Twórczość Norwida i Różewicza, z różnych wprawdzie epok literackich, cechuje ta sama pasja odkrywania nowych form wyrazu. Taka idea przyświecała także poszukiwaniom teatralnym Kazimierza Brauna. Jego wnikliwe odczytania sceniczne oprócz niezbędnego warsztatowego przygotowania wymagały intelektualnego skupienia i drobiazgowej pracy w przedzieraniu się przez kolejne warstwy sensów i krzyżujących się znaczeń.
Od początku swej drogi twórczej Tadeusz Różewicz rozpoznawał procesy rozpadu kultury, poezji, teatru i diagnozował je, opisywał jako zdekomponowane, zdekonstruowane. Brał udział w procesie "rozrzucania" świata, literatury, teatru – aby dojść do marzenia o świecie scalonym, o bohaterze scalonym.
Teatr polski zawdzięcza Braunowi wiele nowatorskich rozwiązań scenicznych. Do jego niewątpliwych zasług należy zaliczyć umiejętność partnerskiego porozumienia z Różewiczem. Konsultował z autorem wystawienia kolejnych jego utworów; jeszcze ściślej współpracował z nim jako dyrektor Wrocławskiego Teatru Współczesnego (1975–1984).
Otrzymałem dar nieba, historia uśmiechnęła się do mnie, spotkało mnie niezasłużone szczęście: mniej więcej w podobnym czasie, gdy jako młody reżyser rozpoczynałem swą drogę przez teatr, dramaty zaczął pisać, już wtedy wielki i uznany poeta, Tadeusz Różewicz. Tak się stało, że znalazłem się jakoś blisko niego, blisko źródła ogromnej twórczej energii. Dane mi było z niej czerpać. Nie od razu zrozumiałem, jak ważne są dla teatru sztuki Różewicza, jak mogą mnie samego wzbogacić. Gdy do tego dojrzałem, gdy udała się pierwsza moja z nim współpraca, moja dalsza droga teatralna zaczęła być znaczona, jak drogowskazami, kolejnymi premierami jego sztuk.
Spotkania obu twórców aż się prosiły o odpowiedni zapis, który wkrótce powstał. "Teatr Różewicza" został w 1983 roku przyjęty do druku przez Wydawnictwo Ossolineum, które, niestety, książki nie wydało. Oba maszynopisy powierzone wrocławskiej oficynie w dziwny sposób "wyparowały", w równie tajemniczych okolicznościach zniknęły również dalsze dwa z archiwum warszawskiej szkoły teatralnej.
Obie państwowe instytucje zignorowały i zaprzepaściły wysiłek Kazimierza Brauna, pozostawiając autora bez egzemplarza jego pracy. Czasy w naszym kraju były wtedy, jak wiadomo, trudne. Szykanowany przez partyjnych nadzorców od kultury, utracił dyrekcję Wrocławskiego Teatru Współczesnego i udał się na wymuszoną emigrację - o czym zresztą z przekorną swadą opowiada z dystansu lat w posłowiu do "»Mojego« teatru Różewicza".
Utratę wcześniejszej wersji książki autor odrobił teraz z nawiązką, którą przyniósł upływ czasu. Poprzedni tekst mógł objąć najwyżej 12 premier różewiczowskich tekstów w interpretacji Brauna. W nowszym tomie znalazły się omówienia siedmiu dalszych, w tym sześciu wystawionych za granicą.
Ma to swoje odwzorowanie w układzie nowej książki, z obszerną częścią pierwszą "Grand drame – Grand théâtre", opracowaną przez Justynę Hofman-Wiśniewską.
Pisze Hofman-Wiśniewska: "Kazimierz Braun ma własną definicję teatru, w której zamyka się formuła stosowana w dramacie – literaturze przez Tadeusza Różewicza. »Teatr jest to proces międzyludzki ukształtowany artystycznie« – mówi. Proces… to istota dramaturgii Różewicza, a właściwie całej jego twórczości. Trwający stale proces. Rozkładu, dewaluacji, rozpadu, rozrzuceń, przekształceń, scaleń…". Badaczka dokonuje analizy poszczególnych etapów pracy reżysera przy kolejnych tekstach poety i dramatopisarza. "Wiele spraw ledwo draśniętych, zapowiedzianych, zarysowanych w sztuce Różewicza Braun w teatrze wyostrza. Czasem aż do bólu. Wszystkimi nerwami, czułkami nerwów wychwytujemy to, co w tym świecie bez świata uda się wyłapać" - akcentuje Hofman-Wiśniewska:
Dramat Różewicza nie wymaga teatru jako miejsca grania. Może odbywać się wszędzie: na ulicy, w tramwaju, w pociągu… A teatr Brauna? Stale w teatrze, ale też poza nim. W inscenizacjach różewiczowskich Brauna jest to zatrzymanie "dziania się", jest skoncentrowanie się na tym, co się gra między publicznością a sceną, jest też charakterystyczne dla poety zatrzymanie się czasu. Jest i owo charakterystyczne dla Różewicza rozjechanie się słów, często nawet wielosłowia z tym, co nie dzieje się na scenie, lecz tylko zostało pokazane.
Pozostałe dwie trzecie tomu to teksty samego Brauna oraz komentarze, wypowiedzi i reakcje prasy na jego sceniczne odczytania Różewicza. Richard Burns w recenzji zatytułowanej "Triumf Brauna w »Kartotece« Różewicza" dzieli się spostrzeżeniami po amerykańskiej premierze (23 kwietnia 1982) w Notre Dame University w South Bend w Indianie.
Braun ma wielki dar wydobywania ze swych aktorów najgłębszych pokładów ich człowieczeństwa: humoru, patosu, inteligencji, wdzięku, piękna, oraz tej energii, która, jak to ujął Blake, jest "Wieczną rozkoszą". […] Przed obejrzeniem tego przedstawienia powiedziano mi, że Braun uważany jest za jednego z dziesięciu największych reżyserów teatralnych na świecie. Teraz już wiem czemu.
["The Observer", 28 kwietnia 1982]
Międzynarodowe uznanie jak i sukcesy wprawdzie cieszą, ale i prowokują do gorzkich refleksji, jak ta, którą Braun odnotował po amerykańskiej premierze (23 września 1989) "Przyrostu naturalnego" w Chicago Actors Ensemble.
Formalnie przedstawienie było chyba udane. Takie były o nim głosy i opinie widzów. Ale zarazem ta praca ukazała mi przepaść pomiędzy moim – już wtedy nieistniejącym – znakomitym wrocławskim zespołem aktorskim, którego straty nigdy nie przestanę żałować, a grupą skądinąd dobrych, zdolnych, młodych aktorów amerykańskich. Boleśnie zderzyłem się też z diametralną różnicą pomiędzy publicznością wrocławską – chłonną myślącą, życzliwą, znającą teatr, a widzami Chicago, nastawionymi na rozrywkę i unikającymi wysiłku intelektualnego.
Kazimierz Braun
"»Mój« teatr Różewicza"
współpraca: Justyna Hofman-Wiśniewska
Wydawnictwo Uniwersytetu Rzeszowskiego, Rzeszów 2013
seria: Z archiwum pisarza, t. V
wymiary: 150 x 210 mm, oprawa: twarda
liczba stron: 264
ISBN: 978-83-7338-854-3
wydawnictwo.univ.rzeszow.pl