Siedem dań – siedem pięter lasu
Szefowa kuchni wrocławskiej restauracji Monopol i Acquario Justyna Słupska-Kartaczowska przygotowała jajka dzikiego ptactwa otulone chrupiącą skorupką bukową i podpłomyk w kształcie liścia z ziarnami sosny i świerku i korzennymi piklami.
Następnie w umownej warstwie runa podano biszkopt o kształcie grzyba, z maką grzybową i masą creme caramel, który opracowała Luiza Trisno (Ramen Girl of Yellow Dog, Kraków).
Michał Czekajło (Browar Stu Mostów, Wrocław) przy pomocy specjalnej konstrukcji przez kilka tygodni zbierał leśną deszczówkę. Posłużyła mu potem (po odpowiednim przygotowaniu) do ugotowania bulionu z dzika i jarzębiny.
Adrian Klonowski (Metamorfoza, Gdańsk) przygotował ozorek z jelenia z dzikimi ziołami i glazurowanymi żywicą liśćmi. Uczestnicy kolacji musieli najpierw polizać sól, podobnie jak to czynią zwierzęta w lesie, a dopiero potem mogli zjeść danie.
Zapewne u niektórych moment wahania nadszedł przy żywiczej wacie cukrowej, w której skrywała się marynowana larwa drewnojada (Michał Werda, Karol Karpiak). Eksperyment był jednak jak najbardziej zrozumiały w takiej przestrzeni - las to nie tylko rośliny i zwierzęta, lecz także owady.
Tomasz Trąbski, wcześniej znany z poznańskiej Concordia Taste, a aktualnie szefujący Vino et Cultura w Gorlitz (Niemcy) przyrządził ręcznie luzowanego jarząbka z żołędziami i lukrecją – jedynie danie, do którego można było wziąć talerz.
Na deser zostały podane chrupiące naleśniki z krwi z konfiturą z leszczyny i maliną moroszką (Krzysztof Klimaszewski).
Do leśnych dań serwowano nalewki Aleksandry Pawlik oraz wina naturalne dobrane przez mieszkającego we Wrocławiu Japończyka Hirotake Ikedę.
Zapytani o charakterystyczne smaki kuchni polskiej zapewne wskażemy na dziczyznę i grzyby. Czy potrafilibyśmy wymienić i rozpoznać nazwy choć paru rosnących w lesie krzewów, albo roślin? Wiedza na temat lasu i natury staje się w Polsce niszowa.