Michael Willmann, fragment dekoracji freskowej kościoła św. Józefa w Krzeszowie, 1692-1696, fot. Jakub Jagiełło
Dla krzeszowskiego kościoła Michael Willmann wykonał kompleksową dekorację freskową wnętrza, pokrywającą sklepienia oraz ściany nawy i prezbiterium. Cykl malowideł obrazuje znaczenie św. Józefa dla teologii katolickiej.
Kontrreformacja na Dolnym Śląsku na dobre rozpoczęła się w latach 60. XVII wieku. Zaledwie kilka lat wcześniej katolicy odebrali protestantom użytkowane przez nich świątynie. W całym regionie było to około 800 kościołów. Na mocy układu z królem szwedzkim protestanci zachowali świątynie we Wrocławiu oraz w księstwach: legnickim, brzeskim, oleśnickim i wołowskim, gdzie władzę sprawowali książęta ewangeliccy - Piastowie lub Podiebradowie. Musieli je jednak udostępniać na potrzeby katolickich duchownych. W latach 60. rozpoczęły się fundacje nowych kościołów klasztornych oraz, co występowało znacznie częściej, modernizacje wystrojów starych świątyń. Franz Joseph Zeller zmodernizował wrocławski kościół św. Wincentego, w klasztorze cystersów w Lubiążu zatrudniono rzeźbiarza Matthiasa Knothe, a następnie Matthiasa Steinla, który był również współodpowiedzialny za wystrój kościoła klasztornego w Henrykowie.
Krzeszów pod rządami aktywnego opata Bernharda Rosy (1660-1696) nie mógł pozostawać w tyle. W latach 70. i 80. stara pocysterska świątynia uzyskała nowy wystrój autorstwa Georga Schröttera. W tym samym czasie na zachód od klasztoru powstała okazała kalwaria. Bernhard Rosa był również założycielem Bractwa Świętego Józefa, które szybko rozrastało się i po kilkunastu latach liczyło już kilkadziesiąt tysięcy członków. Zaistniała więc potrzeba budowy nowej świątyni. W 1690 roku opat krzeszowski zlecił Martinowi Urbanowi budowę jednonawowej hali emporowej w obrębie zabudowań kościelnych. Budowniczy (lub być może także i architekt) nie dotrzymał umowy i kościoła nie skończył. Prace powierzono więc Michaelowi Kleinowi z Nysy, który stworzył przestronną w środku świątynię, skrojoną wprost pod freski. Ich realizacją zajął się Michael Willmann.
W latach 80. XVII wieku Willmann był już malarzem bardzo znanym. Od prawie 30 lat związany z Lubiążem miał tam swój dom i pracownię. Wykonywał prace na zlecenie opatów Antona Freibergera, Ludwiga Baucha i Konstantina Beyera. Zasłynął cyklem "Męczeństwa apostołów", który tworzył od lat 60. do kościoła klasztornego w Lubiążu. W latach 80. dał się poznać jako doskonały freskant mimo, że wcześniej tworzył jedynie obrazy. Wykonana przez Willmanna dekoracja refektarza letniego z pewnością nie uszła uwagi krzeszowskiego opata.
Dla kościoła św. Józefa Michael Willmann wykonał kompleksową dekorację freskową wnętrza. Pokrywa ona sklepienia oraz ściany nawy i prezbiterium. Przy tak dużym rozmiarze prac niezbędni byli pomocnicy, których "śląski Apelles" miał kilku, m.in. pasierba Johanna Christopha Liškę oraz wnuka Georga Wilhelma Neunhertza. W krzeszowskim kościele pracował jednak tylko pierwszy z nich.
Opat Bernhard Rosa zamówił u Willmanna cykl malowideł o tematyce obrazującej znaczenie św. Józefa dla teologii katolickiej. Na kolebkowym sklepieniu wśród malowanej dekoracji naśladującej stiuk artysta zawarł przedstawienia przodków Józefa, Marii i Jezusa. Cykl rozpoczyna postać Abrahama w scenie "Ofiarowania Izaaka". Przemieszczając się w stronę prezbiterium napotkamy m.in. Salomona, Jana Chrzciciela, Zachariasza, Elżbietę, Joachima i Annę, by wreszcie zobaczyć Świętą Rodzinę. W lunetach sklepienia, a więc po bokach wspomnianych scen, zobrazowano dwunastu apostołów.
