Benek Roberta Glińskiego miał swoją premierę na festiwalu w Gdyni w 2007 roku. Grający w nim Zbigniew Stryj został nawet wyróżniony przez jury za drugoplanową rolę męską. Mimo to film czekał prawie trzy lata na wejście na ekrany. Warto przez chwilę zastanowić się, dlaczego.
Śląsk to bodaj jedyny polski region, który doczekał się własnego, charakterystycznego kina. Zbudował je od podstaw Kazimierz Kutz, kręcąc swoją głośną trylogię zapoczątkowaną Solą ziemi czarnej (1969). Dzięki Kutzowi wiemy, że Śląsk to prawdziwa "mała ojczyzna", to także specyficzny etos, oparty z jednej strony na pracy w górnictwie, z drugiej zaś na szczerym patriotyzmie, to także ludzie: szczerzy, otwarci, rodzinni, twardzi, ale jednocześnie czuli i wrażliwi. O ile początkowe śląskie kino Kutza przyjmowano jako coś egzotycznego, to po dziesięciu latach, wraz z Paciorkami jednego różańca (1979) odkryto, że w śląskim zwierciadle przegląda się cały kraj ze swymi doświadczeniami. Także tymi najtrudniejszymi, jakie regionowi rzekomo rozpieszczanemu przez władze w latach 70. i 80. przyniosła transformacja ustrojowa roku 1989. Upadek przemysłu ciężkiego, prywatyzacja i konieczność reorganizacji kopalń pociągnęły za sobą lawinowo rosnące bezrobocie, ale też wymusiły zmiany w życiu codziennym ciągle największej polskiej aglomeracji. Kto z filmowców chciał szukać polskich frustracji doby transformacji, kto chciał pokazać polską biedę w jej najostrzejszych przejawach, bądź chciał szokować obrazem ludzi bez perspektyw – jechał z kamerą na Śląsk. Ale po kilkunastu latach kreowania takiego wizerunku Śląska, kolejne filmy zaczęły trącić fałszem. Po prostu, Śląsk wraz z całym krajem się zmienił: opanowano kryzys w górnictwie, poziom frustracji opadł, ludzie chwycili wiatr w żagle. Tyle, że taki obraz Śląska już nikogo nie interesuje (zwłaszcza w sytuacji, kiedy powstawała tam połowa rodzimych filmów o tematyce społecznej). Nie jest to jednoznaczne ze stwierdzeniem, że Benek, proponujący inną perspektywę patrzenia na Śląsk, jest filmem nieinteresującym. Wręcz przeciwnie: o jego wartości świadczy zarówno ta inna perspektywa, jak i cały realizacyjny warsztat.
Twórcami Benka są: reżyser Robert Gliński, autor - między innymi - Cześć Tereska i rektor Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi, oraz scenarzyści Irena i Jerzy Morawscy, stołeczni dziennikarze, mający w dorobku kilka filmów dokumentalnych, w tym telenowelę dokumentalną Serce z węgla (2001). (Morawski jest także współautorem scenariusza głośnego Długu). Z tej śląskiej telenoweli, opisującej społeczne skutki restrukturyzacji polskiego górnictwa, wziął się pomysł na Benka. Oto niespełna trzydziestolatek odchodzi z kopalni, za odprawę kupuje mieszkanie, po czym podejmuje próbę znalezienia pracy. Od bohaterów innych śląskich filmów różni go przede wszystkim usposobienie - nie bez przyczyny recenzenci porównują go do Forresta Gumpa, bohatera sławnego filmu Roberta Zemeckisa - pozwalające intuicyjnie wyrzec się tradycyjnie pojmowanego śląskiego etosu, bez utraty przy tym ogółu cech pozytywnych. Więcej, również intuicja pozwala mu tak pokierować swoim życiem, by osiągnąć sukces, mierzony nie tylko zasobnością portfela, ale i wdzięcznością ludzi, którym dał zatrudnienie.
Historia opisana przez Glińskiego jest autentyczna, choć przepuszczona przez filtr kina społecznego, spowinowaconego z brytyjskim kinem proletariackim lat 90., którego znakiem jest Goło i wesoło Petera Catatneo. To powinowactwo podkreśla dobór obsady z wyrazistym Marcinem Tyrolem czy wspomnianym Zbigniewem Stryjem.
"Robert Gliński nie polemizuje ze światem, z rzeczywistością, w jakiej umieścił bohatera" - pisze o filmie Maciej Maniewski, recenzent miesięcznika "Kino" (nr 6/2010). - "Nie próbuje niczego ukrywać ani tuszować. Jednak nie po to, by jeszcze raz udowodnić, jak bardzo jest źle i załamać ręce. Przeciwnie. W ponury krajobraz wpisuje fabułę, która gorzką kronikę biedy i upadku (bo tak się właśnie 'Benek' zaczyna) zmienia w optymistyczną opowieść o tym, że nigdy nie można tracić nadziei. W bajkę zatem, skwitować można. Niewątpliwie. Ale taką, która pozostaje blisko ziemi. Benek nie zostanie księciem z najwyższego piętra przeszklonego biurowca. A że spełnią się jego marzenia... Cóż, '...i życie może być piękne, trzeba się tylko zdobyć na odrobinę życzliwości wobec niego', jak zauważył kiedyś Stanisław Dygat. Robert Gliński na tę odrobinę, a nawet znacznie więcej się zdobył. To właśnie nadało 'Benkowi' szczególny rys i emocjonalną siłę, oryginalny klimat. Powstał film ciepły, mądry, mocno osadzony w społeczno-obyczajowym kontekście, jednak całkowicie wolny od publicystycznych akcentów."
Autor: Konrad J. Zarębski, czerwiec 2010.
- Benek. Polska-Austria 2007, reżyseria: Robert Gliński. Scenariusz: Irena Morawska, Jerzy Morawski. Zdjęcia: Jan Budzowski. Scenografia: Anna Wunderlich. Kostiumy: Anna Culak. Dźwięk: Maria Chilarecka-Barczyńska. Montaż: Krzysztof Szpetmański. Występują: Marcin Tyrol (Benek), Mirosława Żak (Danka), Zbigniew Stryj (Eryk), Krystyna Rutkowska-Ulewicz (matka Benka i Eryka), Magdalena Popławska (Otylia), Andrzej Mastalerz (Chrystusik), Witold Wieliński (Gruby). Produkcja: Apple Film Production, Telewizja Polska - Agencja Filmowa, Canal+ Polska, Epo Film. Współfinasowanie: Polski Instytut Sztuki Filmowej - Media Plus. Dystrybucja Syrena Films. Czas trwania 95 min. W kinach od 4 czerwca 2010 roku.