Masecki od dawna nosił się z zamiarem nagrania fug Jana Sebastiana Bacha. Gdy w 2007 roku przebywał w Londynie, po raz pierwszy w jego głowie pojawił się pomysł, żeby wykonać je w taki sposób, jaki słyszymy na płycie. Bardzo długo szukał odpowiedniego instrumentu. Najpierw myślał o pianinku Wurlitzer, potem o klawesynie. Stanęło na starym Steinwayu jego babci. Fortepian został specjalnie przygotowany, żeby jego brzmienie przypominało stare instrumenty. Ale to nie wystarczyło Maseckiemu. Postanowił barokowe utwory nagrać na dyktafonie na taśmę.
Przez pięć lat grał fugi na różne sposoby. Wielopiętrową, polifoniczną strukturę utworów przefiltrowywał przez kolejne – obiektywne i subiektywne - czynniki. Tłumaczył: - Moje nagranie złamie konwencję wykonywania klasyki w sposób jednoznacznie doskonały, kiedy dźwięk jest wypieszczony przez studia nagraniowe. Moim zdaniem to buduje ścianę między słuchaczem a wykonawcą.
Pianista, który zawsze wymyka się próbom jednoznacznego zaklasyfikowania go, i tym razem zaskoczył. Dźwięk z początku sprawia wrażenie stłoczonego, zabrudzonego. Ale po kilku taktach przewrotna taktyka Maseckiego sprawdza się: przestajemy zwracać uwagę na jakość nagrania. Skupiamy się muzyce. Ważniejsze od tego jak, staje się to co słyszymy i dokąd nas to prowadzi.
Trudno zarzucić pianiście brak szacunku dla zapisu nutowego. Wręcz przeciwnie - wydaje się, że właśnie tak pieczołowite przygotowanie koncepcji wykonania arcytrudnych utworów stawia Maseckiego w rzędzie wizjonerów, nie odtwórców.
"Die Kunst der Fuge. Bach/Masecki" to także kapitalny pokaz wirtuozerii. Wiem, że pianista nie znosi tego określenia, ale tutaj nabiera ono innego znaczenia. Muzyk, który ma na koncie współpracę z czołówką sceny jazzowej i alternatywnej w Polsce, mógłby doświadczyć poważnych problemów warsztatowych przy pierwszym podejściu do Bacha. Te dźwięki dzieli kilka epok, wiele stylistyk i wrażliwości. Ale te różnice nie istnieją dla Maseckiego. Z ogromną erudycją dawkuje dynamikę i uderzenie na przestrzeni kilkunastu fug. Doskonale rozumie istotę muzyki barokowej, która nie jest obliczona na efekciarstwo, tylko na żmudne studiowanie piekielnie trudnych przebiegów w obrębie kilku różnych głosów. Napięcie pojawia się samo, jak światłocień dźwięku.
O rezultacie sam Masecki - artysta wiecznie poszukujący - woli się nie wypowiadać. Mówi tylko, że tego nagrania nie może słuchać. Ideał tej muzyki wciąż ma głowie.
Marcin Masecki
Die Kunst Der Fuge
LADO Abc, 2012