Stanisław Samostrzelnik, "Portret biskupa Piotra Tomickiego", ok. 1530, tempera na drewnie, 142 x 241 cm, wł. klasztor franciszkanów w Krakowie, fot. z archiwum fotograficznego klasztoru franciszkanów w Krakowie
W dziele krakowskiego malarza można dostrzec zarówno pewne nowinki sztuki renesansowej, jak i echo tradycji gotyckiej.
Środowisko malarzy cechowych Krakowa w końcu XV wieku przeżywało swój największy, bodaj ostatni, rozkwit. Jeszcze przed początkiem nowego wieku tworzyli tu m.in. Stanisław Szary, Łukasz Molner czy Jan Wielki. W następnym pokoleniu działali Marcin Czarny, Jan Goraj i Joachim Libnaw z Drossen. Wspomniani artyści zajmowali się przede wszystkim malarstwem ołtarzowym oraz miniatorstwem. Ich spadkobiercą na początku następnego stulecia został Stanisław Samostrzelnik.
Po raz pierwszy ze Stanisławem z Krakowa spotykamy się w 1506 roku, kiedy jest on wymieniony jako pictor de mogila. Istotnie przez pierwsze lata swojej twórczości, a musiał mieć ok. 1506 roku ponad 20 lat, pracował na zlecenie klasztoru cystersów w podkrakowskiej Mogile. Już pięć lat później uzyskał prawo mieszkania poza klasztorem i w niedługim czasie został przyjęty na dwór kanclerza wielkiego koronnego Krzysztofa Szydłowieckiego. Z Szydłowieckim Stanisław Samostrzelnik udawał się w licznego podróże, dzięki czemu mogła nastąpić zmiana w jego twórczości. Był w Budzie, stolicy Węgier, na dworze Władysława Jagiellończyka, bywał zapewne także w Wiedniu i być może w innych krajach na południe od Polski. Z pewnością nigdy nie odwiedził Włoch, co potwierdza lokalny, krakowski koloryt jego malarstwa.
Stanisław Samostrzelnik (nazwisko pochodzi od zawodu jego rodziny: oznacza osobę wyrabiającą łuki i samostrzały - kusze) stworzył duży warsztat malarski, powiedzielibyśmy dzisiaj "firmę". Pracowało u niego wielu pomocników, którzy wykonywali dzieła w określonej manierze. Dzięki takiej organizacji warsztatu, mógł tworzyć zarówno miniatury, jak i malowidła ścienne oraz obrazy tablicowe. Miniatury sygnowane są monogramem "S.C." (Stanislaus Claratumbensis).
Do czasu pozostawania Samostrzelnika w klasztorze, jego głównym zleceniodawcą był zakon cystersów. W latach następnych stał się nim ród Szydłowieckich oraz dwór królewski. Poznawszy się na talentach krakowskiego malarza, do grona zleceniodawców dołączył biskup Piotr Tomicki, znany miłośnik sztuki renesansowej, patron rzeźbiarzy włoskich w Polsce.
Biskup Tomicki zlecił Samostrzelnikowi wykonanie miniatur do "Ewangelistarza" (1533-1534), "Pontyfikału wielkoczwartkowego" (przed 1535) oraz do kodeksu z tekstem "Katalogu arcybiskupów gnieźnieńskich Długosza" (1530-1535). Zapewne ostatnie z tych dzieł zainspirowało Tomickiego do zamówienia dwóch portretów: Piotra Gamrata (również zleceniodawcy Samostrzelnika) oraz swojego. Do wykonania obu konterfektów najęto prawdopodobnie znów Stanisława z Krakowa.
Biskup Tomicki ukazany został w arkadzie, czy raczej w otoczeniu portalu o kandelabrowych kolumnach. Stoi frontalnie, odziany w bardzo bogate ornamentalnie oraz kolorystycznie szaty, z otwartym modlitewnikiem w lewej ręce i pastorałem w prawej. Niezwykle dekoracyjnie przedstawia się również infuła wykonana ze złotego materiału z wplecionymi weń kamieniami szlachetnymi. Z podobnej tkaniny zrobiona jest również kapa o bujnych motywach ornamentalnych. Tło za biskupem stanowią kotara oraz złote dekoracje.
