentyczne wypowiedzi komorników, nie zgodzili się oni jednak na występ przed kamerą, ich słowa czytają aktorzy. Wypowiedzi uzupełniane są instruktażem prowadzonym przez znawczynię komorniczej problematyki, która kompetentnie i rzeczowo - aż ciarki przechodzą po plecach - przedstawia istotę i tajniki tej profesji.
Film spotkał się ze znakomitym przyjęciem zarówno publiczności, jak i krytyki oraz jurorów międzynarodowych festiwali, co zaowocowało najwyższymi trofeami w Paryżu i Krakowie. Nawet Jerzy Jurczyński, recenzent "Trybuny Ludu", organu Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, nie krył zachwytu, pisząc w sprawozdaniu z krakowskiego festiwalu (14.06.1987):
"To niezwykle gorzki film w obrazie i w warstwie dźwiękowej. To porażająca znieczulicą opowieść o poborcach podatkowych i o bezdusznych aż do śmieszności przepisach".
Istotnie, i śmieszno, i straszno.
- "Urząd", Polska 1986. Reżyseria i scenariusz: Maria Zmarz-Koczanowicz, zdjęcia: Bogdan Stachurski, montaż: Dorota Wardęszkiewicz, dźwięk: Zofia Kucharska-Kowalik, Bogumiła Kłopotowska, kierownictwo produkcji: Urszula Latuszewska. Produkcja: Wytwórnia Filmów Oświatowych w Łodzi. Kolor, 17 min.
Nagrody:
- Nagroda Szefa Kinematografii w dziedzinie filmu dokumentalnego, 1986;
- Nagrody dla Bogdana Stachurskiego za zdjęcia, Doroty Wardęszkiewicz za montaż i Marii Zmarz-Koczanowicz za reżyserię w kategorii filmu krótkiego na festiwalu Młode Kino Polskie w Gdańsku, 1987;
- Złoty Lajkonik na 27. Ogólnopolskim i Srebrny Smok na 24. Międzynarodowym Festiwalu Filmów Krótkometrażowych w Krakowie, 1987;
- I Nagroda w kategorii filmu krótkiego na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Paryżu, 1988.
Autor: Jerzy Armata, marzec 2011