Jeziorek zaczął fotografować po powrocie z Indii, gdzie spędził kilka lat i, jak mówi, "zrobił się ciekawy Polski". Starsi ludzie, których spotykał w czasie podróży, sugerowali mu, by pokazał prawdę; młodsi obawiali się, że ich obśmieje. On sam przyglądał się widokom bez wyraźnej tezy.
Gdy ogląda się efekt jego pracy, widać, że zrezygnował z poszukiwań mocnych obrazów czy symboli, które odbiorców przykują konkretem. Wszystkie zdjęcia z tej serii układają się w nieskładne, przypadkowe studium polskiego krajobrazu. Są pielgrzymi w Częstochowie, jest alternatywna młodzież z Off festivalu w Katowicach. Są rzeczy, które dziś wydają się stałymi elementami pejzażu: kolorowe dachy domów, blokowa pasteloza czy potężne estakady, pod którymi kwitnie mały biznes.
Po kilkudziesięciu dniach podróży Jeziorkowi zaczął szwankować sprzęt, obiektywy przestały ostrzyć.