Trzydziestotrzyletni Błażej Pindel boleśnie odczuwa terror aroganckiej kultury młodości, wpełzającej w najintymniejsze sfery życia. Świat starych ludzi jest wyszydzany i schodzi do podziemia. Pewnego dnia konspiracyjna grupa emerytów, uznawszy Pindela za "wybrańca", wykonuje nad nim mistyczny zamach siekierą. Bohater przeobraża się w zdziadziałego Kolumba i wyrusza na tajemniczą wyspę, gdzieś w zaświatach. Wyspą rządzi dyktator, Wielki Bobas, a poddani niewolniczej pracy, wyklęci staruszkowie mumifikują młodzieńcze ciała najcudowniejszych okazów zachodniej cywilizacji, od Jamesa Deana, przez Brigitte Bardot, Jima Morrisona, po dzisiejsze gwiazdy popkultury. Misją Kolumba jest wywołanie geriatrycznej rewolucji i przywrócenie "starego świata".
Rebelia jest fantazmatyczną, na poły liryczną, na poły groteskową podróżą człowieka przez własne przemijanie i śmierć. Sieniewicz tworzy mitologię starości, zrodzoną z buntu wobec spychania jej w sferę tabu. W dogasającej egzystencji widzi lustro najpełniejszego człowieczeństwa, przesłaniane fałszywymi mirażami hedonistycznej estetyki. To opowieść o rebelii starców, którzy odważyli się sprzeciwić rzeczywistości permanentnego liftingu, by powiedzieć stanowcze: "Nie! Uważajcie, nadchodzimy!" To rok '68 à rebours.
Źródło: www.wab.com.pl
Zobacz również: "Wielki bobas patrzy" - Magdalena Boczkowska o Rebelii, "Twórczość" 3/2008
Książka została nominowana do Nagrody Nike 2008.
"Gazeta Wyborcza" prezentuje książki nominowane do Nagrody Literackiej "Nike":
STARUCHY W NATARCIU
Motto Rebelii Mariusz Sieniewicz ułożył takie: "Były to czasy, gdy młode twarze uchodziły za święte obrazy". Wiele się tu wyjaśnia - to opowieść o świecie zdominowanym przez młodość. Kto, jak bohater Błażej Pindel, dobiega trzydziestki, właściwie wchodzi już w wiek starczy, czyli stawia się albo raczej zostaje postawiony poza tzw. normalnym światem.
Grupa energicznych staruszków dostrzega Pindla, zwabia go i podstępnie dokonuje zamachu. Chłopak obrywa obuchem w głowę (ciężki cios siekierą zadaje babcia Raskolnica), trafia razem z dziadkiem Monte Cassino (ten w bejsbolówce Miami Heat) na tajemniczy statek i dalej przez szerokie morze na dziwną wyspę, na której starcy zajmują się mumifikowaniem młodych ciał, bo, jak się dowiadujemy z kart powieści, "mumifikacja ma być kwintesencją młodego życia". Na wyspie panują lokalne, dziwaczne porządki, to właściwie obóz pracy przymusowej, totalitarne królestwo Wielkiego Bobasa dozorowane przez agresywne monstra młodości - dziewłopców i chłopczynki. Nie docierają tam żadne wiadomości ze świata: "Jak słońce, świeci jeszcze? Jak woda, drzewa, ziemia, jak ludzie? Szczęśliwsi pod panowaniem młodości? Podobno już nie ma twista ani Brigitte Bardot? A Microsoft? (...) A co z cmentarzami? Nadal istnieją?" - Pindla wypytuje Panfoggi, od dawna mieszkający na wyspie. A Pindel czuje się niepewnie, nie bardzo wie, gdzie się znalazł, w ogóle nie bardzo wie, co jest grane: "Co to jest! (...) Wyspa starców, owszem. Ale bardziej wyspa geriatrycznych dziwaków, izolowanych szaleńców" - zastanawia się.
Po cóż mumie i po cóż wyspa? W jej centrum znajduje się mauzoleum młodości, "gigantyczna budowla przypominająca neorenesansową świątynię, wyrzeźbioną w kosmicznym meteorycie", nieopodal rozmaite "kiełbasiarnie, sortownie, pozornie i glansowalnie". Starcy jednak mówią: "Urządziliśmy ciałospiżarnię. Jeśli będziesz w potrzebie, nie krępuj się, mów. (...) Ta nasza twarda waluta, lepsza niż pieniądz, pewniejsza niż złoto". "Gawiedź poza wyspą dostała niezłego fioła - wyjaśnia Panfoggi. - Chcą wciąż być młodzi, więc poszukują odpowiednich części. Na przykład piersi. Nastoletnich i jędrnych. Mamy, mamy wedle życzenia. (...) Wystarczy tylko przyszyć". Z czasem, kiedy jedna z kobiet rodzi "bezsisiorka", dziecko niejasnej płci, dochodzi w jej obronie do starczego buntu, bo zabiorą (go, ją?) do mauzoleum, "jeśli znajdą, jeśli odbiorą, jeśli każą zmumifikować?". Bunt jednak sprawy nie kończy, bo potem bohatera czekają jeszcze kolejne "śmiertelne" komplikacje.
Temat został więc określony jasno i wyraźnie: Rebelia to pamflet na dyktaturę młodości, na ładny uśmiech i buzię bez zmarszczek, na powszechne, głupie złudzenie, że zawsze można i należy być pięknym i szczęśliwym. Narracja jest poprowadzona grubą kreską, nie ma tu psychologii ani realizmu, bo też, skoro to pamflet, nie miało ich być. Świat w Rebelii odbija się krzywo i karykaturalnie. Groteskową, fantastyczną i pastiszową aurę powieści podkreślają kolejne pomysły, jawne aluzje i kpiny, także literackie (np. do Ody do młodości albo do Houellebecqa). Jest ich sporo: wspomniana Raskolnica, stary rajdowy trabant, wspomnienie dziecka z dawnej premiery Brzdąca Chaplina, sentymentalne śpiewy przebojów Mieczysława Fogga albo lokatorzy upiornego mauzoleum - od "Charlesa Mansona, wybawcy ludu", po "Barbarę Handler, Barbie".
Autor: Marek Radziwon - wiadomosci.gazeta.pl, 21 czerwca 2008