Trzy stare fotografie: Wera, Marcel i Tonia. Gdy Wera miała jedenaście lat, a Marcel dziewięć, aresztowano Tonię, ich matkę, zarzucając jej działalność na szkodę państwa polskiego. Był rok 1949. Dzieci wysłano do jednego z wrocławskich domów dziecka. Kiedy przekroczyły jego próg, usłyszały pytanie: "Kto wy jesteście?". "My jesteśmy dziećmi komunistów" - odpowiedziały zgodnie z prawdą. "Tylko żydokomunę nam przysyłają" - skomentowała pytająca. Tonia Lechtman, przedwojenna komunistka, została oskarżona o współpracę z wywiadem amerykańskim i została skazana na pięć i pół roku więzienia. Przez cały czas odsiadki wychowaniem dzieci zajmowało się państwo.
- To jest film o kosztach, jakie moja generacja płaci za wybory ideowe rodziców, w tym wypadku przedwojennych komunistów. To coś zupełnie innego - przedwojenny komunista i członek partii po wojnie. Opowiadam tragiczne losy matki, która od młodości poświęciła się idei komunizmu i równości. Spędziła trochę czasu w więzieniu w Łodzi przed wojną, potem w Palestynie, we Francji, a najgorszy okres to były lata 1949-1955, kiedy w Polsce była uwięziona jako amerykański szpieg - opowiada reżyser w rozmowie z Ryszardem Jaźwińskim w audycji "Trójkowo, Filmowo" (Program III Polskiego Radia, 28.04.2011). W wywiadzie dla PAP Life ("Marcel Łoziński: ludzie mają dość bajek", 2.02.2011) dodaje: - To jakieś echo mojego życia rodzinnego, dzieciństwa. Moi rodzice byli komunistami.
W filmie "Tonia i jej dzieci" krzyżują się losy Lechtmanów z rodziną Łozińskich. Reżyser podobnie jak oni urodził się w Paryżu, a dorastał w Warszawie, na Czerniakowie, gdzie przyjaźnił się z Marcelkiem Lechtmanem, wówczas hersztem ulicznej bandy. To on nauczył go skutecznie odpowiadać na zaczepki. A takie zdarzały się często.
- Jako chłopak kilka razy dostałem na Czerniakowie w twarz za to, że jestem Żydem. Miałem kręcone włosy, byłem ciemny, nie chodziłem do kościoła. Rozpoznawali mnie od razu. I bach! - wspomina Marcel Łoziński na łamach "Wprost" (Sebastian Łupak, "Jesteśmy dziećmi komunistów", nr 17/2011, s. 74).
Wspomnienie wcześniejsze: gdy władze francuskie wydały Żydów gestapo, ojciec Wery i Marcela trafił do Auschwitz.
- Mój tata miał więcej szczęścia, po prostu uciekł z obozu. Razem z mamą walczyli we francuskim ruchu oporu. Znalazłem się w domach dziecka, tak jak wy - wtrąca reżyser.
Potem jego mama, pracownica polskiej ambasady w Paryżu, pomogła rodzinie Lechtmanów przedostać się do Polski.
"Tonia i jej dzieci" to dokument ascetyczny, kontemplacyjny, w którym brak zróżnicowanych środków wyrazu i wyrafinowanych figur stylistycznych. Ale te statyczne kadry przepełnione są emocjami, chwilami trudnymi do wytrzymania. To - moim zdaniem - jeden z najbardziej przejmujących polskich dokumentów. Przy stole siedzi Wera, jej brat Marcel oraz reżyser filmu. Rodzeństwo czyta na głos fragmenty protokołów z przesłuchań matki, jej listów, nuci ulubioną kołysankę: "Na kolankach główkę złóż, / rączki przytul, oczka zmruż, / robotnicze dziecię śpi / i o czarnym chlebie śni". Łoziński słucha, czasem coś wtrąci, o coś zapyta. Pokazuje przyjaciołom fragmenty filmu o trzech kobietach, w tym o ich matce, siedzących przez kilka lat w jednej celi. Etiudę zatytułowaną "Trzy kobiety" chciał nakręcić jeszcze w łódzkiej szkole filmowej. "Nie pozwolono nam wtedy tego skończyć" - wyznaje na wstępie. Ten dokument wydaje się swoistym zwieńczeniem tamtego pomysłu. Kończy go plansza: "Wera, od 1968 w Tel Awiwie; Marcel, od 1968 w Sztokholmie; Tonia, od 1968 w Tel Awiwie (zmarła w 1996)".
"Z jednej strony 'Tonia i jej dzieci' obnaża swoich bohaterów, dotyka najboleśniejszego punktu ich świadomości. Z drugiej strony reżyser tej psychodramy robi wszystko, żeby uniknąć roli śledczego. Siada razem ze swoimi bohaterami przy jednym stole. Jest uczestnikiem tego samego dramatu, dzieckiem tej samej tragedii. Po raz pierwszy, przełamując wewnętrzny opór, Marcel Łoziński mówi w swoim filmie: ze mną było podobnie" - trafnie konstatuje Tadeusz Sobolewski w artykule "Ostatnie słowo Marcela Łozińskiego" ("Gazeta Wyborcza", nr 90/2011, s. 16).
Jury 51. Krakowskiego Festiwalu Filmowego uhonorowało reżysera Złotym Lajkonikiem, jak czytamy w werdykcie: "w uznaniu za stworzenie dzieła łączącego najlepsze tradycje polskiego dokumentu z intelektualną odwagą i krytyczną przenikliwością". Kilka miesiący wcześniej na swą rodzinę krytycznie i przenikliwie, ale ciepło oraz z humorem, spojrzał Mikołaj Łoziński, syn Marcela, w swej znakomitej książce zatytułowanej po prostu... "Książka". "Synku, stałeś się niebezpieczny. Pewne rzeczy muszą zostać w rodzinie" - mówi w niej tata narratora...
- "Tonia i jej dzieci", Polska 2011. Scenariusz i reżyseria: Marcel Łoziński, współpraca: Anna Bikont, zdjęcia: Jacek Petrycki, Magdalena Kowalczyk, Paweł Łoziński, montaż: Przemysław Chruścielewski, muzyka: Maria Bikont, konsultacja muzyczna: Małgorzata Jaworska, dźwięk: Sławomir Szatkowski, Iwo Klimek, producent: Barbara Ławska, Kamil Dobrosielski. Produkcja: Studio Filmowe Kronika (przy wsparciu finansowym Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej). Czarno-biały, 57 min.
Nagrody:
- Grand Prix Złoty Lajkonik w konkursie krajowym 51. Krakowskiego Festiwalu Filmowego, 2011;
- Nagroda Prezesa Telewizji Polskiej SA za najlepszą reżyserię w konkursie krajowym 51. Krakowskiego Festiwalu Filmowego, 2011;
- Rzeźba Bronisława Chromego dla najlepszego producenta dla Studia Filmowego Kronika w konkursie krajowym 51. Krakowskiego Festiwalu Filmowego, 2011;
- Złote Grono w konkursie filmów dokumentalnych na 40. Lubuskim Lecie Filmowym w Łagowie, 2011.
Autor: Jerzy Armata, grudzień 2011.