Lwówek Śląski, Ziemie Odzyskane, poniemiecki szpital psychiatryczny. A w nim 1500 koreańskich sierot, skrywanych przed światem. Mógł się o nich nie dowiedzieć (prawie) nikt, mogły pójść po cichu w zapomnienie w miarę, jak umierają kolejni uczestnicy i bohaterowie tej historii. Stało się jednak inaczej. Zanim zdążyła zniknąć w przepaściach niepamięci, historia Płakowic dopadła Jolantę Krysowatą. A ona opowiedziała o wydarzeniach sprzed 60 lat tak, że zapomnieć o nich na nowo będzie bardzo trudno.
Krysowata, wrocławska dziennikarka przez wiele lat związana z RadiemWrocław, autorka filmów dokumentalnych i reportaży prasowych, drąży tę samą historię od ponad dekady, uporczywie, wytrwale. Najpierw było słuchowisko "Osieroceni", za które dostała w 2003 toku nagrodę Prix Europa. Potem "Portret w czerwieni" i film dokumentalny "Kim Ki Dok". A jeszcze wcześniej wizyta na wrocławskim cmentarzu w Osobowicach, podczas której znajomy Krysowatej dostrzegł zaniedbany grób azjatyckiej dziewczynki zmarłej w 1955 roku. "Dowiedz się kim była, jesteś w końcu dziennikarką" – nakazał. Grób, trochę dziwny, zadeptany, z czymś "jakby nogą od taboretu" zamiast krzyża naprowadził Krysowatą na trop niesamowitej, wielowątkowej historii. Próba ustalenia, kim była mała Kim Ki Dok, która dokonała żywota w powojennym Wrocławiu, przekształciła się w gigantyczne dziennikarskie śledztwo, obejmujące ponad 1,5 tys. osób, dwa kontynenty, niejedną państwową i osobistą tajemnicę.
Historia jest typowo totalitarna. Przypomina wiele innych podobnych zdarzeń z dyktaturą i dziećmi w roli głównej. W Hiszpanii, Grecji, NRD, ZSRR były grupy dzieci przerzucane z kraju do kraju, obejmowane troskliwą opieką w ramach braterskiej przyjaźni, wychowywane na nowych ludzi. Tak było i w tym przypadku. Na Ziemie Odzyskane, do miejscowości Płakowice pod Lwówkiem Śląskim, trafiło w 1951 roku 1500 wojennych sierot z Korei Północnej, oddelegowanych do Polski w dość niejasnych okolicznościach przez wielkiego brata ze Wschodu. Przyjechały tajnym transportem, do ośrodka stworzonego w miejscowości, do której nie dochodził pociąg. Do opieki nad nimi oddelegowani zostali młodzi ludzie z całej Polski, dla wielu była to pierwsza praca w życiu. Mali – potem młodzi - Koreańczycy spędzili w płakowickim ośrodku sześć lat. Ścisła tajność ich pobytu w miarę upływu czasu nieco się rozmyła, ale tajemnica pozostała. Tym większa, że po sześciu latach, równie nagle, jak się zjawili, zostali odesłani z powrotem do Korei.
