Tom należy do najbardziej przystępnych dzieł Bohdana Dyakowskiego. Mieści w sobie zalety encyklopedii, podręcznika i przewodnika po łonie natury. Autor wyłożył swoje spostrzeżenia komunikatywnym językiem, z gawędziarską swadą, co lekturę książki czyni niezapomnianym przeżyciem.
Opisuje w niej zwyczaje zwierząt, ucząc jednocześnie ludzi najwłaściwszego postępowania w kontaktach z nimi. Autor przypomina prawdy na ogół dobrze znane, choć niekoniecznie przestrzegane. Apeluje do sumień czytelników, wskazując na potrzebę zachowania stworzeń leśnych w ich naturalnym środowisku.
Nie mówię już o tym, że nie wolno łapać i więzić ptaków w klatkach, ale z utrzymania tych leśnych śpiewaków na uwięzi nic dobrego by nie wynikło. Strzyżyk i mysikrólik, tak wytrzymałe na zimno lub słotę, nie znoszą utraty wolności i giną w bardzo krótkim czasie, czasem natychmiast, nawet w ciągu jednej doby. Kogo naprawdę zachwyca ich śpiew, niech ich słucha na wolności, niech idzie zimą do lasu albo do ogrodu; ptaszki te są tak ufne, że pozwalają podejść bardzo blisko i zachwycać się do woli śpiewem, brzmiącym tam stokroć milej i weselej niż w klatce.
Pisarz przekonuje, że w naturze każdy żywy, ale i martwy organizm ma do odegrania własną, mniej lub bardziej znaczącą rolę. Że bywa przydatny, a często wręcz niezbędny, w ogólnym dziele nieustannego cyklu stworzenia. Sporo uwagi poświęca pomijanej w potocznych obserwacjach symbiozie roślin i zwierząt.
Panuje zatem w lesie pewna równowaga, pewna harmonia w tej ciągłej walce i wzajemnym pożeraniu się: las karmi swoim drewnem i swoimi liśćmi owady roślinożerne, one zaś żywią sobą drapieżne i pasożytnicze, które w ten sposób nie pozwalają im nadmiernie namnożyć się i zniszczyć drzewa.
W swoim przywiązaniu do przyrody Dyakowski znajduje dobre strony egzystencji nawet wśród najbardziej uprzykrzonych stworzeń, za jakie uchodzą choćby "wyrodne matki", podrzucające jaja do gniazd ptaków innych gatunków. Skądinąd obliczono, że "jedna kukułka zjada dziennie kilkaset liszek, więc w ciągu trzymiesięcznego pobytu u nas wytępi ich przynajmniej 50 tysięcy. […] Ileż drzew uschłoby bez kukułki!".
Opisując wyjątkowe niechlujstwo czubatego dudka, autor zwraca uwagę na jego długi i cienki dziób, co skutecznie uniemożliwia mu porządki, tak przestrzegane przez resztę ptasich mieszkańców lasu. Z kolei przy opisach zwyczajów lisich podkreśla przywiązanie matek do dzieci – "nocami przychodzą karmić te z nich, które zostały schwytane przez człowieka".
Na tle kierujących się instynktem zwierząt myślący (jakoby) człowiek nie wypada najkorzystniej. Stąd też, szczególnie dziś, warto przypomnieć światłą myśl biologa:
Pomniki natury, świadkowie dawnych czasów są również, a może i jeszcze bardziej warte opieki człowieka niż pomniki wznoszone jego własną ręką, bo te potrafi wznieść na nowo, gdy się rozsypią w gruzy, ale tamtych nie zdoła już wskrzesić, gdy raz znikną z powierzchni Ziemi.
Bohdan Dyakowski (1864–1940) – przyrodnik, pisarz, dydaktyk biologii, działacz społeczny, wykładowca Studium Pedagogicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego, jeden z założycieli Ligi Ochrony Przyrody. Jego dorobek obejmuje kilkaset artykułów i notatek opublikowanych w różnych czasopismach oraz przeszło 50 pozycji książkowych: podręczników i książek popularnonaukowych, spośród których największą popularnością cieszył się "Nasz las i jego mieszkańcy" i "Z naszej przyrody". Wielu wznowień doczekały się również "Rośliny pokarmowe", "Sąd nad żabami" czy "Jak urządzać gniazda". Z dużym zainteresowaniem spotkały się także opowiadania dla młodzieży: "Patrol beskidzki. Opowiadanie wakacyjne", "Wąż Władka" czy "W góry, w góry, miły bracie".
Bohdan Dyakowski, "Nasz las i jego mieszkańcy"
fotografie: Włodzimierz Puchalski
wydawnictwo: Zysk i S-ka, Poznań 2016
wymiary: 165 x 235 mm
oprawa: twarda z obwolutą
liczba stron: 368
ISBN: 978-83-65521-82-8
Autor: Janusz R. Kowalczyk, maj 2017