Kadr z filmu "Moja Wola", reż. Bartosz M. Kowalski /fot.HBO.
Mieszkają na warszawskiej Woli. W kamienicy socjalnej zajmowanej przez alkoholików i życiowych wykolejeńców. Kto mógł, dawno się stąd wyprowadził. Kamienica pustoszeje, wkrótce ma zostać wyburzona. Zostają w niej wyłącznie ci, którzy nie mają co ze sobą zrobić. Wśród nich są Bartek i Paweł. Znają się od wielu lat i jak sami mówią: poszliby za sobą w ogień. 21-letni Bartek, który wychowywał się w domu dziecka, po uzyskaniu pełnoletniości wraca do rodziców-alkoholików. Parę lat starszy Paweł mieszka obok. Jako nastolatek został ojcem, a dziś dzieli zapyziałe mieszkanie z partnerką i dzieckiem. Bartek pracuje w ubojni drobiu, całymi dniami parceluje mięso. Paweł nie ma pracy, amatorsko ćwiczy boks i chce zostać zawodnikiem mieszanych sztuk walki. Wkrótce ma wziąć udział w pierwszej, nielegalnej walce za pieniądze.
Debiutant, Bartosz M. Kowalski nie szuka socjologicznych uproszczeń. Nie interesuje go filmowa publicystyka, raczej opowieść o ludzkich emocjach, marzeniach i nadziejach. Owszem, "Moja Wola" jest opowieścią o trudnym losie ludzi zepchniętych na margines w społeczeństwie względnego dobrobytu. Debiut Kowalskiego jest historią ludzi, którzy nigdy nie mieli szansy na samorealizację, a już na starcie zostali pozbawieni kapitału kulturowego i elementarnej opieki. Ale w filmie młodego twórcy na pierwszym planie pozostaje nie problem i społeczne zjawisko, lecz ludzie.
Bo "Moja Wola" to historia marzenia i wielkiej determinacji. Pewnego dnia Bartek postanawia zdawać do szkoły kaskaderskiej. Rodzice nie zwracają uwagi na jego plany, a brat, który właśnie wyszedł z więzienia, wykpiwa jego pomysł. Jedynym, który wspiera młodego chłopaka w jego dążeniach, jest przyjaciel z sąsiedztwa. Wspólnie trenują w prowizorycznej siłowni, biegają, próbują się pojedynkować. Dużo rozmawiają. Dwóch dresiarzy raz po raz zdejmuje maskę, by pokazać oblicza naiwnych romantyków, prostych, wrażliwych ludzi. Pozwalają sobie na żarliwe deklaracje wiecznej przyjaźni, braterskie docinki, a nawet łzy wzruszenia.
Ten film powstał dzięki zbiegowi okoliczności. W 2010 roku Bartosz M. Kowalski jako drugi reżyser kręcił studencką etiudę gdzieś na warszawskiej Woli. Do jednej ze scen potrzebował dwóch groźnie wyglądających chłopaków. Miejscowi szybko pokierowali go do jednego z mieszkań. Paweł, Bartek i jego brat wystąpili w filmie, a po jakimś czasie zaprosili młodego twórcę na piwo, by dowiedzieć się więcej o szkole kaskaderskiej. Tak zaczęła się ich znajomość. Stąd też swój początek wziął filmowy debiut Bartosza M. Kowalskiego.
"Moja Wola" to kolejny debiutancki dokument wyprodukowany przez polski oddział telewizji HBO. Stacja, która od lat wspierała produkcję dokumentalną i finansowała m.in. znakomitego "Wojownika" Jacka Bławuta, od kilkunastu miesięcy konsekwentnie stawia na młodych dokumentalistów. To na antenie HBO premiery mieli "Kochankowie" Rafała Skalskiego o seksualności ludzi niepełnosprawnych, "Miliard szczęśliwych ludzi" Macieja Bochniaka śledzącego chińską karierę zespołu disco-polo Bayer Full i głośna "Miłość bez ustawki" Kamila Króla, której bohaterami była para zakochanych: fanatyczny kibic Śląska Wrocław i kobieta dopingująca Ruch Chorzów.
Debiut Kowalczyka to kolejny przykład udanej współpracy między prywatną telewizją a polskimi instytucjami odpowiedzialnymi za produkcję filmową. "Moja Wola" powstała we współpracy ze Studiem Munka, a autorem zdjęć, często niemal monochromatycznych, subtelnie przybliżających nas do filmowych bohaterów, jest Mateusz Skalski. Opiekunem artystycznym filmu został Jacek Bławut, jeden z najwybitniejszych dziś polskich dokumentalistów.
Muzykę do filmu Kowalskiego stworzył Angelo Badalamenti, wybitny amerykański kompozytor, ulubiony twórca Davida Lyncha (to on jest autorem soundtracku do serialu "Miasteczko Twin Peaks", a także pięknej ścieżki dźwiękowej do "Prostej historii"). I właśnie muzyka jest jednym z najmocniejszych elementów "Mojej Woli". Pulsująca, rytmiczna, czasem zaskakująco melancholijna i dyskretna oprowadza nas po egzotycznym, choć tak nieodległym świecie.
- Najistotniejsze było dla mnie ukazanie uczuć głównych bohaterów, ich najbardziej intymnych emocji. Chciałem, by widz się do tych chłopaków zbliżył, poznał ich i zrozumiał – mówił Bartosz M. Kowalski. Jego "Moja Wola" jest zaproszeniem do świata biedy i patologii. Ale dokument młodego twórcy to coś więcej niż pocztówka ze smutnej rzeczywistości, to także historia walki o marzenia. Jedna z finałowych scen, gdy Bartek w przebraniu żołnierza wykonuje kaskaderskie zadania, a na widok uśmiechniętego reżysera cały się rozpromienia, dostarcza oczyszczającego wzruszenia.
Premiera dokumentu "Moja Wola" odbędzie się 14 października o 21:50 w HBO. Film będzie można oglądać również w HBO GO od 14 października oraz w HBO HD od 15 października.