Druga ćwierć XVI wieku to nie był dobry czas dla snycerstwa Polski i krajów sąsiednich. Powoli "dogasały" średniowieczne pracownie, tworzące jeszcze do lat 20. tegoż stulecia gotyckie ołtarze, pełne ozdobnych detali. Zdecydowanie lepiej miała się wtedy produkcja artystyczna w kamieniu. Pod wpływem nowych tendencji artystycznych z południa Europy (głównie Italii oraz, pośrednio, Węgrzech) król Zygmunt I Stary zaangażował szereg włoskich artystów, w tym słynnego Bartolomeo Berecciego, do przebudowy zamku na Wawelu oraz stworzenia Kaplicy Zygmuntowskiej. W pierwszej połowie lat 30. XVI wieku zaszła potrzeba stworzenia snycerskiego wyposażenia zamku w nowym stylu, odpowiadającym renesansowej architekturze budowli. Do prac nad nim zatrudniono Sebastiana Tauerbacha oraz mistrza Hansa.
Nie byli to artyści miejscowi. Tauerbach urodził się w Laussik, był więc łużyczaninem, następnie pracował we Wrocławiu. Ze stolicy Dolnego Śląska sprowadził się do Krakowa w nieznanych nam okolicznościach. Tu poślubił Elżbietę, której nazwisko nie zachowało się w historycznych źródłach, i zmarł w 1553 roku. Nie wiemy nic o dacie narodzin snycerza, ani o jego edukacji artystycznej, czy aspektach warsztatowych. W kontrakcie zawartym 31 stycznia 1535 roku, dotyczącym dekoracji Sali Poselskiej wawelskiego zamku, obok Tauerbacha wymienieni zostali również inni artyści: rzeźbiarze oraz trzech malarzy, w tym jeden z Nysy.
Nieznane jest pochodzenie drugiego ze snycerzy - mistrza Hansa, który dekorował pozostałe pomieszczenia zamkowe. Niektórzy badacze utożsamiają go, raczej bezpodstawnie, z Johannem Jandą, który miałby być Polakiem pracującym w Krakowie. To czesko-brzmiące nazwisko sugeruje, iż ów Janda również przybył z terenów o bogatszych tradycjach artystycznych - Śląska, Moraw lub Czech.
We wspomnianym kontrakcie Sebastian, stolarz królewski, zobowiązał się do wykonania stropu "nowego piętra ostatniego mieszkania" (tłum. z łac. za Kazimierzem Kuczmanem), który miał zawierać: 88 głębokich okrągłych i ośmiokątnych kasetonów, za które stolarz miał otrzymać po 5 florenów za każdy, 88 kasetonów płaskich na kształt krzyża, po 2 floreny za sztukę i 194 rzeźbione głowy, po 24 grosze za każdą. Nietrudno zauważyć, że wykonanie głów było najtańsze, nie tak tanie jednak, jak mogłoby się wydawać. W tym czasie bowiem 1 floren warty był 30 groszy, co dawało łączną sumę "za głowy" 155 florenów i 6 groszy, a za płaskie kasetony - 176 florenów. Różnicę w cenie należy tłumaczyć skomplikowanym kształetem kasetonów oraz potrzebą użycia większej ilości materiałów do ich stworzenia.
Dalej w kontrakcie wymieniony jest rzeźbiarz, który po 2 floreny za sztukę wykonać miał "poczwórne róże" do wspomnianego stropu oraz o połowę tańsze róże na kształt krzyża. Następnie wymieniono rachunki malarzy (koszt malowania głów jest nieznany, kasetony zostały wycenione po 30 groszy) i pozłotników, którzy od głowy otrzymywali po 15 groszy, a więc niewiele mniej od ich rzeźbiarza.
Wykonany przez Tauerbacha i jego pomocników strop, być może zaprojektowany przez samego Bartolomeo Berecciego, spłonął podczas pożaru Wawelu w 1536 roku, a więc tuż po ukończeniu. Został następnie odbudowany, również przez Sebastiana Tauerbacha przed 1540 rokiem. Badacze wielokrotnie zastanawiali się nad możliwą strukturą tego stropu, łączącego kasetony głębokie i płaskie, ukształtowane w formy ośmiokątne, okrągłe i krzyżowe.
Problemem pozostawała również kwestia autorstwa. Przypuszczano bowiem, nie bezpodstawnie, że Tauerbach jedynie sygnował kontrakt, a wykonanie głów podzlecił rzeźbiarzowi. Łużyczanin określony został bowiem w dokumencie jako "stolarz", a ta profesja również w XVI wieku nie wiązała się z wykonywaniem elementów figuralnych, a jedynie (lub aż) struktur dzieł snycerskich, ewentualnie prostych dekoracji. Rzeźbiarza głów Sali Poselskiej widziano więc w osobie wspomnianego mistrza Hansa, który pracował przy pozostałych wnętrzach zamku. Z drugiej strony jednak brak o nim jakiejkolwiek wzmianki w kontrakcie, a wykonanie głów zostało wyraźnie ujęte pod nazwiskiem Tauerbacha (dopiero wykonawca kasetonów z różami określony jest jako "inny rzeźbiarz"). Za Tauerbachem przemawia również fakt, iż rok przed jego śmiercią w jego pracowni istniało kilka rzeźbionych głów, stanowiących modele, wzory lub wadliwie wykonane egzemplarze.