Przedstawieniom sklepiennym towarzyszą sceny z życia św. Józefa ulokowane w kaplicach bocznych. Przywołują modlitwę do siedmiu radości i siedmiu boleści Józefa, popularną wśród członków bractwa. Na ścianie północnej znalazły się radości, m.in. "Zaślubiny z Marią", "Zwiastowanie Józefowi", "Pokłon pasterzy" i "Apoteoza św. Józefa". Wśród smutków można odnaleźć m.in. "Wątpliwości św. Józefa co do macierzyństwa Marii", "Ucieczkę do Egiptu" i kończącą cykl scenę "Śmierci św. Józefa". Warto bliżej przyjrzeć się przedstawieniu "Poszukiwania noclegu" i postaci karczmarza, która w powszechnym mniemaniu uchodzi za autoportret Willmanna.
Cykl fresków dopełnia gigantycznych rozmiarów (30 m długości i 9,5 m wysokości) scena w prezbiterium. Przedstawia "Pokłon Trzech Króli" z rozbudowanymi wątkami pobocznymi. Centralne miejsce zajmuje Święta Rodzina, do której z obu stron zbliżają się władcy ze swoimi orszakami. Składają się nań różne postaci oraz zwierzęta, które Willmann często "przemycał" do rozmaitych scen. Mamy tu jednak jeszcze jedną postać w polu zarezerwowanym dla Świętej Rodziny, stojącą przy samym dzieciątku. To opat Rosa, ukazany jako współuczestnik Chwały Syna Bożego. Zazwyczaj fundatorów cechowała nieco większa skromność i nakazywali sytuować swoje wizerunki dalej od świętych. Nad przedstawieniem "Pokłonu Trzech Króli" rozpościera się niebo - anioły podpisane są imionami. Wśród Daromiela, Izefoniela i innych przedstawiony został również archanioł Michał trzymający diabła na uwięzi.
Cykl fresków miał służyć przede wszystkim bractwu, któremu przewodniczył krzeszowski opat. Stąd pokazanie genealogii św. Józefa oraz jego znaczenia w dziejach Kościoła. Skoncentrowanie się na tej postaci miało czytelny antyprotestancki wydźwięk w dwóch warstwach znaczeniowych. Po pierwsze: ze względu na sam fakt przywołania dziejów świętego, uznawanego przez luteran jedynie za postać historyczną. Po drugie - z uwagi na akcentowanie świętości Józefa poprzez przedstawienia biblijne, a więc walkę z argumentami ewangelików. Oczywiście, nie brak tu także popularnych w czasach kontrreformacji scen z apokryfów, jednak np. freski sklepienia nawy i prezbiterium w większej części bazują na Piśmie Świętym.
Dekoracja wnętrza krzeszowskiego kościoła to także popis możliwości twórczych Michaela Willmanna. Artysta malowidła ścienne wykonywał, jak się zdaje, niezwykle szybko, jedynie zarysowując czasem kontury postaci bądź przedmiotów. Szkicowe, lecz trafne pociągnięcia pędzla oraz dynamiczne pozy postaci składają się na intensywny przekaz emocjonalny, niezwykle ważny dla ducha odradzającego się kościoła katolickiego. Szczególnie dobrze jest to widoczne na przykładzie anioła w "Zwiastowaniu Józefowi" czy w "Pokłonie pasterzy". Czasem Willmann potrzebował jedynie kilku ruchów pędzla, by oddać jakąś mniej istotną postać w tle, bądź przedmiot – jak kapelusz w "Zwiastowaniu Józefowi". Tła zresztą najczęściej mają charakterystyczne rozmyte brązowo-czarne barwy z wyodrębnionymi jedynie konturami budynków i osób. Uważa się, iż jest to spowodowane nie tylko stylem, ale także pośpiechem twórcy, który miał tyle zamówień, że nie miał już czasu wykończyć fresków.
W Krzeszowie objawia się również zamiłowanie "śląskiego Apellesa" do malowania zwierząt, najchętniej koni. Niektóre z nich, zwłaszcza te w "Pokłonie Trzech Króli", są ukazane tyłem lub bokiem, co wpływa korzystnie na całą kompozycję tej wielkiej sceny. Do obrazowania zwierząt miał Willmann w historii św. Józefa wiele okazji: co rusz pojawiają się tu przedstawienia stajenki z wołem i osłem lub ucieczki z samym już tylko osłem, orszaki królewskie składające się z koni i wielbłądów, owce należące do pasterzy itd.
Cykl fresków w kościele św. Józefa w Krzeszowie należy do najlepszych dzieł śląskiego malarstwa barokowego. W świątyni tej wszystko zdaje się być podporządkowane malowidłom: poczynając od architektury, przez ambonę, na skromnym ołtarzu kończąc. Świadczy to dobitnie o uznaniu, jakim Michaela Willmanna darzył krzeszowski opat.
Autor: Jakub Jagiełło, listopad 2010
- Michael Willmann
Freski w kościele św. Józefa w Krzeszowie
1692-1696