W portrecie widać zarazem pewne nowinki sztuki renesansowej, jak i echo trwania tradycji gotyckiej. Do tych pierwszych należą kandelabrowe kolumny z dekoracjami liściastymi oraz przewiązkami w formie rzędu kulek. Owe kulki zostały także zastosowane w archiwolcie. Siedzące pod nią aniołki, z których jeden trzyma herb Łodzia, a drugi tarczę i hełm, sugerują wpływ sztuki niemieckiego renesansu.
Spór tradycji z nowoczesnością rozgrywa się także w obrębie samej postaci. Z jednej strony przedstawiona została w nowożytny sposób: frontalnie, dość swobodnie jak na owe czasy, z żywym układem rąk i charakterystycznym, niezwykle realistycznym wyrazem twarzy. Nowożytność zdają się podkreślać renesansowe dekoracje szat i infuły. Pozostałość tradycji to przede wszystkim przysadziste, mało smukłe proporcje postaci oraz wielokrotne ostre łamanie alby spadającej na stopy biskupa. Nie można pominąć także linearyzmu rysów twarzy biskupa. Na próżno szukać w "Portrecie biskupa Tomickiego" zasad perspektywy obliczanej z mozołem przez artystę. Samostrzelnik sięgnął tu do dużo prostszego i doskonale sobie znanego rozwiązania: jednolitego złotego tła z zasłoną, motywu żywcem wziętego ze średniowiecza.
W sztuce Stanisława z Krakowa nie brak też pierwiastków lokalnych. Zaliczyć można do nich wyjątkową jak na pierwszą połowę XVI wieku precyzję oddania detali szaty biskupa oraz pierścieni, wyrysowanych krzyżyków i innych drobnych motywów. Inną cechą lokalną, uważaną za swoisty wyróżnik twórczości Krakowianina, jest pewnego rodzaju rubaszność. Może portret Tomickiego nie jest tu najlepszym przykładem, ale gdy spojrzymy na wizerunek Gamrata i sposób oddania jego twarzy lub na niektóre miniatury sprawa stanie się oczywista. Nie można odmówić Samostrzelnikowi własnego ujęcia portretowanych postaci i nadania im charakterystycznych rysów, zgodnych - jak się wydaje - z osobowością samego artysty.
Z przekazów archiwalnych wiemy, że malarz był człowiekiem o dużej dozie energii, nie lubiącym pozostawać zbyt długo w jednym miejscu. Gdy otrzymał od Szydłowieckiego posadę na parafii w Grochowie nie pilnował jej, lecz wyjeżdżał za kontraktami do Krakowa. Ze względu na problemy finansowe oddał w zastaw alchemikowi krakowskiemu Mikołajowi Lipce kielich mszalny z nadzorowanej przez siebie parafii. Sprowadziło to gniew władz diecezjalnych i w konsekwencji długoletnie procesy sądowe z alchemikiem. Kilka razy Samostrzelnik był oskarżony o zniewagi słowne i czynne, a mieszczki krakowskie, Barbara Drygasczyna i jej córka Katarzyna, pozwały go przed sąd o alimenty. Tak sobie poczynał najwybitniejszy polski malarz pierwszej połowy XVI stulecia. Z jednej strony duża ilość zamówień z najwyższych kręgów możnowładztwa, z drugiej nieustanne problemy finansowe i procesy o pobranie zaliczki za nieukończone dzieła.
W 1534 roku, a więc niedługo po wykonaniu portretu, biskup Piotr Tomicki zmarł. W ten sposób zawęził się Samostrzelnikowi krąg odbiorców jego sztuki. Miniatorstwo, tak lubiane i podtrzymywane przez biskupa, skazane było na wymarcie ze względu na rozpowszechnienie się druku. Główna dziedzina działalności krakowskiego artysty - iluminowanie ksiąg - straciła rację bytu poprzez brak chętnych na tego typu dzieła. Zapewne właśnie śmierć biskupa i coraz mniejsza liczba zamawiających wśród możnowładztwa i kleru spowodowała ponowny przyjazd Samostrzelnika do Mogiły i zakończenie eksklaustracji. W klasztorze malarz pozostał aż do śmierci w 1541 roku.
Autor: Jakub Jagiełło, listopad 2010
Stanisław Samostrzelnik
"Portret biskupa Piotra Tomickiego"
ok. 1530
tempera na drewnie, 142 x 241 cm
wł. klasztor franciszkanów w Krakowie