"Obok Julii" to spowiedź – wróć! nie ma przecież mowy o jakiejkolwiek ekspiacji – to opowieść 65-letniego Jana Ruczaja, który wkraczając w starość (a być może, że zarazem uwalniając się od niej w godzinie własnej śmierci) wspomina, co mu się w życiu przytrafiło.
To, co najważniejsze, co nieodwołalnie wpłynęło na koleje życia narratora, dzieje się latem 1963 roku, kiedy 20-letni Janek Ruczaj, "przypominający Alaina Delona i być może na niego upozowany", zdeklasowany arystokrata na lichej posadzie w bazie samochodowej gdzieś w Sudetach, spotyka znów, na krótko, Julię Neider, swoją piękną, fascynującą nauczycielkę rosyjskiego z podstawówki – i nagle robi się upojnie, groźnie, nieodwołalnie awanturniczo. Nigdy więcej jej nie zobaczy, ale przygody, w sporej części iście sensacyjnego rodzaju (lewe interesy w PRL, tajna policja, ruska mafia na Lazurowym Wybrzeżu i Czerwone Brygady etc.; jest parę zwłok) trzymać się go będą do końca. A on wyjdzie z nich cało, jakkolwiek by to było nieprawdopodobne.
Zresztą, na samym wstępie swej relacji Ruczaj powiada, że bywa zakłopotany, iż "życie wyniosło mnie do poziomu, jaki mi się nie należy i do jakiego nie aspiruję". Z drugiej strony, gorzko konstatuje, że "szczęście" (czymkolwiek miało by być) zamienił na "przyjemności". Niebezpieczne przygody go nie zmogły, dotyka go zwykła człowiecza dola: starość, śmierć, lęk przed nią, przed przedśmiertnym zniedołężnieniem, cierpieniem. Bo dobrze wie, że wszelka metafizyka to bajki. Jedną z ostatnich, stosownych do wieku przyjemności, jest zamieszczanie prowokacyjnie deziluzyjnych felietonów w magazynie dla mężczyzn, który (jak wszystkie inne magazyny, także te dla kobiet) z iluzji żyje i iluzją (się) karmi.
"Obok Julii" to powieść, której wielkie fragmenty, zwłaszcza z pierwszej połowy książki, czyta się naprawdę wybornie, częstokroć doceniając bogactwo i oryginalność języka, plastyczność opisów i zdecydowany, jędrny, czasem nieco uwierający, lecz budzący respekt styl autora. Najsłabiej może wypada on, dochodząc do współczesności i dość przewidywalnych publicystycznych połajanek na temat już to poziomu kulturalnej żurnalistyki, już to aktualności quasipolitycznych, ale, cóż, mówi się trudno i po wielkiej części wybacza, bo zdaje się też, że Rylski w "Obok Julii" próbuje dać coś w rodzaju własnej (ludzkiej i pisarskiej) "summy", a to się zwykle nie obywa bez bolesnych strat własnych.
W każdym razie, godzi się tu dostrzec istną feerię motywów obecnych w dawniejszych książkach autora "Na grobli": od motywów rosyjskich i sowieckich, rewo- i kontrewolucji, przez Hemingwaya i jego pisarstwa, hołubionego i pogardzanego zarazem, gorzkiej mądrości Iwaszkiewicza, niesamowitej figury Kapitana – po nieprzeniknioność kobiet. W dodatku – narrator odżegnuje się od jakiejkolwiek ironii – wszystko to ma posmak wybitnie (czyżby wbrew autorowi?) ironiczny, bo typowe dla Rylskiego apodyktyczne sentencje, skoro wyrażane są głosem powieściowego bohatera nie irytują tak bardzo, jak – powiedzmy – w szkicach zebranych w tomie "Po śniadaniu" czy wywiadach. Ironiczny dystans przywołać należy tu chyba z całą mocą, bo – mimo szeregu autobiograficznych elementów, "Obok Julii" to powieść, fikcja, bajka służąca – zapewne – prawdzie istotniejszej niż autobiografia. Owszem, wiemy już od autora, że za młodu pracował w bazie samochodowej przypominającej tą z "Następnego do raju" Marka Hłaski (a także "Bazę Sokołowską" i tak dalej), wiemy o Hemingwayu, ale nie znaczy to, że Rylski podarował nam autobiografię. Dał się na to marzenie złapać nawet wydawca, który w nocie reklamowej podkreśla, iż w pamiętnym 1963 roku Ruczaj jest rówieśnikiem autora. Otóż nie, jest o rok starszy, ergo Ruczaj nie jest Rylskim – i nie powinniśmy też pytać szacownego pisarza, jak to jest zabić parę osób (jak jego bohater) i uniknąć kary. Powinniśmy pytać go o "męskość", jego temat kardynalny, bo "Obok Julii" jest kolejną, jak sądzę, medytacją na temat tego, co to znaczy być mężczyzną – a z pytaniem tym zmaga się Rylski niemal we wszystkich swoich książkach.
Czy z powodzeniem? Każdy z czytelników odpowie sam sobie. I każda z czytelniczek. Bo cóż można w gruncie rzeczy powiedzieć? Męskość jest tajemnicą? Kobiecość jest tajemnicą? Tylko śmierć jest pewna. Ale na razie, zamiast rozpaczać, poczytajmy sobie Rylskiego.
Marcin Sendecki, kwiecień 2013
Eustachy Rylski
"Obok Julii"
Wydawnictwo Wielka Litera, Warszawa 2013
130 x 215 ss. 381, oprawa twarda
ISBN: 9788363387891
www.wielkalitera.pl/