Kilkanaście kilometrów od Placu Czerwonego istnieje inny świat. Zamknięty dla postronnych, kompletnie zapomniany. Tu, na swałce, największym wysypisku śmieci w Europie, życie toczy się swoim własnym, okrutnym rytmem. Mimo że wstępu na teren wysypiska strzegą rosyjskie służby, za jego bramami mieszkają ludzie – bezdomni, samotni, pozbawieni wszystkiego.
Wśród nich jest dziesięcioletnia Jula. Tak jak pozostali dziewczynka żyje dzięki temu, co znajduje w śmieciach. Z kolejnych transportów wygrzebuje ubrania, jedzenie, kosmetyki, czasem stare radio, czy dywan. W punkcie skupu złomu metalowe rupiecie wymienia na flaszkę wódki. To jedyna waluta w tym miejscu.
Kamera Hanny Polak towarzyszy Juli przez 14 lat. Przygląda się dziewczynie, gdy ta przeżywa pierwszą miłość, gdy stacza się na dno, by następnie odbić się od niego i podjąć próbę wyrwania się z wysypiska.
Z 400 godzin dokumentalnego materiału, który na przestrzeni lat zarejestrowała reżyserka, powstała opowieść o nadziei, która ocala. W filmie Polak swałka przypomina bagno pochłaniające kolejne ofiary. Z każdym dniem zapadają się coraz głębiej. Kto raz trafił na wysypisko, najpewniej nigdy już go nie opuści. W tym pozbawionym nadziei świecie jedyną ucieczką staje się alkohol. Spośród kilkudziesięciu osób, które poznajemy w filmie Hanny Polak, wiele dziś już nie żyje – zginęły przygniecione przez buldożery, przejechane przez śmieciarki, albo zwyczajnie zamarzły po pijaku.
Opowiadając o ludziach wyrzuconych poza margines społecznej niepamięci, Polak unika łatwych ocen. Jej siłą jest empatia. To dzięki niej zyskuje zaufanie bohaterów. "Patrzą na nas jak na robaki" - mówi jedna z bohaterek, wspominając podróż autobusem. "- A przecież my też jesteśmy ludźmi, Hanna" - dopowiada, spoglądając w kamerę.