Tymczasem obojętność kina polskiego wobec otaczającej rzeczywistości jest rzekoma, nawet w komediach – jak choćby w "Pieniądze to nie wszystko" Juliusza Machulskiego – zdarza się silne osadzenie akcji tu i teraz i stawianie pytań o najważniejsze kwestie społeczne. Nagrodzona za scenariusz na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni "Rysa" Michała Rosy, jeden z najdojrzalszych filmów polskich dekady, jest dobitnym zaprzeczeniem wspomnianej wyżej tezy: nie tylko podejmuje palący problem rozliczenia z komunistyczną przeszłością, ale nadaje mu wymiar uniwersalny w kategoriach etycznych. Można film Rosy postawić w nurcie dyskusji o potrzebie lustracji, czyli odsunięcia od wpływu na życie publiczne funkcjonariuszy aparatu represji władzy komunistycznej, ale jednocześnie można zobaczyć w nim przyczynek do rozważań na temat uczuć i relacji międzyludzkich.
Historia, jaka stała się dla Michała Rosy inspiracją, wydarzyła się naprawdę. W aktach Stasi, służby bezpieczeństwa NRD, znalazły się dokumenty opisujące jedną z akcji bezpieki: funkcjonariusz bezpieki wżenił się w rodzinę opozycyjnego polityka, by inwigilować działalność swego teścia. Powodzenie akcji okazało się wątpliwe – polityk zmarł wkrótce po ślubie córki, zaś agent wycofał się ze współpracy ze Stasi. Wiadomo, że nie była to praktyka odosobniona i właściwa tylko służbom specjalnym wschodnich Niemiec. Znany jest przypadek polskiego historyka Pawła Jasienicy, który – jak się okazało – poślubił współpracowniczkę Służby Bezpieczeństwa, donoszącą na męża.
Ale dojrzałość dzieła Rosy wynika przede wszystkim z tego, że w przedstawionej przez niego historii element lustracyjny wcale nie jest obligatoryjny. "Rysa" opowiada bowiem nie tyle o lustracji, ile o kryzysie zaufania między parą małżonków, ba – kryzysie uczuć, który może doprowadzić do zniszczenia ich związku. Podobną rolę w życiu bohaterów mogła odegrać zdrada, zadana świadomie krzywda czy też ujawnienie innej prawdy, jaka położyłaby się cieniem na dotychczasowym życiu zgodnego przecież małżeństwa.
Oto w jakiejś lokalnej stacji telewizyjnej były ubek ujawnia rewelację – znany i szanowany w środowisku profesor matematyki w latach 70. wżenił się, na polecenie Służby Bezpieczeństwa, w rodzinę pewnego opozycjonisty. Wiadomość o tym wywołuje szok u żony matematyka i córki opozycjonisty: ich małżeństwo, trwające od ponad 30 lat, zawsze wydawało się jej związkiem opartym na uczuciu i wzajemnym zaufaniu, jak więc ma się zachować wobec tak okrutnego zarzutu? Kobieta popada w psychozę, wyprowadza się z domu, wydaje się, że nie potrafi żyć obok człowieka, którego posądzono – słusznie bądź nie – o tak perfidną zdradę. On sam nigdy się do tego nie przyznał, ona zresztą nie umiała go o to wprost zapytać, woli szukać odpowiedzi na swoje wątpliwości u historyka-lustratora. Dowody domniemanej współpracy są doprawdy mało przekonujące, a 30 lat zgodnego pożycia szalenie trudno wymazać z pamięci. Tym większy ból, ale i tym szybsza atrofia uczuć. Czy istotnie w tym przypadku prawda, prawda bez względu na wszystko, ma moc wyzwolenia?
Zapytany o to Michał Rosa, odpowiedział na łamach miesięcznika "Kino" (9/2008):
"Tylko w ten sposób będziemy mogli zacząć funkcjonować normalnie. Jest to jednak problem, którego nie potrafię rozwiązać, ani sobie z nim poradzić i dlatego chciałem nakręcić ten film. Choć wiem, że dla poszczególnych jednostek prawda może być tragedią, w szerszej perspektywie – całego społeczeństwa – proces ten jest moim zdaniem niezbędny i zatrzymanie go byłoby jeszcze większym dramatem".
Ale recenzent "Kina", ks. Andrzej Luter, jest w swoich sądach ostrożniejszy:
"Rosa nie daje widzowi łatwych odpowiedzi, co najwyżej sugestie, i to stanowi o wielkości tego filmu: żadnej publicystyki i ideologii, pozostaje dramat konkretnych osób, personalizm w najczystszej formie. Siłą obrazu jest także artystyczne mistrzostwo: perfekcyjny scenariusz samego reżysera, ascetyczne aktorstwo Jankowskiej-Cieślak i Stroińskiego doskonale oddające sytuację człowieka, który nie może przezwyciężyć sam siebie; zdjęcia Koszałki wprowadzające w ten koszmarny dramat z jednej strony – jakby na zasadzie kontrapunktu – nutę poezji, a z drugiej coś z Bergmanowskiej mrocznej atmosfery egzystencjalnej. (…) Michał Rosa nie pozostawia widza bez nadziei, ale też niczego nie rozstrzyga. Po obejrzeniu filmu mam poczucie, że prawd naprawdę strasznych mówić nie wolno. Chodzi o te prawdy, wobec których człowiek jako ofiara niszczącego moralizmu jest całkowicie bezsilny".
- "Rysa", Polska 2008. Scenariusz i reżyseria: Michał Rosa, zdjęcia: Marcin Koszałka, muzyka: Stanisław Radwan, scenografia i kostiumy: Anna Jagna Janicka, montaż: Krzysztof Szpetmański, dźwięk: Piotr Domaradzki. Występują: Jadwiga Jankowska-Cieślak (Joanna), Krzysztof Stroiński (Jan, jej mąż), Ewa Telega (Beata, ich przyjaciółka), Teresa Marczewska (Hanka, ich przyjaciółka), Ryszard Filipski (Marczak), Jerzy Nowak (Leon), Kinga Preis (Zosia, córka Joanny i Jana). Produkcja: Filmcontract Ltd., Telewizja Polska S.A. – Agencja Filmowa, Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, współfinansowanie: Polski Instytut Sztuki Filmowej, dystrybucja Fundacja Film Polski. Czas wyświetlania: 95 min. W kinach od 19 września 2008 roku.
Autor: Konrad J. Zarębski, październik 2008 r.
Nagrody:
- 2008 – nagroda za scenariusz dla Michała Rosy na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni; Wyróżnienie Honorowe dla Jadwigi Jankowskiej-Cieślak oraz Krzysztofa Stroińskiego na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni; Nagroda za wkład artystyczny dla Michała Rosy na Festiwalu Młodego Kina Wschodnioeuropejskiego w Cottbus.