"Pojawia się tutaj znowu motyw dekadencki:" - pisał Lech Sokół - "ilość złamanych tabu moralnych czy religijnych jest wysoce pożądaną przyprawą rozkoszy, o czym wiadomo w dziejach literatury co najmniej od czasów Sade'a. Literatura przełomu stuleci przypomniała sobie o owej zasadzie. Aby funkcjonowała ona rzeczywiście efektywnie, konieczne jest, paradoksalnie, uznawanie norm, które się łamie. Czym jest świętokradztwo bez jakiegoś uznawania świętości, jak można czerpać perwersyjną rozkosz z podeptania tabu kazirodztwa, jeśli nie uznaje się choćby w części jego zasadności? Otóż u Witkiewicza zasada owa nie funkcjonuje w pełni efektywnie, gdyż jego bohaterowie wykazują minimalne uznanie dla norm religijnych i moralnych. Sprzeniewierzenie się wierności małżeńskiej samo w sobie w ogóle nie dostarcza im satysfakcji, dopiero kazirodztwo jest jakąś podnietą, ale i wobec niego są niemal obojętni. I u Sade'a, i u Witkiewicza przedmiotem prowokacji są odbiorcy." ("Witkacy i Strindberg: dalecy i bliscy", Wrocław 1995)
Nieuznawanie zasad staje się w Bziku tropikalnym pretekstem do opisu rozkładu cywilizacji europejskiej trawionej dostatkiem, jałowością, znudzeniem i pozbawionej sacrum oraz rozkładu społeczeństwa, w którym zanikają wyższe uczucia.
W groteskowym i filozoficznym Nowym wyzwoleniu, w którym odnaleźć można parodystyczne odwołania do Szekspira i Wyspiańskiego, fantastyczni bohaterowie inscenizują swoje życie. Witkiewicz celowo kładzie nacisk na grę stworzonych przez siebie postaci. Niezwykłe, czasami absurdalne dramatyczne zdarzenia spina motyw życiowego wtajemniczenia, lekcji, którą Tatiana udziela siedemnastoletniej Zabawnisi. Wprowadzenie w życie polega na nauce dręczenia i poskramiania mężczyzn. Celem machinacji Tatiany i Zabawnisi staje się przemysłowiec Florestan Wężymord. Tatiana, podobnie jak Ellinor i zblazowana Georginia Fray - bohaterki Mistera Price'a, to kobieta demoniczna, która próbuje wyjść poza jałowość czy nicość potocznej rzeczywistości i szuka zaspokojenia w okrucieństwie.
"Chłopiec czy dziewczyna, równie nieświadomi co inteligentni, zostają wprowadzeni w społeczność dorosłych - artystów, działaczy politycznych albo zwykłych awanturników" - pisał o motywie Witkacowskiego wtajemniczenia Jan Błoński. - "Gnani nieposkromioną żądzą życia i użycia, poznają piekielne uroki sztucznych rzeczywistości, jakie budują zawsze postacie Witkacego. Zarazem zaś zaznajamiają się z doktrynami filozoficznymi, które - mniej lub bardziej - przypominają światopogląd samego pisarza." (w: S. I. Witkiewicz, "Wybór dramatów", wstęp: Jan Błoński, Wrocław 1974)
Tatiana kreuje sztuczną, teatralną sytuację i inscenizuje spotkanie szekspirowskiego bohatera Króla Ryszarda III, który ma zmierzyć się z Wężymordem. Ich "pojedynek" jest, w istocie, filozoficzną rozprawą o upadku wartości i współczesnym pragmatyzmie. W Nowym wyzwoleniu z wątkami niejako miłosnymi, będącymi parodią melodramatu oraz motywem życiowego wtajemniczenia splatają się wątki filozoficzne i katastroficzne. Bohaterowie Witkacego zastanawiają się nad sensem i rozsypującym się porządkiem rzeczywistości i tropią jej zafałszowanie. Król mówi: "Cha, cha, cha! Nic innego na razie nie pozostaje mi, jak śmiać się. Ale jeszcze zobaczymy. Wierzę, że wszystko ostatecznie musi mieć sens jakiś w ogólnej kompozycji życia." (S.I. Witkiewicz, "Dramaty", Warszawa 1985). Jednocześnie postacie ochoczo przykładają rękę do zakłamywania rzeczywistości. Tworzą sztuczne, alternatywne wobec niej światy. Odczuwając niemal chorobliwą satysfakcję rzucają się w szaleństwo i nieprzewidywalność swoich sztucznych, wypreparowanych tworów. W Nowym wyzwoleniu, podobnie jak w wielu innych utworach, Witkiewicz staje się również prorokiem rozkładu cywilizacji. Dramat kończy się wtargnięciem na scenę Drabów, którzy stają się zapowiedzią przyszłej, przerażającej, zmechanizowanej rzeczywistości.
Bzik tropikalny, teatralny debiut Grzegorza Jarzyny na scenie zawodowej, został rozegrany w poetyce groteski. Powstało przedstawienie pulsujące rytmem, który objawia się zarówno w warstwie muzycznej, jak i w grze aktorskiej. Tempo spektaklu , czasami obezwładniająco szybkie, w całej pełni odzwierciedla współczesny cywilizacyjny pęd. Zbiorowe szaleństwo Witkiewiczowskich bohaterów, ich wewnętrzne nienasycenie i silne pragnienie przeżywania rzeczywistości aż do paroksyzmu, w spektaklu Jarzyny zyskało świeże i bardzo współczesne rysy.