Jolanta Krysowata odtwarza ich historię – a przede wszystkim historię tych, którzy się nimi zajmowali i tworzyli ośrodek – tak drobiazgowo, jak tylko pozwala na to upływ czasu i odległość – fizyczna od Korei, mentalna od tamtej epoki. Tworzy coś w rodzaju powieści dokumentalnej, fabularyzowanej historii płakowickiego ośrodka. Opartej, jak sama wyjaśnia, na relacjach uczestników zdarzeń, ale twórczo przetworzonej. "Jak więc było naprawdę? Mogę to sobie tylko wyobrazić. Przecież mnie tam, w latach 50., nie było". Fakty są fascynujące, atmosfera miejsca i czasów odtworzona brawurowo, a parę scen to popis literackiej maestrii, jak choćby przyjazd 1,5 tysiąca małych Koreańczyków, którzy wylewają się z pociągu lawiną, trzymając się jak rzepy psiego ogona, "jak zszyte z sobą gałgany. Jak jedno postrzępione na wiele osób ciało, a nie osobni ludzie". Z jednej strony "małe wojsko" – smutna, zarobaczona i zabiedzona armia przerażająco grzecznych dzieci, drugiej – młodzi opiekunowie i budowniczy nowej Polski, niepewni, tak, jak i niepewne są czasy, ale pełni entuzjazjmu, nadziei. Mali Koreańczycy, na przekór nakazom, zakazom i kontroli, odnajdują w tajnym ośrodku w Płakowicach coś na kształt namiastki szczęśliwego dzieciństwa – do czasu. Opiekunowie znajdują pierwsze miłości i tragedie, uczą się życia. W tle: fascynujący obraz Ziem Odzyskanych, "dzikiego zachodu", który przeraża, ale i kusi możliwościami, zarobkiem.
Jednak powieściowa formuła - kto się w kim kochał, co myślał przed snem, co mówił przy wódce i jakie miał relacje z żoną – momentami nuży i dezorientuje, bo na dłuższą metę nie wiadomo, na jakim terytorium się poruszamy. Fakty to, choć nieprawdopodobne, czy raczej literacka inwencja? Wyobrażenie czy wspomnienie? Historia Płakowic jest na tyle fascynująca, że budzi głód faktów, nie fabuły, choćby i nawet były to fakty niepełne, zniekształcone przez czas i wspomnienia.
Dlatego z dwóch – osobnych, niezależnych - części, z których składa się "Skrzydło anioła" wygrywa pierwsza. Reporterska opowieść o irracjonalnym uczuciu? wielkiej intensywności przyjaźni?, która połączyła wrocławskiego lekarza Tadeusza Partykę z jego koreańską pacjentką, Kim Ki Dok. Opowieść Krysowatej o małych Koreańczykach w Polsce to bowiem narracja szkatułkowa, w historii ośrodka i całego wielkiego przedsięwzięcia zawiera się inna, intymna opowieść o młodym lekarzu z wojenno-podziemną przeszłością, który porusza niebo i ziemię, by uratować dziewczynkę.
Partyka jest postacią absolutnie fascynującą, "hłaskowatą": byłym akowcem, transfuzjologiem, pionierem wrocławskiego krwiodawstwa, a także poetą piszącym wiersze przy wódce i mężczyzną z tajemnicą, którą – po ponad półwieczu – usiłuje rozpracować Krysowata. Nie do końca jej się to udaje, bo Partyka broni swoich sekretów nawet zza grobu. Zostaje jednak niezwykła, niejednoznaczna opowieść o ciemnych czasach i zagadkowej relacji, która połączyła tych dwoje: okaleczonego przez wojnę człowieka, który "żywych kochać nie potrafi" i dziewczynkę rzuconą przez historię na drugi koniec świata.
"A zatem…/Dobranoc/O-czim/Spać/Kito/Szkoda że/Musisz umierać latem" – pisze Partyka.
To niezwykłe, że z historii, w której się zanurzyła, udało się Krysowatej wyłowić takie perły. Dała w nią jednak tak głębokiego nura, że musiało to przynieść zasłużone owoce. Chociaż powieściowa formuła drugiej części książki nie jest do końca przekonująca i ma swoje słabe momenty, trzeba przyznać, że udała jej się trudna sztuka: tchnęła życie – frywolne, przekorne, tragiczne - w historię sprzed 60 lat.
"Kto pani to kupi. To przecież stara historia. Żadnej krwi. To znaczy dużo krwi, ale nie takiej" – mówił Jolancie Krysowatej jeden z rozmówców, kiedy zbierała materiały o Partyce. Nie mógł się bardziej mylić.
Autor: Aleksandra Lipczak, marzec 2014
Jolanta Krysowata
"Skrzydło anioła"
Wydanie: 1
Świat Książki, 2013
ISBN: 9788379432738
Format: 13.5x21.5cm