Lata 70., w Polsce trwa epoka Edwarda Gierka, dobrobytu na kredyt. Na pytanie pierwszego towarzysza "No to jak, towarzysze, pomożecie?", społeczeństwo odpowiedziało gromkim "Pomożemy!". Tak przynajmniej twierdziła propaganda. W budowie nowej komunistycznej Polski, zwanej "drugą Polską", większą pomocą okazały się kredyty zaciągane na Zachodzie i zakup zagranicznych technologii. Za tym szła pozorna, naskórkowa okcydentalizacja kraju. Dzięki upowszechnieniu się telewizji główną tubą władzy stał się "Dziennik Telewizyjny". Kolejnym gospodarskim wizytom pierwszego sekretarza w zakładach przemysłowych, towarzyszyły slogany o "cudzie gospodarczym" i "dynamicznym rozwoju". Gierek przekonywał obywateli, że Polska jest dziewiątą potęgą świata.
W 1973 roku nie było jeszcze wielu oznak upadku gierkowskiej polityki ekonomicznej. Na początku dekady Krzysztof Wodiczko, artysta i projektant, absolwent wzornictwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, pracował w Polskich Zakładach Optycznych. Wspólnie z inżynierem Krzysztofem Meissnerem chciał wziąć udział w konkursie na projekt roweru ogłoszony przez jedną z japońskich firm. W trakcie prac nad konkursowym prototypem Wodiczko całkowicie zmienił koncepcję. Po latach wspominał:
"Wyprodukowaliśmy masę różnych propozycji, takich mięśniowych, mechanicznych, opartych na tłumaczeniu pracy ciała ludzkiego na ruch postępowy. W pewnym momencie zobaczyłem jednak, że już mnie to nie interesuje."
Musiał porzucić prace nad rowerem. "Krzysztof, ja się wycofuję, dlatego że ten pojazd, który przychodzi mi do głowy, ma jakiś inny wymiar" - miał powiedzieć swemu partnerowi.
Kierunek, w jakim poszły poszukiwania Wodiczki, zaskakiwał i z pewnością nie spełniał warunków konkursowych. Ich efektem był pierwszy z "Pojazdów" stworzonych przez artystę, przeczących logice projektowania.
"Pojazd" Wodiczki to kilkumetrowa platforma na czterech kołach. Pojazd porusza się ruchem prostoliniowym, jednostajnym i tylko do przodu. Autor chodząc tam i z powrotem po przechylonej platformie powoduje jej ruch, co poprzez system przekładni i linek powoduje obrót kół i jazdę do przodu.
Nietypowy wehikuł działał powoli - by poruszyć go o dziesięć metrów, trzeba było pokonać na platformie dwadzieścia metrów. Niezależnie od kierunku ruchu pieszego, niczym gospodarka w języku propagandy, "Pojazd" mógł się poruszać jedynie w "słusznym" kierunku, czyli "do przodu".
Projekt Wodiczki nie był prototypem stworzonym z myślą o wdrożeniu go do masowej produkcji i powieleniu w tysiącach egzemplarzy. "Pojazd jest przeznaczony wyłącznie do użytku autora" - zastrzegał artysta. Podobne zastrzeżenie towarzyszyło "Instrumentowi osobistemu" Wodiczki z 1969 roku. Rodzaj hełmu-słuchawek, zaopatrzonego w specjalne czujniki-mikrofony, noszony przez artystę powodował "przekształcanie dźwięków z otoczenia". Jak zauważa Luiza Nader, "instrument powodował rodzaj narcystycznej regresji - odcięcia się od obiektów zewnętrznych i koncentracji na iluzorycznym obrazie Ja". Technologia i jej rozwój zostały posunięte do granic absurdu.
W 1973 roku Krzysztof Wodiczko poruszał się swoim "Pojazdem" po ulicach Warszawy. Fotografie ukazują go przechadzającego się po platformie przemieszczającej się na Saskiej Kępie i w znajdującym się nieopodal Parku Skaryszewskim. Chodzący raz w jednym, raz w drugim kierunku, przyjmował postawę myśliciela-perypatetyka, lubiącego spacerować w trakcie rozmyślań.
O czym rozmyślał Wodiczko kierując "Pojazdem", który, jak pisał Andrzej Turowski, miał "więcej z marzenia Letatlina niż z błyszczących powierzchni i aerodynamicznych kształtów współczesnych bolidów"? O nieuniknionym postępie? W jednym z wywiadów udzielonych po latach, artysta wspominał:
"Wszystkie slogany, które widzieliśmy wokół siebie, głosiły, że dogonimy Zachód, że przyspieszamy. Postęp był zagwarantowany pod warunkiem, że wszyscy, nie wyłączając inteligencji i artystów, poddadzą się tej maszynie, że intelektualnie i fizycznie będą ją ożywiali."
Artyści byli także włączani w mechanizmy państwa postępu. W swoich projektach z tego okresu, a zwłaszcza w geście opuszczenia galerii i próbie innego doświadczenia rzeczywistości, Wodiczko wskazywał na kierunek, w którym jego zdaniem powinni zmierzać artyści. Było nim zerwanie z wąsko rozumianą autonomią sztuki, jej izolacją. Jak mówił w jednym z wywiadów:
"Artyści PRL-u popierali system nie wtedy, kiedy siedzieli nad chałturami przed południem, lecz gdy wieczorem, przy kawiarnianym stoliku wygłaszali zasadnicze sądy o istocie sztuki, uciekając od brudnej sytuacji, która trwała wokół. (...) Była to legitymizacja systemu, przyjęcie daru limitowanej swobody."
Łukasz Ronduda określił "Instrument osobisty" jako "metaforę technokratycznej i autorytarnej Polski epoki Gierka, tzw. Polski postępu". Podobną metaforą stawał się "Pojazd". Dodajmy: metaforą niesłychanie ironiczną. "Pojazd", który zamiast przyspieszać, dokonywał spowolnienia ruchu, był antytezą propagandowej wizji rozwoju.
Nieco odmienną interpretację "Pojazdu" proponuje Luiza Nader w książce Konceptualizm w PRL-u. Badaczka widzi w wehikule Wodiczki próbę stworzenia alegorii obowiązującej wówczas wizji historii jako "marksowsko-heglowskiej utopii linearnego postępu, napędzanej dialektycznym ruchem klasowego konfliktu", ale także uwikłania twórcy w tak rozumianą logikę historycznych przemian. Nader twierdzi, że
"alegoryczność [projektu] odnosi się również do ambiwalentnej sytuacji artysty neoawangardowego, tworzącego niejako wewnątrz logiki dialektycznego materializmu". Stworzenie wyizolowanego pola sztuki w ramach rzeczywistości jest utopią, bowiem "hasła autonomii (...) wpisują się w dialektyczną logikę marksistowskiego historyzmu, stanowiąc element binarnych opozycji, na których zbudowane jest myślenie dialektyczne".
W "Pojeździe" Nader dostrzega jednak także możliwość zanegowania wizji historii jako linearnego postępu. Odrzucenie nastąpić może... "poprzez zejście z pojazdu". "Pojazd" Wodiczki został umuzealniony, czyli unieruchomiony. Zaparkowany na stałej wystawie kolekcji Muzeum Sztuki w Łodzi. "Dynamiczny rozwój" epoki Gierka wyhamował szybciej, niż się spodziewano. Chwilowo ożywiona wiara w hasła postępu nie trwała długo.
Autor: Karol Sienkiewicz, grudzień 2009
Krzysztof Wodiczko
"Pojazd"
1973
wł. Muzeum Sztuki w Łodzi