Książka Damiana Chrobaka składa się ze zdjęć zrobionych na ulicach Londynu. To opowieść o wielkomiejskim pośpiechu i samym fotografie, który próbuje się odnaleźć w nowej sytuacji.
Prace w "I see you" są przykładem fotografii ulicznej, w której liczy się refleks, czujność, "oko", słowem – forma. Tego typu fotografia przeżywa od kilku lat w Polsce swój mały renesans – organizowane są konkursy (Leica Street Photo), wystawy (Eastreet), funkcjonują też nieformalne grupy fotografów zainteresowane tym gatunkiem. Do Un-Posed, czyli jednej z nich, należy Chrobak. Co oprócz czystej wrażeniowości oferują tego typu prace?
Damian Chrobak mówi, że "dokumentuje życie na ulicy" i szuka "znaków czasu". Po wyjeździe do Londynu miał zakochać się w klasykach fotografii ulicznej – Franku, Bressonie, Doisneau, czy Kertészu. To widać – Chrobak z nich czerpie i robi to sprawnie, choć jest to podejście konwencjonalne, nie ma tu gry z tą dobrze znaną i opatrzoną formą.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Damian Chrobak, fotografia z książki "I see you", dzięki uprzejmości wydawcy
Większość prac opiera się na podobnym schemacie: autor wśród tłumów na ulicach miast szuka sytuacji nietypowych, próbuje sfotografować miasto w momencie kulminacji spektaklu, albo na jego obrzeżach. Są tu pojedyncze prace, które buduję jakiś suspens, czy są zaczynem historii, jednak w większości zdjęcia skonstruowane są jak anegdoty – ich przekaz jest zwięzły, czasem spuentowany gorzkim dowcipem.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Damian Chrobak, fotografia z książki "I see you", dzięki uprzejmości wydawcy
W tekście towarzyszącym czytamy:
Przeciętny mieszkaniec Londynu jest nagrywany średnio 300 razy dziennie na jedną z miliona kamer CCTV działających w mieście.
Co z tego wynika dla książki? Czy sensem tego zestawienia ma być wskazanie, że fotograf swoim działaniem przypomina jedną z kamer CCTV, czyli sprawuje specyficzny rodzaj kontroli? Odpowiedź jest dalej:
Zdjęcia fotografa niosą jednak zupełnie inny przekaz i ładunek emocjonalny, niż zimny obraz z kamer CCTV.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Damian Chrobak, fotografia z książki "I see you", dzięki uprzejmości wydawcy
Narracja rozpoczęta od kamer miejskich prowadzi jedynie do nadania większej rangi przeżyciom autora i subiektywności jego spojrzenia. Otwierający tekst mógłby sugerować jakąś głębszą refleksję nad naturą współczesnych miast, okazuje się jednak pretekstem do poszukiwań przez fotografa decydującego momentu.
W książce Chrobaka na przechodniów patrzą kamery, patrzy on sam, dodatkowo możemy się jeszcze przejrzeć w okładce książki, która jest pokryta lustrzaną folią. Poszczególne elementy budujące wypowiedź powtarzają więc swoje znaczenie.
Były już projekty oparte na obrazie z kamer CCTV (Monika Kmita, Krzysztof Kowalski), czy wykorzystujące obrazy z Google Street View (Michael Wolf). W wypadku "I see you" nawiązanie to jest metaforyczne, sprowadza się do łapania z ukrycia spojrzeń, zamrażania postaci w ruchu lub wskazania jakiegoś detalu, który buduje oddzielną opowieść, np. fragmentu reklamy, czy okładki gazety.
Styl wyświetlania galerii
wyświetl slajdy
Mimo atrakcyjności pojedynczych prac w "I see you", całość spięta jest banalnym konceptem. Autor w wywiadzie dla Szerokiego Kadru przyznaje, że na ulicy zamienia się "huntera" – łowcę. Pozostaje przez to zdystansowany do ludzi pokazanych na swoich pracach.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Damian Chrobak, fotografia z książki "I see you", dzięki uprzejmości wydawcy
Podglądając mistrzów fotografii ulicznej, warto zwrócić uwagę na tematy, które poruszali, a nie skupiać się wyłącznie na ich stylu. Garry Winogrand utrwalił w swoich pracach problemy społeczne i segregację rasową, Shomei Tomatsu obecność wojsk amerykańskich po zakończeniu II Wojny Światowej, a Robert Frank rozliczał się z mitami o amerykańskiej ziemi obiecanej.
W pracach Chrobaka człowiek wydaje się elementem tła, częścią jakiegoś toksycznego organizmu. Ten i inne wątki są jednak rozmyte przez nietrafiony tytuł i towarzyszący zdjęciom tekst. Brakuje też w tej książce bohaterów, zamiast których otrzymujemy substytut – spojrzenia z reklam. Niebezpiecznie zbliża się to do sztampowej historii o "zagubieniu w miejskim zgiełku".
Cytaty pochodzą z rozmowy przeprowadzonej z autorem w portalu Szeroki Kadr.
zdjęcia: Damian Chrobak
projekt: Andrzej Dobosz
fotoedycja: Joanna Kinowska
wydawnictwo: Fundacja PIX.HOUSE
format: 21×19 cm
ilość stron: 105