| | Lidia Amejko Męka Pańska w butelce To druga sztuka autorki urodzonej w 1955 r. Jej debiutem dramaturgicznym był monodram Gdy rozum śpi - włącza się automatyczna sekretarka (podobnie jak Męka drukowana w "Dialogu"). Sztuka nie jest duża, choć poprzez inscenizację może zostać rozbudowana w pełen spektakl. Występują: Uriel da Costa i Gumajka w rolach głównych, a także Longinus i Stefaton w rolach epizodycznych. Druk: "Dialog" nr 10/1995. |
Streszczenie życiorysu głównego bohatera sztuki Uriela - a może Gabriela - d'Acosty zajęłoby nam więcej zapewne miejsca niż sama sztuka. Nie jego biografia jednak jest przedmiotem tego streszczenia, a jedynie zaznaczenie, że ta krótka sztuka, bo zajmująca dwadzieścia kilka stron, została napisana z pełną świadomością odniesień historycznych, religijnych i filozoficznych związanych z tą postacią. Ale jakże dowcipnie i mądrze przetworzonych! Sztukę można uznać za skrótową przypowieść o niełatwym życiu sceptyków i niedowiarków i choć posługuje się środkami pozornie całkowicie realistycznymi, za realistyczną uznać jej nie podobna.
Jesteśmy w siedemnastowiecznym Amsterdamie, ale tak naprawdę potrzebny jest tylko twardy bruk uliczny, by odegrać pierwszą ze scen. Uriel ma kłopoty z przedstawieniem swojej osoby. Monologuje i słucha go chyba tylko sam Bóg: "O, Panie, gdyby jedno przywierało do drugiego [imię do bytu] równie ciasno i żarliwie, jak kolana Fransimy do moich pośladków... człowiek nie błądziłby tak straszliwie w poszukiwaniu prawdy o sobie!" Jako chrześcijanin był Portugalczykiem, ale wcześniej, po rodzicach, był Żydem, ale ponieważ jako Portugalczyk "siłą rzeczy" stał się chrześcijaninem a był Żydem, uznano go za marrana. Wtedy zaś wolał już zostać Holendrem, ponieważ jako taki "mógł być Żydem". W takim to skrócie autorka i jej bohater rozprawiają się z historią nietolerancji, inkwizycji, a także z podłym życiem wolnomyślicieli, jak też... Żydów.
Uriel był filozofem, handlarzem, buntownikiem (potem już skruszonym) i heretykiem. "Prawda rozłazi się po mnie we wszystkie strony" - mówi. Jak mrówki. Pewnego dnia doszedł do wniosku, że dusza nie jest nieśmiertelna, jest tylko metalowym prętem, na który "nadziewa się ochłapy życia". I Pan Bóg go skarał.
Oto znajdujemy się na śmietniku, pod koniec XX wieku. Uriel jest metalowym prętem, którym druga bohaterka sztuki, Gumajka, wali o kubły i kontenery na śmieci, szukając jadła, i co tu dużo gadać, jakiejś butelczyny, by ukoić swoje "metafizyczne" smutki.
Gumajka, podobnie jak Uriel w poprzedniej scenie, ma swoiste poczucie humoru. Filozofuje, posługując się dość niewybrednym, ale scenicznie barwnym językiem. Cały czas przemawia do Uriela, czyli do swej niezawodnej laski. "Skoro już zostaliśmy przenicowani na lewą stronę rzeczywistości - cieszmy się ze skarbów, jakie nam zsyła strona prawa". Znajduje kawałek rozbitej filiżanki, a właściwie jej ucho, co komentuje z wrodzoną sobie prostotą: "W tym kuble, pod zamkniętą pokrywą, dokonują się najbardziej wyuzdane i zuchwałe przenośnie, a rzeczywistość zażywa tu wolności, jakiej nawet Ty, o Panie nasz (...) nie miałeś w czasie sześciu dni stworzenia".
Gumajka grzebie w śmieciach i komentuje - świat i swoje życie. Straciła kogoś bliskiego, musiała znaleźć dla niego buty, a może i garnitur, na śmietniku, a teraz pożywia się w towarzystwie "osobliwego kawalera", "ale twardszego by nie znalazła".
I ona, jak Uriel kiedyś, doświadcza samotności. I od razu się na nim poznała, jak go znalazła na śmietniku. "Takich dusz, jak twoja, teraz już całkiem nie robią. Tylko jednorazówki". W Ameryce to nawet z papieru. Żeby nie niszczyć środowiska: "A to ci dopiru, dusza z papiru".
Na taki wywód Uriel nie mógł pozostać obojętny. Zwraca się do Pana Boga (Gumajka go chyba nie słyszy): "Ty, Panie, potrafisz dowodzić swoich racji". Ale nie popuszcza. Wyszło na jego. Dusza jest materialna i przydaje się do niejednego - szczury pogonić, w śmieciach pogrzebać, intruzowi pogrozić. A Gumajka nie jest zła. Nawet śmieci chciałaby zbawić. Bo porządek musi być w odkupieniu.
Uriel buntuje się, nie chce szukać butelki, w której Gumajka mogłaby utopić swoje smutki. Ale cóż, znajduje ją. Tyle że nie ma w niej ani krzty alkoholu, za to jest cały świat. A więc święta Góra, u stóp której Longinus i Stefaton sprzątają śmieci. Powyżej nich - trzech ukrzyżowanych. Ten najwyższy cuda robił, za to go ukrzyżowali. "Ale trudno prawdę pochwycić, tak straszliwie rozproszyły się teraz przyczyny i skutki". Nie wiadomo, gdzie początek, gdzie koniec, kto czyją biografię przeżywa i co za widma krążą po ziemi. Stefaton znajduje pocieszenie w słowach Longinusa, że kiedy Najwyższy wróci, wszystko będzie w jednym. Ale ten nagle buntuje się. Nie chce już tkwić w butelce przez kolejnych wiele, wiele lat. Mówi: "Ja się już drugi raz uwięzić nie pozwolę, w żadnej prawdzie, żeby nie wiem jaka była" i chce przebić bok Najwyższego, tak jak to robił przez tysiące lat w butli zamknięty. Nie znajduje włóczni.
Bo to Gumajka, pijana, ale z wolna dochodząca do siebie, nie daje sobie zabrać swojego pręta. I oto Uriel wraca. Jest ubrany wytwornie. Postanawia odwołać to, co wcześniej napisał, i wypowiedzieć się w sprawie długowieczności duszy. Nie zostawi jednak Gumajki. Ona potrafi i ugotować, i posprzątać, i poprać, a "w życiu porządek najważniejszy". Odchodzą razem w siedemnastowieczny Amsterdam. Co ich tam czeka?
"Trudno powiedzieć" - puentuje Lidia Amejko.
Dorota Jovanka Ćirlić "Dialog" Miesięcznik Poświęcony Dramaturgii Współczesnej styczeń 2002 | |