Niewyjaśniona pozostaje również tożsamość zamawiającego dzieło. W najnowszej literaturze padło przypuszczenie, że mógł być nim biskup płocki, humanista i poeta, Andrzej Krzycki. Znany ze swoich kontaktów z dworem królewskim oraz obycia w Europie, był w stanie zainicjowac koncepcję takiej a nie innej konstrukcji stropu. Z drugiej strony nie można jednak wykluczyć udziału w jego powstaniu królowej Bony Sforzy, gdyż schemat stropu nawiązywał do dzieł włoskich, m.in. do znanego królowej z pewnością sklepienia Łuku Triumfalnego Alfonsa I w Castel Nuovo w Neapolu (ok. 1465). Naprzemienną konstrukcję kasetonów ośmiobocznych i na planie krzyża równoramiennego zastosowano także w stropie w antykamerze Palazzo Cancelleria w Rzymie z przełomu XV i XVI wieku.
Przez wiele lat wawelska struktura stropu kasetonowego wypełnionego głowami uchodziła wśród polskich badaczy za jedyną realizację tego typu w Europie. W ostatnich latach odnalezione zostały jednak analogie na zamku w Stirling (Szkocja, 1540-1542), a także na sklepieniu Zakrystii Większej katedry w Sigüenzie (Hiszpania, 1532-1561) i w nadloarańskim pałacu w Azay-le-Rideau (Francja, 1520-1528). Bliskim geograficznie odniesieniem pozostają również kamienne głowy w kluczach obramień katedry (XIV w.) oraz rzeźby ratusza (pocz. XVI w.) we Wrocławiu. Wreszcie, w sztuce Saksonii (blisko Łużyc!) istniała od średniowiecza przez wczesny renesans tradycja umieszczania głów w portalach - w kluczach lub nad tzw. niszami siedzeniowymi. Być może więc dekoracja stropu wawelskiego nie jest aż tak nowatorska, jak wcześniej przypuszczano, i sięga korzeniami północnoeuropejskiej sztuki gotyckiej.
Stropem wawelskim zachwycano się zarówno w XVII, jak i w XVIII wieku. Zachował się nawet jego dość dokładny opis z 1660 roku, przekształcony później przez Aleksandra Fredrę. Na początku XIX stulecia Wawel zamieniono na koszary wojsk austriackich, w związku z czym zaistniała potrzeba innego zaaranżowania zamkowych pomieszczeń. Salę Poselską podzielono na trzy mniejsze pokoje, a strop zdemontowano. Głowy uległy rozproszeniu. Około 30 z nich wykupiła księżna Izabela Czartoryska i umieściła w Świątyni Sybilli w Puławach. W 1869 roku 24 "głowy wawelskie" trafiły do Muzeum Rumiancowskiego w Moskwie. W tym czasie 6 innych okazów, być może również od Czartoryskich, nabył polski architekt Bolesław Paweł Podczaszyński. Po jego śmierci stały się one własnością Stanisława Tarnowskiego. Wdowa po tym ostatnim, Róża z Branickich Tarnowska, przekazała je w 1921 roku do zbiorów zamku wawelskiego. Rok później, na mocy traktatu pokojowego między Polską a Rosją na Wawel wróciły 24 głowy z Moskwy. Posłużyły one jako uzupełnienie kasetonów nowego stropu, autorstwa Adolfa Szyszko-Bohusza.
Słynny architekt i konserwator podjął się rekonstrukcji dawnego dzieła, jednak ówczesnym badaczom nie był jeszcze znany kontrakt Tauerbacha z 1535 roku, a co za tym idzie, opis rodzajów kasetonów. Wykonano więc kasetony jednolite -prostokątne, podobne do tych, jakie Szyszko-Bohusz umieścił w innych salach zamku. Zamówiono także rekonstrukcję pozostałych 164 głów u Xawerego Dunikowskiego. Z zamiaru tego jednak dość szybko wycofano, argumentując, iż nowe rzeźby mogłyby "zagłuszyć" te renesansowe, które znalazłyby się w zdecydowanej mniejszości.
Los pozostałych głów rozmontowanych przez Austriaków pozostaje nieznany. Poszukiwano ich na początku XX wieku m.in. w Laxenburg w Austrii, gdzie przesłuchano nawet najstarszego służącego, który "głowy wawelskie" pamiętał, jednak rzeźb nie odnaleziono.
Autor: Jakub Jagiełło, kwiecień 2011
• Dekoracja stropu Sali Poselskiej (tzw. głowy wawelskie)
Zamek Królewski na Wawelu
wykonanie: Sebastian Tauberach i jego warsztat
1535