Ładeczek Lajzer i Ineczek to dwaj przyjaciele z domu publicznego – tam się poznali, gdy mieli po kilka lat. Odważni i zbuntowani chuligani, którym sprytu i fantazji pozazdrościłby sam Al Capone. Po warszawskim półświatku lat 30. i 40. oprowadza ten pierwszy. Za nim ślepo podąża czytelnik wabiony tajemnicą. Choć momentami dostaje zadyszki, to jak już złapie odpowiedni rytm, wyprzedza prowodyra, przewiduje następny ruch. Natomiast gdy bliżej pozna jego mroczne usposobienie, co ułatwia dość przejrzyście oddany rys psychologiczny, niewiele jest w stanie go zaskoczyć.
Utwór ciągnie się trochę jak serial i to bardziej obyczajowy niż kryminalny. Wprawdzie czyta się go całkiem przyjemnie, niemniej od rozdziału do rozdziału, bez niecierpliwego wyczekiwania na dalszy rozwój wypadków. Historia sprawia wrażenie – jak się później okazuje mylne – opowieści relacjonowanej na bieżąco, pozbawionej myśli przewodniej, a tylko wyliczającej kolejne przygody dwóch bohaterów. Czytelnik może i domyśla się, że coś za tym wszystkim się kryje, ale jego podejrzenia gubią się gdzieś w natłoku zdarzeń i szemranych postaci. Narrator dopiero na końcu odkrywa karty – nieco za późno, by delektować się skądinąd zmyślną intrygą. Gdyby wcześniej wprowadzić kilka nagłych zwrotów akcji, lektura byłaby więcej niż interesująca.
O ile więc główny wątek nie jest najmocniejszym ogniwem, to powieść broni się w szczegółach. I to brawurowo. Włamania i kradzieże, porachunki gangsterskie, oszustwa i fałszerstwa na szeroką skalę. Do tego drobiazgowe opisy morderstw z zemsty i dla przykładu, zasady dziedziczenia bandyckiego fachu, a także specyficzny, uliczny kodeks honorowy. Słowem – gotowy materiał do rubryk kryminalnych i vademecum przestępcy w jednym.
"Czarny charakter" to także galeria barwnych osobowości. Stachniak portretuje cwaniaków wspinających się po szczeblach gangsterskiej kariery, począwszy od drobnych kieszonkowców i poborców haraczu, na płatnych zabójcach skończywszy. Robi to o tyle wiarygodnie, co żartobliwie. Postaci, które wśród mieszkańców Warszawy budziły strach, czytelnik obdarzy sympatią lub minie obojętnie. Jedynie główni bohaterowie są literacką kreacją. Doktor Łokietek, Tata Tasiemka i wielu innych istniało naprawdę. Autor dużo czasu poświęcił na zgłębienie tematyki, wczytywał się w prace historyków i artykuły lokalnych gazet. Nic więc dziwnego, że stworzona przez niego mafijna sieć powiązań i sensacji wypada tak przekonująco. Znakomicie opisane tło oddaje atmosferę kryminalnej stolicy, toteż jeżeli nie dla samej fabuły, to dla walorów poznawczych warto sięgnąć po książkę.
Klimatem zahacza ona o "Złego" Leopolda Tyrmanda, czasowo kończy się tam, gdzie kultowy kryminał się zaczyna. Obie dedykowane są Warszawie, u Stachniaka nawet trzem: przedwojennej, okupowanej i stalinowskiej. W tym literackim tryptyku niebagatelną funkcję pełni topografia miasta, którego ulice, bazary, speluny i zniszczone kamienice zamiast ograną scenerią, stają się elementem strategii. Wskazana jest zatem lektura z mapą stolicy w ręku.
"Czarny charakter" nie uniknie też porównań do wydanego kilka miesięcy wcześniej "Króla" Szczepana Twardocha. Między nimi można znaleźć wiele analogii, jednak o wiele ciekawsze są różnice. Z tej samej materii zaprawiony w bojach pisarz ze Śląska ulepił powieść ciężkiego kalibru, natomiast literacko nieopierzony warszawiak z ulicy Twardej raczej się nią bawi. Podczas gdy Twardoch skupia się na podziałach oraz psychice swojego bohatera, u Stachniaka dominuje aspekt socjologiczny. Jeżeli "Król" jest ponury, to "Czarny charakter" mimo wszystko działa antydepresyjnie.
Lekkości narracji dodaje czarny humor, a stylizację językową uwydatnia szyk przestawny wypowiedzi. Wisienką na torcie jest słowniczek wyrazów używanych w gwarze warszawskiej minionych lat. Stachniak nie przesadza z tym barłożeniem (mówieniem po warszawsku), swobodnie wplata mowę waltarską (język złodziejski) w powszechną polszczyznę, ale i tak efekt końcowy sprawia wrażenie komunikowania jakimś kodem, znanym tylko wtajemniczonym. Na szczęście znaczenie wielu słów zdradza kontekst, więc nie trzeba co chwilę zaglądać do indeksu. Wszak wtedy łatwo przeoczyć kilka wdzięcznych zwrotów np. "otrzepać pantofle na dyndówce" (zostać powieszonym) czy "zająć komuś szumowiskiem po ligarach" (uderzyć kogoś pałką po nogach). Określeń tych jest znacznie więcej i w dużej mierze to one nadają koloryt powieści.
Portret pamięciowy brudnej i niemoralnej Warszawy może uwieść czytelnika spragnionego ryzyka i przygód, a zwłaszcza końcowa, pokerowa zagrywka w wykonaniu Stachniaka może się podobać. Jednak to sposób opowiadania - z biglem, ciut kąśliwy i orzeźwiający, mimo że niedzisiejszy, dominuje nad samą historią.
Autorka: Agnieszka Warnke, kwiecień 2017
Łukasz Stachniak
"Czarny charakter"
Wyd. Znak Horyzont, Kraków 2017
Liczba stron: 544
ISBN: 978-83-240-4206-7