" 'Bzik tropikalny' powstały na motywach 'Mister Price'a' i 'Nowego wyzwolenia' przypomina współczesne scenariusze filmowe pełne wielki transakcji, zbrodni i seksu, potraktowanych jednak z makabrycznym humorem i potwornym cynizmem" - pisał Rafał Węgrzyniak. - "Reżyser sceny z życia białych kolonizatorów w tropikach traktuje jako delikatną parodię melodramatów czy awanturniczych filmów rozgrywających się w egzotycznej scenerii. Horst D'Albertis idzie jednak głębiej i zderza kulturę europejską z pierwotnymi kulturami azjatyckimi. Tytułowy bzik tropikalny to choroba tocząca cywilizację Zachodu, opartą na indywidualizmie, tłumieniu instynktów i racjonalizmie. W tropikach dokonuje się rozkład tej kultury, Europejczycy uświadomiwszy sobie duchową pustkę i nudę egzystencji szukają zatracenia w orgiastycznym seksie, ekstatycznym tańcu i narkotycznym transie." ("Życie")
Układ scen w Bziku przywodzi na myśl szybki montaż filmowy. Reżyser umiejętnie posługuje się kontrastem. Stosuje płynne przejścia między sferą zdarzeń niejako rzeczywistych, opartych na dramacie Mister Price i sferą uwewnętrznionych stanów, przeżyć i wizji bohaterów zaczerpniętych z Nowego wyzwolenia.
"Zasadą organizującą całość przedstawienia jest bezustanny kontrapunkt; - notował Jarosław Kisieliński - sceny oparte na 'Bziku', w których dominują akcenty parodystyczne (obok Cezarego Kosińskiego komiczne możliwości ukazują w nich Magdalena Kuta, Lech Łotocki i Mirosław Zbrojewicz), przeplatają się z mrocznymi, onirycznymi wyjątkami z 'Nowego wyzwolenia'; refleksyjna, oparta na jazzie muzyka Bolesława Rawskiego kontrastuje z rockiem, rytmami Dalekiego Wschodu, a nawet ariami operowymi w archiwalnych nagraniach Beniamina Gigli. Horst do spółki z Barbarą Hanicką, umiejętnie i ze smakiem komponuje przestrzeń; akcja rozgrywa się na wielu planach rozbudowujących scenę w głąb i dzielących ją na poszczególne 'kadry' (choćby w dopisanym przez reżysera świetnym epizodzie w palarni opium). Sceny z 'Nowego wyzwolenia' inscenizowane w odmiennej od całości, rzec można, formistycznej stylistyce - przywodzą na myśl Witkacowskie projekty zakopiańskiej prapremiery dramatu. Zasada kontrapunktu objawia się najpełniej w sposobie traktowania scenicznego czasu (...); tempo spektaklu oscyluje między irytującą rozwlekłością a graniczącą z paroksyzmem gwałtownością." ("Teatr" 1997, nr 4)
Sceniczni bohaterowie d'Albertisa szukają zaspokojenia, nasycenia życiem, chcą je wycisnąć jak cytrynę. Jednak rozpędzają się tak, że ten nieopanowany pęd nie pozwala na prawdziwą "konsumpcję" silnego przeżycia, nie mówiąc już o refleksji, która dawałaby chociaż namiastkę zadowolenia. Wszystko mija jak w błysku flesza, tak jakby rzeczywistość zostawała poza nimi, migała za szklaną szybą. Sceniczny świat przedstawiony zostaje napiętnowany tym obsesyjnym i instynktownym pragnieniem doświadczania rzeczywistości.
"(...) prawie z ukradka ujrzałem w tym przedstawieniu Witkacego - prywatnie prawie - jego i jego tropikalne podróże oraz doświadczenie 'smutku' i dziwności tropików" - pisał Krystian Lupa. - "(...) A jednocześnie prawie niezauważalnie nastąpiło przesunięcie w koniec XX wieku z jego doświadczeniem obcości egzystencji i narkotyczną ucieczkę w fikcję. Naszło mnie porównanie z 'Pod osłoną nieba' Bertolucciego... I ta utrata tożsamości, i odnalezienie się całkiem gdzie indziej w pierwotnym rytmie. (...) Jakże bliskie jest to dzisiejszym zmorom, obsesjom i tajemnicom! W ten tekst Witkacowski są wplątani ludzie końca XX wieku i wcale nie ma w tym żadnego zgrzytu, wręcz przeciwnie, tekst objawia znowu swoją aktualność. Nie chodzi o ten klasyczny już zanik uczuć metafizycznych... Natomiast została ujawniona ciemna energia nowego prymitywizmu, nowej pierwotności, która jest zamknięta w dzisiejszym człowieku." ("Didaskalia" 1997, nr 18)
- Stanisław Ignacy Witkiewicz, Bzik tropikalny na podstawie dramatów Mister Price, czyli bzik tropikalny i Nowe wyzwolenie. Reżyseria: Grzegorz Horst d'Albertis (Grzegorz Jarzyna), scenografia: Barbara Hanicka, muzyka: Bolesław Rawski, reżyseria światła: Piotr Pawlik. Występują: Maja Ostaszewska, Cezary Kosiński, Mirosław Zbrojewicz, Adam Nawojczyk/Rafał Maćkowiak, Magdalena Kuta, Lech Łotocki, Magdalena Mirek, Wojciech Kalarus/Michał Konarski, Grażyna Wolszczak, Jolanta Łagodzińska/Waldemar Obłoza, Michał Konarski, Adam Marszalik, Maria Maj, Janusz Łagodziński/Marek Kalita/Mariusz Saniternik.
Premiera: 18 stycznia 1997 roku w Teatrze Rozmaitości w Warszawie.
Autor: Monika Mokrzycka-Pokora, marzec 2004.