Książka jest zbiorem esejów podróżnych opowiadających o włoskim Południu. O Apulii głównie, z niewielkim wypadem do sąsiedniej Basilicaty. "Gdzieś dalej, gdzie indziej" zostało nominowane do Nagrody Literackiej Nike 2011.
To wciąż prawdziwa terra incognita dla tych wszystkich, którzy ulegli niegdyś włoskiej chorobie. Wbrew pokutującym przekonaniom, tam też mieszkają ludzie, jest nawet parę interesujących kamieni, a rzeczywistość układa się w zaskakujące wzory. Autor robi wiele, by tę tezę usprawiedliwić.
Jego podróż na Południe - autobusem, pociągiem, samochodem, czasem rowerem - nie przebiega wedle z góry ustalonego planu. Nie jest to podróż konesera sztuk pięknych. Niewiele tu estetycznych delektacji. Muzea omijane są szerokim łukiem. Autor najwyraźniej nie szuka wrażeń, szuka raczej sensów. Albo dokładniej: sensów skrytych pod materią wrażeń. Jedzie więc na Monte Sant'Angelo, by zobaczyć grotę objawień św. Michała Archanioła i procesję ku jego czci, ale przy okazji próbuje zrozumieć, co się stało z naszą wrażliwością angelologiczną. Odwiedza pole bitwy pod Kannami, by zapytać o jej znaczenie, które wychodzi daleko poza czysto militarny wymiar. W Galatinie, podczas notte della taranta wpada w muzyczny trans, ale (już po ochłonięciu) rejestruje także współczesny kształt i przemiany tarantyzmu.
To książka gatunkowo nieczysta. Nie jest to z całą pewnością przewodnik (raczej anty-przewodnik), nie jest to reportaż, ani klasyczny dziennik podróży. Czytelnik podróżuje wraz z autorem w realnej przestrzeni, ale materią jego opisów jest także tekst literacki, film, fotografia i muzyka. To książka, która nieustannie miesza poziomy i języki. Przechodzi niepostrzeżenie od zapisu chwili do zdystansowanej refleksji, od impresyjnego obrazka do języka dyskursu. To także - już finalnie - próba zastanowienia się nad znaczeniem i możliwościami pisarstwa podróżniczego.
"Książka Dariusza Czai mówi o przeżyciach, które każdy z nas pragnąłby mieć wśród swoich osobistych skarbów. To jasne, nie ma przygody bardziej wzbogacającej niż podróż po Włoszech - ale nie o wypad wakacyjny chodzi, nie o spacery po muzeach i kościołach, nawet nie o wzdychanie nad pięknem Wenecji i zawrót głowy na Wybrzeżu Amalfitańskim, tylko o spotkanie z krajem i ludźmi, takimi, jacy są dzisiaj, zanurzonymi w wielosetletniej kulturze i geografii swej ojczyzny. To nie przyjemny urlop, to prawdziwa świecka pielgrzymka." (Ewa Bieńkowska)
"Nie czytajcie słów Czai w pośpiechu. Smakujcie je. Jego eseje łączą w sobie erudycję antropologa, przenikliwość badacza, otwartość podróżnika, wrażliwość estety, słuch muzyka, oczy reportera i język wytrawnego pisarza. Uczta!" (Wojciech Tochman)
W serii Sulina, w której została opublikowana książka Czai, ukazuje się najszerzej pojęta literatura faktu - książki historyczne i antropologiczne, proza podróżna, reportaże i eseje. Ich wspólnym mianownikiem jest to, że na rozmaite literackie sposoby odkrywają przed czytelnikiem nieznane strony i przejawy fenomenu zwanego Europą, zdradzają jego, często wstydliwe, sekrety i głęboko ukryte tajemnice. Autorzy książek z serii Sulina przekraczają granice: geograficzne, kulturowe, mentalne, z antropologiczną dociekliwością badają pozornie znane lądy, prowadzą literackie śledztwa, zmierzające częstokroć do odsłaniania bolesnych prawd. Sulina - miasteczko w delcie Dunaju, miejsce, gdzie "kończy się kontynent i dobiegają kresu zdarzenia" (Andrzej Stasiuk), ostatnie miasto Europy. Niegdyś kwitnący port, jest dziś Sulina nostalgicznym symbolem upadku, rozpadu, przemijającego czasu. O jej bogatej przeszłości przypominają zrujnowane budynki kapitanatu, dwustuletnia latarnia morska i cmentarz.
Źródło: www.czarne.com.pl
- Dariusz Czaja
"Gdzieś dalej, gdzie indziej"
Seria wydawnicza: Sulina
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec, listopad 2010
125 x 195, 296 ss., miękka oprawa
ISBN: 978-83-7536-217-6
Dariusz Czaja: Mój czytelnik to czytelniczka
"Gazeta Wyborcza" prezentuje książki nominowane do nagrody Nike 2011. Wszystkim autorom redakcja zadaje te same pytania:
Redakcja: O czym jest pana książka?
Dariusz Czaja: - Jest to po prostu literatura fantastyczna.
Jak pan sobie wyobraża swojego czytelnika?
- Swojego czytelnika wyobrażam sobie głównie w postaci czytelniczki. Jest to kobieta czuła, ciepła, empatyczna i cholernie współczująca. Przekochana jest ona.
Jaka jest najważniejsza książka w pana życiu?
- "Pan Maluśkiewicz i wieloryb". Autor: Julian Tuwim. Rzecz o wstrząsającej samotności (Pan Maluśkiewicz sam w łupince orzecha z maszcikiem zrobionym z zapałeczki, a wokół ocean przeogromny) i niepoczytalnej grozie świata (wieloryb kosmicznych rozmiarów, czyhający na bohatera o nikczemnych gabarytach). Całe dzieciństwo myślałem, że to o tym jest. Okazało się później, że to strasznie wesoła historia.
Za żadną cenę nie chciałbym pisać jak...
- Jakbym nie chciał pisać za żadną cenę, to bym nie pisał. Skoro piszę, to chcę. Taka logika, taka karma.
Co jest ważniejsze - literatura czy polityka?
- Jeżeli literatura to jest Nabokov, a polityka to jest Lepper, to odpowiedź jest w miarę jasna. Jeśli literatura to jest Coelho, a polityka to jest Arystoteles, to odpowiedź też nie nastręcza trudności. A jeśli literatura to jest Nabokov, a polityka to Arystoteles... Nie kończę, bo takie zbieżności w przyrodzie raczej nie występują.
Jeśli nie pan, to kto z dwudziestu nominowanych powinien dostać w tym roku Nike?
- "Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni". (Łk, 6,37)
Źródło: wyborcza.pl - 21 lipca 2011