Nie taki był zamiar młodych twórców filmu. W wywiadach poprzedzających realizację reżyser Kordian Piwowarski porównywał postać Baczyńskiego z szekspirowskim Hamletem. Zamiast jednak pokazać bohatera skazanego na podejmowanie dramatycznych wyborów, zatrzymał się w pół drogi między biografią i esejem o poezji, między dokumentalną opowieścią o II wojnie światowej i etiudą o młodości skorej do śmiałych porywów serca.
W "Baczyńskim" zamiast "poetycko-biograficznej" opowieści o jednym z najsłynniejszych polskich poetów XX wieku, otrzymujemy antologię scen pozbawionych temperatury i gatunkowego ciężaru. Mieszają się tu różne estetyczne klucze: teledyskowa forma spotyka dokumentalne "gadające głowy", inscenizowane, stylowe obrazki z wojennej przeszłości sąsiadują ze współczesnymi czarno-białymi zdjęciami z poetyckiego slamu poświęconego autorowi "Pokolenia". Szyjąc filmowy kostium na postać Krzysztofa Kamila Baczyńskiego twórcy tracą z oczu prawdę o swoim bohaterze.
W obrazie Piwowarskiego młody poeta okazuje się figurą cokolwiek groteskową. Wrażliwiec, któremu marzy się wojaczka, ale którego powstrzymuje astma, ociera się o śmieszność. Zwłaszcza wtedy, gdy reżyser pokazuje oddział partyzantów kopiących bunkier na leśnej polanie i Baczyńskiego, który poprzez czytanie wierszy zagrzewa kolegów do intensywniejszej pracy.
W filmowym portrecie najsłynniejszego z Kolumbów rażą sztuczne afekty. Zmęczona, wiecznie bolejąca twarz Mateusza Kościukiewicza przez zęby cedzącego wiersze o tragizmie wojny nie skrywa tajemnicy, ani też nie mówi żadnej ważnej prawdy. Nie wierzymy ani w jego egzystencjalne rozterki, ani w miłosne uniesienia.
Próbując opowiadać o życiu i twórczości, wojnie i młodości Piwowarski zaprzepaścił szansę na interesujący psychologiczny portret. Młody reżyser zaledwie sygnalizuje w swym obrazie dwa wątki, które, poprowadzone konsekwentnie, mogłyby tchnąć życie w hagiograficzną opowieść. Filmowy Baczyński, niczym Hamlet, rozpięty jest między wiernością duchowi ojca i miłością do matki. Wspomnienie wojennego herosa sprzed lat pcha młodego chłopca ku bohaterskim czynom, zaborcza matka (Ewa Telega) z miłości próbuje zaś ocalić jego życie. Szkoda, że oba te ciekawe wątki utonęły w potoku scen pretensjonalnych i pustych.
Tym, czego najbardziej brakuje filmowi Piwowarskiego, są emocje. W "Baczyńskim" zostały one poświęcone w imię pedagogicznej poprawności. Mając na planie tak interesujących aktorów jak Mateusz Kościukiewicz, Ewa Telega czy Katarzyna Zawadzka, reżyser nie pozwala im na stworzenie pełnokrwistych postaci, zadowalając się ilustrowaniem wojennych epizodów. Szkoda, bo zamiast tragicznej prawdy o człowieku wewnętrznie pękniętym lub impresjonistycznego eseju o jego twórczości otrzymujemy pełen emfazy dydaktyczny obrazek, który w najlepszym wypadku określić można jako niekompletną antologię wierszy i scen z życia poety.
- "Baczyński" - scenariusz, reżyseria, montaż: Kordian Piwowarski. Zdjęcia: Piotr Niemyjski. Muzyka: Bartosz Hajdecki. Scenografia: Anna Wunderlich, kostiumy: Anna Banasiak, Agata Przybył. Dżwięk: Leszek Freund, Kacper Habisiak, Marcin Kasiński. Występują: Mateusz Kościukiewicz (Krzysztof Kamil Baczyński), Katarzyna Zawadzka (Barbara Drapczyńska), Ewa Telega (Stefania Baczyńska, matka Krzysztofa). Premiera 15 marca 2013 r.