Eseistka swoje refleksje buduje w oparciu o pisma krytyczne, jednak zawarte w nich opinie nie zawsze przyjmuje za prawdy objawione (choć chwilami sama ociera się o taką retorykę). Podąża własną drogą, samodzielnie próbuje znaleźć odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Niestrudzenie studiuje literaturę hiszpańską, włoską i angielską, sięgając do źródeł – co rusz podkreśla przy tym ułomność przekładu wobec oryginału ("przekłady mają zwykle krótkie terminy przydatności"). Czyta… a raczej wchłania każde zapisane słowo i przefiltrowuje je przez własny światopogląd. Zwykły opis dzieła malarskiego staje się u niej ekfrazą, a terakotową figurę Świętej Rodziny rzeźbi na naszych oczach. Ten nieposkromiony entuzjazm wydaje się trochę naiwny, ale czuć w nim ogromną pasję podpartą solidną wiedzą.
Autorka wyznaje, że bardziej kuszą ją życiorysy poetów niż ich wiersze ("bo wtedy jest szansa, że między nami »zaiskrzy«"), a w kręgu jej zainteresowań są głównie artyści tworzący w duchu katolickim. Trzeba przyznać, że biografie ukazuje nie mniej ciekawie niż same utwory, a wskutek poruszanych wątków na granicy zmysłowości i niewinności (może lepiej: cielesności i boskości, by być bliżej tematyce zbioru) rzeczywiście iskrzy. Należy też zaznaczyć, że trzynaście mini rozpraw – mimo że powstały na przestrzeni kilku lat – łączy się ze sobą w sposób dość naturalny. Dzięki powracającym ideom oraz artystom pojawiającym się w kolejnych odsłonach uporządkowanej całości staje się świadectwem pewnej ewolucji. Jest więc obecny stały rytm, który nie eliminuje, a wręcz podtrzymuje owe naprężenie.
Napięcie rodzi się w miejscach, gdzie Kwaśnicka konfrontuje zmierzchającą dominację mężczyzn w kulturze i wciąż nie w pełni docenioną rolę kobiet w jej tworzeniu. Znakomicie obrazuje to w części zatytułowanej "Wstyd Odyseusza": heros staje nagi przed Nauzykaą, całkowicie poddany jej urokowi.
"Tak właśnie kobiety oddziaływały i oddziałują na kulturę, przez samą swoją obecność. W synu rozpoznamy wielkoduszność matki, w mężu – inteligencję i ambicje żony (lub ich brak)."
Zbyt ryzykownym posunięciem byłoby nazwanie "Krwi z mlekiem" traktatem feministycznym. To raczej śmiały eksperyment przywrócenia (przyznania) kobiecie należnego miejsca w europejskiej kulturze. I jakże udany.
Tę fascynującą, pogłębioną, intelektualną podróż po Europie autorka kończy w swoim domu na krakowskim Zakrzówku. W tym najbardziej intymnym i wieloznacznym studium dzieli się z czytelnikiem refleksją nad przemijaniem. Takich osobistych wyznań i poszukiwań można znaleźć więcej na jej "blogu o kulturze" (kwasnicka.kresy.pl), na którym część tekstów ze zbioru miało swoją premierę (inne były publikowane w czasopismach m.in. "Pressjach", "Toposie", "Frondzie"). Właśnie "poszukiwaczom i odkrywcom" przyznawana jest Nagroda Literacka Czterech Kolumn, którą blogerka otrzymała w 2015 roku. Ponadto: Nagroda Identitas 2015, wyróżnienie Feniks 2015 i nominacja do Nagrody im. J. Mackiewicza – kto nie marzy o takim debiucie?
Marta Kwaśnicka – warto zapamiętać to nazwisko.
Agnieszka Warnke, styczeń 2016
"Krew z mlekiem"
Marta Kwaśnicka
Wydawnictwo: Teologia Polityczna, Warszawa 2014
Liczba stron: 160
ISBN: 978-83-62884-28-5