To już trzecia wizyta filmowców w Królowym Moście - miasteczku na Podlasiu, gdzie ludzie żyją wśród nieskażonej przyrody, wyznają najprostszy z możliwych kodeksów moralnych - by żyć w zgodzie z Bogiem, posługują się miękką polszczyzną, kojarzoną z kresami Rzeczypospolitej (ale też pamiętnym tryptykiem
Sylwestra Chęcińskiego Sami swoi). Nikt tu nigdzie się nie spieszy, ma za to czas dla drugiego człowieka. Urokliwy Królowy Most istnieje naprawdę, leży nieopodal Białegostoku. Czy istotnie jest to miejsce charakteryzujące się równowagą ciała i ducha, prawa i obyczaju, natury i kultury, pozostanie tajemnicą reżysera. Na ekranie jawi się jako ostoja harmonii i koegzystencji różnych religii i narodowości, miejsce idylliczne i przyjazne, gdzie chętnie wita się przybyszów z innego świata. Lecz biada, jeśli ktoś z nich spróbuje zakłócić spokój miasteczka - zostanie z niego bezpardonowo wyproszony. Jeśli jednak zaakceptuje obowiązujące tu reguły, nic mu nie grozi - szybko zaaklimatyzuje się i zostanie wchłonięty przez miejscową społeczność.
Pierwsza wizyta Bromskiego w Królowym Moście została zarejestrowana kamerą w 1998 roku. Film
U Pana Boga za piecem opowiadał o polskiej prowincji w dziesięciolecie transformacji ustrojowej 1989 roku, przeciwstawiając się głównemu nurtowi rodzimego kina. W tamtym czasie nikt takiego tematu nie podejmował, filmowcy skupiali się na ekranizowaniu szkolnych lektur lub szukaniu sposobów na przykrojenie hollywoodzkich wzorców do polskich realiów. Głosu, czy jesteśmy gotowi na to, co wkrótce nastąpi - integrację z Europą w ramach Unii - brakowało. Film Bromskiego, według scenariusza Tadeusza Chmielewskiego (ukrywającego się pod pseudonimem Zofii Miller), na to pytanie odpowiadał mądrze, roztropnie i dowcipnie. Pokazał miejsce pozornie zacofane, pozornie leżące z dala od problemów świata i Polski, a przecież pozostające w nurcie najważniejszych spraw - wiary, nadziei i miłości. Bo czy liczy się coś więcej? - pytał Bromski, dając do zrozumienia, że w codziennym zabieganiu, które stało się znakiem naszych czasów, o tej tak ważnej triadzie często zapominamy. Wizyta druga, U Pana Boga w ogródku (2007) - według własnego scenariusza reżysera - wydawała się przede wszystkim próbą komediowych zdolności
Jacka Bromskiego - twórcy sprawnego w łączeniu gatunku, ale przede wszystkim bystrego obserwatora otaczającej rzeczywistości, w dodatku obdarzonego niezwykłym wyczuciem oczekiwań widowni. Przy okazji jednak była to ocena trwałości - i zasięgu - zachodzących przemian: wprawdzie mieszkańcy Królowego Mostu doświadczają ich na każdym kroku, ale przecież im nie ulegają - pozostają sobą w najbardziej pozytywnym sensie tego określenia. Co więcej, w konfrontacji ze światem zewnętrznym taka postawa, choć z oddali wyda się zacofaniem, z bliska jest dowodem dojrzałości - także społecznej.
Właśnie o społecznej dojrzałości mówi film trzeci - U Pana Boga za miedzą. Sytuacja miasteczka nie zmieniła się: jego mieszkańcy czerpią korzyści z przemian, ale w swym dążeniu do wielkiego świata zdają się być umiarkowani. Do tego stopnia, że próba przeprowadzenia w Królowym Moście wyborów w stylu amerykańskim kończy się niepowodzeniem: zbyt agresywna kampania wyborcza kończy się klęską prowadzącego ją kandydata, bo też jego przeciwnik przyjmuje podobne reguły gry. Polityczna rozgrywka zamienia się w ambicjonalny spór z wykorzystaniem wątpliwych prawnie i etycznie metod. Miasteczko potrzebuje gospodarza - a raczej szeryfa, który zdecydowanym posunięciem położy kres bałaganowi. I taki szeryf się pojawi, choć przybędzie z najmniej oczekiwanej strony. A wszystko za wstawiennictwem miejscowego proboszcza, sprawującego w Królowym Moście rząd dusz i rozstrzygający w imieniu swoich parafian najtrudniejsze problemy moralne.
Jacek Bromski przedstawia historię prostą i bezpretensjonalną, by znakomicie bawić się konwencjami - bynajmniej nie tylko komediowymi, mając niebagatelnie wsparcie w aktorskim zespole, wywodzącym się w sporej części z Białostockiego Teatru Lalek. Ale najciekawsza wydaje się tu prosta metafora, jaką można dostrzec w tej opowieści. Bo jeśli założyć, że Królowy Most i sprawy, którymi żyje, uosabia Polskę i zachodzące w niej procesy, okaże się, że wiele z obserwacji Bromskiego potwierdza się nie tylko na szczeblu prowincjonalnym.
- U Pana Boga za miedzą, Polska 2009. Scenariusz i reżyseria: Jacek Bromski, zdjęcia: Ryszard Lenczewski, muzyka: Ludek Drizhal, scenografia: Magda Widelska-Władyka, kostiumy: Małgorzata Obłoza, dźwięk: Jan Freda, montaż: Wojciech Mrówczyński. Występują: Krzysztof Dzierma (ksiądz Antoni), Andrzej Zaborski (Henryk, komendant policji), Wojciech Solarz (Marian Cielęcki, zięć komendanta), Emilian Kamiński (Jerzy Bocian), Małgorzata Sadowska (Halinka, jego żona), Grzegorz Heronimski (Amerykanin), Agnieszka Kotlarska (Marina Chmiel), Ryszard Doliński (Śliwiak) i inni. Produkcja: Studio Filmowe Oko - TVP S.A. - WFDiF - Vision. Współfinansowanie: Polski Instytut Sztuki Filmowej. Dystrybucja: Vision. Czas trwania: 110 min. W kinach od 19 czerwca 2009 roku.
Autor: Konrad J. Zarębski, czerwiec 2009.