Dokument Rafała Skalskiego to opowieść o 30-letnim sprzedawcy samochodów z Bangkoku. Ball prowadzi życie pracoholika-hedonisty. Całymi dniami pracuje w salonie samochodowym, a noce spędza na imprezach pełnych narkotyków, alkoholu i seksu. Pewnego dnia młody mężczyzna postanawia wstąpić do klasztoru. Nie jest to oryginalna decyzja. W Tajlandii 70% mężczyzn wyświęca się na tymczasowego mnicha. Zgodnie z tradycją każdy prawdziwy mężczyzna powinien raz w życiu wstąpić do klasztoru i zostać buddyjskim mnichem, choćby na kilka dni.
Dla Balla jest to szansa na udowodnienie, że jest już dojrzałym mężczyzną. Chłopak porzuca hulaszcze życie stolicy i jedzie do klasztoru Wat Khun Samut Trawat, by na dwa tygodnie zostać buddyjskim mnichem. Tu poznaje opata, który przed laty był kryminalistą, ale przed wieloma laty wstąpił do klasztoru i został w nim już na zawsze. W klasztorze położonym nad brzegiem oceanu prowadzi on walkę z siłami natury – wciąż przebudowuje klasztorne budynki zalewane przez morze, którego poziom podnosi się z roku na rok. Opat postanawia postawić wielki pomnik Buddy, który ma uchronić klasztor przed siłami przyrody.
Dla mnie to taka duchowość w formie instant. My dużo rzeczy chcemy załatwić za jednym zamachem – szybko się zakochać, zrobić karierę, wiele osiągnąć. Niektórzy Tajowie tak samo traktują zostanie tymczasowym mnichem. Myślą, że teraz się zmienią, wejdą w głąb siebie, znajdą sens życia, wyciszą się” – mówi o swoim filmie Rafał Skalski w rozmowie z Urszulą Lipińską ze Spark Magazine.
Film Skalskiego to próba zrozumienia, co stoi za wyborem młodego człowieka wstępującego w szeregi buddyjskich mnichów. Czy dwutygodniowy pobyt to jedynie zabawa, chęć wypełnienia społecznego rytuału, czy też zaproszenie do duchowej przemiany.
Ci ludzie naprawdę odbierają święcenia, tak jak u nas święciliby się na kapłanów, a przez ten okres, kiedy są mnichami, cieszą się pełnym szacunkiem, takim samym jak mnisi długoletni. Potem mają rytuał „odświęcenia”, wypisania się i to nie jest żaden grzech, że opuszczają ten stan, odwrotnie niż u nas, gdzie opuszczenie kapłaństwa kończy się wykluczeniem z Kościoła” – mówi autor filmu.
Rysując na ekranie portret chłopaka szukającego dla siebie odpowiedniej drogi życiowej, Skalski jednocześnie opowiada o tajskiej kulturze, w której spotykają się żywioły ascezy i hedonizmu. Tajlandia widziana przez Skalskiego to miejsce, w którym dziki konsumpcjonizm zderza się z wielowiekową religijną tradycją, a od lat niezmienne społeczne rytuały stają się substytutem duchowych doświadczeń.
"Mnichem z morza" Rafał Skalski udowadnia, że posiada umiejętność wchodzenia w intymny świat swych bohaterów. Tak jak w "52 procentach" z 2006 roku tworzył poruszającą opowieść o rosyjskiej dziewczynce, która marzy o zostaniu baletnicą, a w "Kochankach" z 2009 roku zabierał widzów w intymny świat ludzi niepełnosprawnych, opowiadając o ich seksualności i uczuciach, tak tym razem pokazuje człowieka, który chce na chwilę wyłączyć się z życiowego wyścigu, by zrozumieć, czy na pewno chce brać w nim udział.
- "Mnich z morza" Scenariusz i reżyseria: Rafał Skalski. Zdjęcia: Filip Drożdż. Muzyka: Kuba Ziołek. Montaż: Filip Drzewiecki. Polska 2016.
Źródła: SparkMagazine, inf. własne. opr. BS.